Najlepsi spotkali się w stolicy

2023-11-29 14:00:00(ost. akt: 2023-11-29 10:21:10)
Dwie najlepsze załogi Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski (od lewej): Daniel Siatkowski (Olsztyn), Łukasz Byśkiniewicz, Grzegorz Grzyb i Adam Binięda (Bartoszyce)

Dwie najlepsze załogi Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski (od lewej): Daniel Siatkowski (Olsztyn), Łukasz Byśkiniewicz, Grzegorz Grzyb i Adam Binięda (Bartoszyce)

Autor zdjęcia: SKPhoto/PZM

SPORTY MOTOROWE\\\ W Centrum Olimpijskim w Warszawie odbyła się gala Polskiego Związku Motorowego, na której uhonorowano głównych bohaterów mijającego roku. Wśród wyróżnionych była mocna reprezentacja województwa warmińsko-mazurskiego.
2023 rok zaczął się od niespodziewanego zwycięstwa Eryka Goczała w Rajdzie Dakar w klasyfikacji T4 SSV. Tym sam osiemnastoletni wówczas uczeń krakowskiego liceum został najmłodszym zwycięzcą tego najsłynniejszego rajdu świata.
Kolejne międzynarodowe sukcesy odnosili m.in. Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak (rajdowi mistrzowie świata WRC2 Challenger) oraz olsztynianie Krzysztof Hołowczyc (zdobył Puchar Europy w Rajdach Baja) i Zbigniew Staniszewski (rallycrossowy mistrz Europy strefy centralnej).

W sumie podczas warszawskiej gali udekorowano ponad 200 zawodniczek i zawodników! Michał Sikora, prezes Polskiego Związku Motorowego, wśród sukcesów wymienił m.in. zwiększenie rangi Rajdu Polski, który w przyszłym roku powróci do kalendarzu mistrzostw świata, i Rajdu Śląska, który będzie ostatnią rundą mistrzostw Europy.

Na podium Gali Sportu Samochodowego pojawił się oczywiście Krzysztof Hołowczyc, który po ciężkim sezonie (brał udział w Pucharze Europy, mistrzostwach świata i Polski) jest już myślami przy rozpoczynającym się 5 stycznia Rajdzie Dakar, na który kierowca z Olsztyna powróci po dziewięcioletniej przerwie. „Hołek” przyznał, że z tego powodu już czuje „motyle w brzuchu”, a za podium w Dakarze oddałby wiele swoich zdobytych wcześniej nagród i tytułów.
Z kolei Zbigniew Staniszewski przypomniał, że w rajdach przejeździł aż 17 lat, a cztery ostatnie sezony poświęcił rallycrossowi, zdobywając w tym czasie cztery tytuły mistrza Polski i Europy Strefy Centralnej. W jego ocenie trudniejsza od wyścigów na torach rallycrossowych jest... cała logistyka z tym związana. Podczas sezonu ekipa Staniszewskiego przejeżdża aż 27 000 kilometrów, by zaliczyć 14 eliminacji plus testy.
Był to także bardzo pamiętny wieczór dla Adama Biniędy, bartoszyckiego pilota rajdowego, który razem z Grzegorzem Grzybem zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji rocznej Rajdowych samochodowych Mistrzostw Polski oraz w klasie 2. Tym samym po raz trzeci zawodnik z Warmii i Mazur stanął na najwyższym miejscu na podium, wygrywając najważniejszą klasyfikację sezonu w kraju (wcześniej z mistrzostwa w generalce cieszyli się Krzysztof Hołowczyc i pilot Sebastian Rozwadowski).

Warto zauważyć, że załoga Grzyb-Binięda zdobyła mistrzostwo Polski w zaledwie drugim sezonie wspólnych startów. W poprzednim roku nieznacznie ustąpili tylko szwedzkiej załodze Kristensson/Johansson, ale w tym sezonie już nie było na nich silnych.

