Wyjazdy? Przyjdą i zwycięstwa

2018-07-31 16:00:00(ost. akt: 2018-07-31 16:00:41)
Dominik Kun

Dominik Kun

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Sytuacje były, ale nic nie wpadło. Trudno, przed nami kolejny mecz i mam nadzieję, że wtedy będzie już lepiej z naszą skutecznością — mówi po inauguracji sezonu Dominik Kun ze Stomilu. Olsztynianie zremisowali 0:0 w Bytowie.
— W drugiej kolejce Fortuna 1. Ligi, choć dla was to było dopiero pierwsze spotkanie w tym sezonie, Stomil zremisował 0:0 w Bytowie z Bytovią. Wynik sprawiedliwy, ale — tak naprawdę — oba zespoły mogły wygrać ten mecz.
— Na boisku byłem raptem 20 minut, ale nawet tyle czasu mi wystarczyło, żeby odczuć, że to była wymiana ciosów. My mieliśmy sytuacje i nasz rywal z Bytowa także. I wydaje mi się, że drużyna, która jako pierwsza strzeliłaby gola, by to spotkanie wygrała, bo przeciwnik już nie dałby rady wyrównać... No, ale jest remis na wyjeździe, więc trzeba brać to, co jest.

— Wszedłeś na boisko za Grzegorza Lecha i wprowadziłeś do gry sporo ożywienia...
— Chciałem pomóc drużynie, bo naszym celem było zwycięstwo. Jakieś sytuacje sobie stworzyliśmy, ale — niestety — nic nie wpadło. To nic, przed nami kolejne spotkanie i mam nadzieję, że wtedy będzie już lepiej z naszą skutecznością.

— Na inaugurację ligi trener Kamil Kiereś wyraźnie postawił na zawodników z poprzedniego sezonu, którzy na finiszu rozgrywek uratowali Stomilowi I ligę, no i chyba można było spodziewać się takiego rozwiązania. Postawiłeś sobie jakąś datę graniczną, po której chcesz wskoczyć do pierwszej jedenastki?

— Wiadomo, że chcę grać zawsze od pierwszej minuty: po to tutaj przyszedłem i po to ciężko trenuję. A żadnych terminów na wywalczenie miejsca w podstawowym składzie sobie nie wyznaczyłem, bo to muszę sobie wypracować ciężką pracą na treningach. Kiedy wchodzę do gry na końcówkę meczu, to tym bardziej muszę pokazać się z jak najlepszej strony, żeby dać jakieś argumenty trenerowi.

— Dołączyłeś do Stomilu przed tym sezonem, ale zdaje się, że nie miałeś kłopotów z aklimatyzacją. Praktycznie wracasz do domu...
— Można tak powiedzieć, bo to właśnie w Stomilu Olsztyn stawiałem swoje pierwsze kroki w poważniejszej piłce. A teraz spotkałem tu paru zawodników, z którymi już wcześniej grałem w piłkę. Ja się tutaj dobrze czuje, a i szatnia też przyjęła mnie dobrze. Mam nadzieję, że szybko wkomponuję się w zespół i będę pomagał w zdobywaniu punktów. Muszę być w wysokiej formie, bo rywalizacja w Stomilu jest bardzo duża. Poziom drużyny jest wysoki, więc wejść do składu nie będzie tak łatwo.

— O co Stomil może grać w tym sezonie?
— Cel mamy założony, ale nie jest to jakieś konkretne miejsce w tabeli. Cel jest wysoki, bo właśnie takie należy sobie stawiać. Będziemy dążyć do jego realizacji, a do tego potrzeba dużo pracy na treningach i na boisku, już w meczach.

— Nikt w Olsztynie nie chciałby już przeżywać powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy Stomil do ostatniego meczu walczył o pozostanie w lidze...
— Powiem tak: w każdym spotkaniu będziemy grali o zwycięstwo. A że ta liga jest ciężka, to pokazało już nasze pierwsze spotkanie — w Bytowie. Przecież Bytovia miała ostatnio spore kłopoty (odejście strategicznego sponsora — red.), mówiło się nawet, że nie da rady wystartować w I lidze, a tu po dwóch kolejkach oni mają już cztery punkty na koncie.

— Przed wami kolejne spotkania na obcych boiskach, których — ze względu na modernizację boiska przy Piłsudskiego — nazbierało się jeszcze co najmniej sześć z rzędu. Jak ty do tego podchodzisz? To duże utrudnienie na starcie ligi?
— W Bytowie było czuć wsparcie ze strony naszych kibiców, więc to nie do końca jest tak, że graliśmy na wyjeździe. Chociaż, mimo wszystko, wyjazd to wyjazd... Trener dobrze nas jednak nastawia do tych meczów, więc mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach przyjdą i zwycięstwa.
Emil Marecki

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. EminEM #2546689 | 77.111.*.* 31 lip 2018 17:22

    Bliźniaki wszędzie to samo smarują,lizanie, klepanie i chwalenie. I nazywają sami siebie redaktorami albo dziennikarzami zamiast lizusami.

    odpowiedz na ten komentarz