Mundialowy alfabet (2)

2018-07-17 16:00:25(ost. akt: 2018-07-17 16:04:20)

Autor zdjęcia: fifa.com

PIŁKA NOŻNA\\\ Drugą część mundialowego alfabetu rozpoczynamy od jednego z największych przegranych turnieju, a zakończymy na tym, który mimo porażki na mundialu jest na językach całego świata.
Kalinić Nikola
Największy przegrany (niektórzy twierdzą nawet, że głupek) w reprezentacji Chorwacji. W pierwszym meczu Chorwaci wygrywali 2:0 z Nigerią i w 75. minucie trener Zlatko Dalić kazał rozgrzewać się napastnikowi AC Milan, jednak Kalinić odmówił, ponieważ uznał, że „nie ma sensu, żeby wchodził na 15 minut”. No to więcej okazji już nie miał, bowiem Dalić w ekspresowym tempie wyrzucił go z reprezentacji. I dzisiaj Kalinić może sobie srebrny medal MŚ obejrzeć jedynie na zdjęciach lub w telewizji.
Polski futbol też zna podobny przypadek - podczas igrzysk w Monachium w meczu decydującym o awansie do finału Kazimierz Górski chciał wprowadzić na boisko Andrzeja Jarosika, ale ten strzelił focha. W efekcie na igrzyskach nie zagrał ani razu i przez wiele lat był pomijany na liście piłkarzy, którzy wywalczyli złote medale olimpijskie. Dopiero w 2001 roku PKOl zaliczył Jarosika do grona medalistów. Ale Kalinić na taki finał liczyć na pewno nie może.

Luka Modrić
Chudy, drobny i niewysoki - w sumie chyba najmniej rzucający się w oczy gwiazdor MŚ 2018. Teraz już cały świat wie, za co Chorwata wielbią kibice Realu. Co prawda Modrić strzela niewiele goli, rzadko też może się pochwalić asystami, ale mimo to wielu trenerów właśnie jego chciałoby wyciągnąć z madryckiego klubu. Dlaczego? Bo Modrić nie jest autorem ostatniego, ale pierwszego podania, od którego prawie zawsze wszystko się zaczyna.

Marciniak Szymon
Kiedyś mieliśmy generała, co się kulom ponoć nie kłaniał, a teraz doczekaliśmy się sędziego, co się VAR-owi nie kłaniał. No i obaj panowie źle skończyli. Marciniak był typowany nawet do prowadzenia meczu półfinałowego, ale zakończył karierę po fazie grupowej, bo w dwóch występach popełnił poważne błędy, których mógł uniknąć, gdyby skorzystał z VAR-u. Szczególnie „ciepło” wyrażali się o Polaku Szwedzi, którym w meczu z Niemcami odebrał co najmniej remis.

Nike
Na rosyjskich stadionach walczyli piłkarze, ale Mundial to też rywalizacja producentów sprzętu sportowego, który generuje miliardowe zyski. Co prawda najwięcej reprezentacji (13) ubrał Adidas, ale zdecydowanie więcej powodów do radości (i zarobionych pieniędzy) miała firma Nike, bo w czołowej czwórce aż trzy ekipy występowały w jej strojach oraz butach (Francja, Chorwacja i Anglia). Tylko Belgowie zagrali z trzema paskami na koszulkach.

Pajac
Neymar miał być jedną z gwiazd Mundialu, a okazał się jedynie drobnym cwaniaczkiem, który - chociaż mógłby góry przenosić - to zadowala się jedynie lepieniem babek z piasku. Nikt Neymarowi nie odmawia talentu i umiejętności, jednak w Rosji w dobrej grze przeszkadzała mu nieznośna maniera przewracania się z byle powodu. Wiadomo, na boisku można się przewrócić, ale dla Brazylijczyka za każdym razem był to pretekst do rolowania trawy. Wystarczyło, że rywal zaczepił kciukiem o koszulkę Neymara, by ten z wrzaskiem i grymasem bólu na twarzy padał na trawę, po czym zaczynał się turlać, turlać, turlać... Kibice w tym czasie wypijali po dwa piwa, a ten się jeszcze turlał! W takich wypadkach niekiedy mówi się, że piłkarz jest dobrym aktorem, ale przeciwko takim opiniom zawsze gorąco protestował Gustaw Holoubek, wybitny polski aktor, który twierdził, że cel aktorstwa jest zawsze szlachetny, natomiast takie zachowania piłkarzy nic z aktorstwem wspólnego nie mają, bo jest to po prostu zwykłe oszustwo. Trzeba zatem nazywać rzeczy po imieniu, czyli jest to zwykłe pajacowanie.

Ronaldo
Recepta Portugalii na sukces była prosta: reprezentacja miała stracić mniej goli niż zdobędzie Cristiano Ronaldo. No i „boski ”Cristiano zaczął turniej z wysokiego C, bo od strzelenia trzech bramek Hiszpanom (3:3), a potem jeszcze zapewnił zwycięstwo w meczu z Marokiem (1:0). Jednak na tym jego strzeleckie popisy się skończyły, a to oznaczało, że po porażce 1:2 z Urugwajem skończyła się też mundialowa przygoda portugalskich piłkarzy. Ale Cristiano Ronaldo spadł na cztery łapy, bo tuż potem okazało się, że podpisał kontrakt z Juventusem Turyn, gdzie rocznie będzie zarabiać 30 milionów euro. Dużo, ale na tym etapie kariery pieniądze nie są jeszcze dla niego najważniejsze, dlatego odrzucił wcześniejszą ofertę jednego z chińskich klubów, który za dwuletnią umowę zaoferował Cristiano Ronaldo... 200 milionów euro.