Grzyb i Binięda wygrali cztery rajdy (Świdnicki, Podlaski, Małopolski, Rzeszowski), raz zajęli trzecie miejsce (Rajd Polski) a raz zameldowali się tuż za podium (Rajd Śląska). - To miał być niezapomniany sezon i taki też był - ocenia Adam Binięda. - Uczucie po zdobyciu mistrzostwa jest wprost rewelacyjne. Rok temu cieszyliśmy się z wicemistrzostwa, ale - jak to powiedział „Hołek” - drugie miejsce to zarazem też pierwszy przegrany, więc lekki niedosyt wtedy był. Teraz nie ma już o nim mowy! Przez cały sezon mocno wierzyliśmy w końcowy triumf. Walczyliśmy, koncentrując się na każdej kolejnej rundzie, krok po kroku zbliżając się do mety i mistrzowskiego tytułu. W efekcie z pierwszych pięciu rund aż cztery zapisaliśmy na swoje konto, dzięki czemu już przed ostatnim rajdem sezonu byliśmy pewni swego - wspomina bartoszycki pilot, który już myśli o kolejnym roku. - Razem z Grzegorzem będziemy chcieli obronić mistrzostwo, ale trzeba zauważyć, że będą to trochę inne mistrzostwa, bo w kalendarzu nie będzie ani jednego rajdu szutrowego. A przypomnę, że w ubiegłym roku zostaliśmy szutrowymi wicemistrzami Polski, a w tym roku wygraliśmy Rajd Podlaski, a Rajd Polski zakończyliśmy na trzecim miejscu. Były to jedyne szutrowe imprezy w kalendarzu RSMP, dlatego nie rozdano osobnych tytułów szutrowych mistrzostw kraju, bo do tego trzeba minimum trzech rajdów - dodaje Adam Binięda, który udany sezon zakończy podczas weekendu w Warszawie na Rajdzie Barbórka. Tym razem jednak zasiądzie obok Jacka Michalskiego, z którym dwa lata temu wywalczył mistrzostwo Polski w klasie HR2.

Ale Binięda nie był jedynym wyróżnionym pilotem z Warmii i Mazur, bo na drugim miejscu w generalce Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski sezon ukończyli olsztynianin Daniel Siatkowski i Łukasz Byśkiniewicz.

Po raz drugi w warszawskiej gali wziął udział Gracjan Predko z Olsztyna. Rok temu odebrał nagrodę dla szutrowego wicemistrza Polski w kategorii aut z napędem na jedną oś, a tym razem cieszył się z podwójnego mistrzostwa kraju - w klasie 4 (auta z napędem na przód) i 2WD (auta z napędem na jedną oś, przód lub tył). - Jeżdżę dopiero od trzech lat, więc był to mój najlepszy sezon - ocenia Predko, który w klasyfikacji generalnej RSMP zajął 11. miejsce. - No i muszę przyznać, że najtrudniejsze w tym sporcie jest zdobycie sponsorów. Bez nich nie ma mowy o sukcesach - przyznaje reprezentant Automobilklubu Warmińskiego, któremu z tego sezonu najbardziej zapadnie w pamięć kończący rywalizację Rajd Wisły.

- W połowie 24-kilometrowego odcinka specjalnego zapalił nam się samochód. Wnętrze natychmiast wypełnił dym, a my przez moment nie wiedzieliśmy, co robić. Zdecydowaliśmy się na wyłączenie podtrzymania turbo, co pomogło, więc jechaliśmy dalej.

Oczywiście jechaliśmy wolniej, ale mój pilot cały czas zachowywał czujność, bo w każdej chwili mogło się okazać, że błyskawicznie będziemy musieli opuścić auto, by nie spłonąć w nim żywcem. Ostatecznie udało się dojechać do mety, co było bardzo ważne, bo wciąż walczyliśmy o zwycięstwo w klasyfikacji rocznej. Samochód jest co prawda wyposażony w system gaśniczy, ale obawiałem się, że gdybym go uruchomił, wtedy mogliby mnie nie dopuścić do kolejnego etapu - wyjaśnia Gracjan Predko, który w nowym sezonie chce się przesiąść do klasy wyżej, czyli do Rally 3 (auta z napędem na cztery koła). - Wszystko jednak zależy od tego, czy uda nam się spiąć budżet.