Od czwartku Zbigniew Małkowski i Marcin Wincel nie są już piłkarzami OKS 1945 Olsztyn. Budżet klubu będzie mniejszy o 70 procent.
— Poproszono mnie, żeby rozstał się z zespołem, bo życzy sobie tego sponsor — twierdzi były już bramkarz OKS 1945 Olsztyn Zbigniew Małkowski.
— Nie robiłem problemów, bo nie chciałem być osobą, która „zakopie” klub. Z podobnych powodów OKS 1945 opuścił również obrońca Marcin Wincel. Wszystko wskazuje jednak na to, że to nie koniec rozstań z zawodnikami, bo obecna sytuacja finansowa OKS 1945 jest bowiem zdecydowanie gorsza niż w ostatnim sezonie, kiedy to klub dysponował środkami na poziomie 1,4 mln zł (jednak około 500 tys. zł z tej kwoto przeznaczono na spłatę zadłużenia). W tym roku budżet ma być jednak zdecydowanie mniejszy.
— Musimy zrobić cięcia o co najmniej 70 procent — mówi wprost prezes klubu Grzegorz Koprucki.
Oznacza to więc, że do sezonu 2009/10 olsztynianie przystąpią z budżetem nieprzekraczającym 500 tys. zł. Najwięcej oszczędności mają przynieść renegocjacje kontraktów z zawodnikami i sprzedaż czołowych graczy. — Dopasowujemy kadrę do tego, na co nas stać — tłumaczy Koprucki. — Moglibyśmy żyć na kredyt, ale po co, skoro na razie nie ma żadnej perspektywy? Nie chcemy zadłużać klubu.
Piotr Gajewski
— Nie robiłem problemów, bo nie chciałem być osobą, która „zakopie” klub. Z podobnych powodów OKS 1945 opuścił również obrońca Marcin Wincel. Wszystko wskazuje jednak na to, że to nie koniec rozstań z zawodnikami, bo obecna sytuacja finansowa OKS 1945 jest bowiem zdecydowanie gorsza niż w ostatnim sezonie, kiedy to klub dysponował środkami na poziomie 1,4 mln zł (jednak około 500 tys. zł z tej kwoto przeznaczono na spłatę zadłużenia). W tym roku budżet ma być jednak zdecydowanie mniejszy.
— Musimy zrobić cięcia o co najmniej 70 procent — mówi wprost prezes klubu Grzegorz Koprucki.
Oznacza to więc, że do sezonu 2009/10 olsztynianie przystąpią z budżetem nieprzekraczającym 500 tys. zł. Najwięcej oszczędności mają przynieść renegocjacje kontraktów z zawodnikami i sprzedaż czołowych graczy. — Dopasowujemy kadrę do tego, na co nas stać — tłumaczy Koprucki. — Moglibyśmy żyć na kredyt, ale po co, skoro na razie nie ma żadnej perspektywy? Nie chcemy zadłużać klubu.
Piotr Gajewski