OKS 1945 jest bogatszy o trzy punkty i nadzieję. W Olsztynie zrobili kolejny krok w dobrym kierunku.
Zainkasowanie zwycięstwa w najprostszy z możliwych sposób, czyli rozstrzygając mecz do przerwy, cieszy jak nic. Dziwi natomiast fakt, że po przerwie olsztynianie — także korzystając w o wiele większym wymiarze z rezerwowych (Krzysztof Kowalczyk i Piotr Ruszkul weszli raptem na parę minut) — nie ruszyli na rywala, by go po prostu i zwyczajnie "obedrzeć do gołej skóry". Oszczędzali się na kolejne spotkania? Może to jeszcze nie było kunktatorstwo, ale już blisko.
zib
zib