Co dalej z OKS 1945, w którą stronę podąży zespół? Takie pytanie zadają sobie mocno zdezorientowani kibice. Bo rzeczywiście sytuacja jest niezbyt klarowna
Z siedziby klubu nie płyną żadne jasne komunikaty o celach na ten sezon, a rozregulowana drużyna gubi punkty jak — nie przymierzając — Lech Poznań w ekstraklasie. Pytań jest mnóstwo, a najważniejsze z nich brzmi: czy zespół z piłkarzami, którzy byli w kadrach drużyn ekstraklasy (Zbigniew Małkowski, Piotr Kulpaka, Radosław Stefanowicz, Marcin Wincel, Krzysztof Kowalczyk, Grzegorz Lech, Piotr Ruszkul) oraz takimi, którzy mają umiejętności i perspektywy, by już wkrótce znaleźć się na topie polskiego futbolu (choćby Arkadiusz Koprucki, Paweł Alancewicz, Daniel Michałowski, Grzegorz Piesio, Mateusz Różowicz i Piotr Głowacki), nie jest w stanie przebić się do czołówki II ligi? Jak to się dzieje, że z tej mąki — póki co — nie ma chleba? Jeden "piekarz" już za to zapłacił posadą, bo choć ludzie kupowali chleb (czytaj: chodzili na mecze), to jednak klęli w żywy kamień, bo nieustannie byli raczeni zakalcem.
Gdy trudno coś zrozumieć, wtedy najlepiej się oprzeć na faktach. Wiosną OKS 1945 rozegrał dziewięć ligowych meczów, do zdobycia było w nich 27 punktów, olsztynianie ugrali 17. Świetnie jest w meczach wyjazdowych, bo z czterech wypraw OKS 1945 przywiózł aż 10 punktów. Fatalny, wciąż biorąc pod uwagę potencjał zespołu, jest dorobek na własnym stadionie, gdzie olsztynianie zdobyli tylko 7 z 15 możliwych oczek. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest mnóstwo — poczynając od szeroko pojętej organizacji gry (a w zasadzie jej braku), przez przygotowanie motoryczne i mentalne, a na stanie płyty (a jednak!) kończąc. I żeby nie było, że tylko olsztyńscy piłkarze i dziennikarze są "be" — w przerwie ostatniego meczu skaut Lechii Gdańsk (w przeszłości znakomity piłkarz Stomilu) Rafał Kaczmarczyk podczas rozmowy telefonicznej z dyrektorem sportowym gdańskiego klubu Radosławem powiedział m.in. takie zdanie: "Ale jak ja ich mam ocenić, skoro oni na tym boisku piłkę kolanami prowadzą?". Komentarz chyba jest zbyteczny.
Do końca sezonu zostało jeszcze sześć kolejek, OKS 1945 gra na wyjeździe z ŁKS Łomża, KSZO Ostrowiec i Hetmanem Zamość, a u siebie z Ruchem Wysokie Mazowieckie, Concordią Piotrków i Sokołem Aleksandrów Łódzki. Aż czterej rywale są o wiele niżej w tabeli, w strefie barażowej i spadkowej... Można zdobyć 18 punktów, komplet na pewno dałby baraże o I ligę, a być może nawet bezpośredni awans. To byłoby sześć wygranych meczów z rzędu, seria tylko ciut większa od tej, jaką już OKS 1945 tej wiosny zanotował. Tylko trzeba się na coś zdecydować.
Zbigniew Szymula
Gdy trudno coś zrozumieć, wtedy najlepiej się oprzeć na faktach. Wiosną OKS 1945 rozegrał dziewięć ligowych meczów, do zdobycia było w nich 27 punktów, olsztynianie ugrali 17. Świetnie jest w meczach wyjazdowych, bo z czterech wypraw OKS 1945 przywiózł aż 10 punktów. Fatalny, wciąż biorąc pod uwagę potencjał zespołu, jest dorobek na własnym stadionie, gdzie olsztynianie zdobyli tylko 7 z 15 możliwych oczek. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest mnóstwo — poczynając od szeroko pojętej organizacji gry (a w zasadzie jej braku), przez przygotowanie motoryczne i mentalne, a na stanie płyty (a jednak!) kończąc. I żeby nie było, że tylko olsztyńscy piłkarze i dziennikarze są "be" — w przerwie ostatniego meczu skaut Lechii Gdańsk (w przeszłości znakomity piłkarz Stomilu) Rafał Kaczmarczyk podczas rozmowy telefonicznej z dyrektorem sportowym gdańskiego klubu Radosławem powiedział m.in. takie zdanie: "Ale jak ja ich mam ocenić, skoro oni na tym boisku piłkę kolanami prowadzą?". Komentarz chyba jest zbyteczny.
Do końca sezonu zostało jeszcze sześć kolejek, OKS 1945 gra na wyjeździe z ŁKS Łomża, KSZO Ostrowiec i Hetmanem Zamość, a u siebie z Ruchem Wysokie Mazowieckie, Concordią Piotrków i Sokołem Aleksandrów Łódzki. Aż czterej rywale są o wiele niżej w tabeli, w strefie barażowej i spadkowej... Można zdobyć 18 punktów, komplet na pewno dałby baraże o I ligę, a być może nawet bezpośredni awans. To byłoby sześć wygranych meczów z rzędu, seria tylko ciut większa od tej, jaką już OKS 1945 tej wiosny zanotował. Tylko trzeba się na coś zdecydować.
Zbigniew Szymula