Tworzył, budował i rozwijał

2019-12-16 13:00:00(ost. akt: 2019-12-16 09:47:48)
Narciarze na Górce Kortowskiej

Narciarze na Górce Kortowskiej

Autor zdjęcia: skisprungschanzen.com

Narciarstwo zjazdowe, skoki narciarskie, siatkówka, tenis i gimnastyka sportowa to tylko niektóre z pasji Franciszka Sroczyka, który w 1952 roku trafił do Olsztyna jedynie na dwa lata, po czym został w nim już na stałe.
Franciszek Jerzy Sroczyk urodził się w 1927 roku w Przemyślu, ale pokochał Olsztyn, do którego przyjechał na początku lat 50. XX wieku. Stało się tak, bo po skończeniu w 1952 roku Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego otrzymał nakaz pracy w Studium Wychowania Fizycznego olsztyńskiej Wyższej Szkoły Rolniczej. Sądził, że po dwuletnim stażu wróci w rodzinne strony, tak się jednak nie stało, bowiem pochłonęło go Kortowo.

A pracy miał sporo, m.in. od razu zaangażował się w budowę obiektów sportowych oraz organizację studium i sekcji sportowych. Jednym z jego pierwszych pomysłów - już w 1952 roku - była budowa boiska do siatkówki przy bloku u zbiegu ulicy Prawocheńskiego i placu Cieszyńskiego. Dwa lata później na kortowskiej górce, za rzeczką Kortówka, zabrał się do wznoszenia niewielkiej skoczni narciarskiej. Pomagali mu w tym członkowie sekcji narciarskiej, której był opiekunem i trenerem.
Skocznia cieszyła się dużym powodzeniem, a podczas licznych zawodów oddawano na niej skoki o długości do 20 metrów. Niestety, w pewnym momencie skocznia została rozebrana, ale Sroczyk za bardzo kochał narciarstwo, by się z tym pogodzić.

- Mając nieduże wzniesienia, postanowiłem pomóc przyrodzie, powiększając jedno z nich - wspominał po latach. - Przy dużym zaangażowaniu studentów udało się nam spiętrzyć górę do tego stopnia, że zainstalowaliśmy na niej wyciąg narciarski typu wyrwirączka oraz oświetlenie stoku.

W ten sposób - dzięki inicjatywie Franciszka Sroczyka - powstał jedyny wówczas wyciąg narciarski na Warmii i Mazurach! Górka kortowska i tor saneczkowy tętniły życiem do późnych godzin wieczornych. Po każdym sezonie modernizowano działanie wyciągu, a sprawami technicznymi zajmował się inżynier Grzegorz Śmieciński, pracownik Wydziału Mechanicznego ART.
Niestety, we wrześniu 1987 roku Sroczyk przeszedł na zasłużoną emeryturę, a wyciąg stopniowo popadał w ruinę, aż w końcu przestał istnieć. W połowie lat 90. Franciszkowi Sroczykowi zamarzyło sie wybudowanie nowego wyciągu, tym razem orczykowego. Zaczęto jednak od powiększenia górki, na którą zwożono ziemię i gruz z budowanego w pobliżu stadionu. Gruz przysypywano ziemią, na której potem układano darń. Wieczorem wszystko obficie podlewano wodą noszoną wiadrami z rzeczki. I gdy wydawało się, że wyciąg jest już na wyciągnięcie ręki, najpierw - w obawie o stan kortowskich ulic - zakazano wożenia materiałów na budowę góry, po czym komisja planowania przestrzennego uczelni uznała, że jedynym sensownym miejscem na lokalizację nowych bloków będzie... stok narciarski.
I tak do rozbudowy górki i zamontowania wyciągu orczykowego nigdy nie doszło. Po zimowym szusowaniu pozostały jedynie wspomnienia oraz zwyczajowa nazwa tego miejsca, czyli Górka Sroczyka. Obecnie ten teren jest wykorzystywany podczas corocznej Kortowiady, bo odbywają się tam koncerty przyciągające wielotysięczną publiczność.
Ale wróćmy jeszcze do sportowej pasji pana Franciszka, ponieważ jest o czym mówić. Na przykład w latach 50. opiekował się sekcją narciarstwa klasycznego, która przez dziesięć lat była najsilniejszą sekcją w tzw. Polsce nizinnej. Zawodnicy z Olsztyna odnosili sukcesy w wielu imprezach, m.in. w 1962 roku Stanisław Wajda na zimowej uniwersjadzie w szwajcarskim Villars zdobył brązowy medal w sztafecie 4x10 km. Od 1976 roku Sroczyk promował także narciarstwo zjazdowe, co skończyło się powołaniem do życia Akademickiego Klubu Narciarskiego.
Poza tym pan Franciszek interesował się również gimnastyką sportową, którą wspierał, m.in. przez wiele lat był prezesem Okręgowego Związku Gimnastycznego.
Warto przypomnieć, że olsztyńskie gimnastyczki należały do krajowej czołówki, a Danuta Prusinowska, trzykrotna mistrzyni Polski w skoku przez konia, wzięła udział w mistrzostwach świata (1970) i igrzyskach olimpijskich w Monachium (1972).

Franciszek Sroczyk pasjonował się także siatkówką - od 1964 roku trenował kobiecą sekcję AZS Olsztyn. Zespół ten kilka razy był mistrzem województwa, poza tym trzy razy wygrał ligę makroregionalną i tyle samo razy zdobył mistrzostwo Polski uczelni rolniczych.

Ponadto Sroczyk propagował tenis ziemny, który uprawiał do końca życia. W 1959 roku zainicjował budowę boiska do koszykówki, ale potem przekształcono je w tzw. kort profesorski. A że było to za mało w stosunku do potrzeb, to sześć lat później doprowadził do wybudowania kolejnych czterech kortów. Na tym nie koniec, bo w 1969 roku powstały następne cztery korty! W 1988 roku podopieczni Sroczyka zdobyli mistrzostwo Polski akademii rolniczych. Niestety, pod koniec życia z żalem stwierdził: Mamy teraz 17 kortów w Kortowie, a sekcja tenisa w AZS zapadła w sen zimowy.
Będąc na emeryturze, pan Franciszek przez wiele lat prowadził zajęcia w uczelnianej siłowni nad Kortówką, na które uczęszczali pracownicy i studenci.
Franciszek Sroczyk zmarł 5 września 2010 roku w Olsztynie. „Wujek Jurek zostanie w mojej pamięci uśmiechnięty i gotowy do następnej gry w tenisa” - w liście kondolencyjnym napisała jedna z jego krewnych. Takiego też zapamiętały go tysiące studentów kortowskiej uczelni.

* Tekst jest fragmentem książki „Między stadionem a brzegiem jeziora. 65 lat akademickiego sportu i wychowania fizycznego w Kortowie”