Wyczerpująca próba generalna

2023-10-20 12:00:00(ost. akt: 2023-10-20 12:30:46)

Autor zdjęcia: archiwum teamu

SPORTY MOTOROWE\\\ Rajd Maroka dla Krzysztofa Hołowczyca był próbą generalną przed przyszłorocznym Rajdem Dakar. Olsztynianin i jego pilot Łukasz Kurzeja codziennie zmagali się z problemami technicznymi, w efekcie zajęli 22. miejsce w generalce.
Rajd Maroka zakończył rywalizację w Mistrzostwach Świata w Rajdach Terenowych. Dla wielu uczestników, w tym dla Krzysztofa Hołowczyca, impreza była jednym z ostatnich sprawdzianów przed styczniowym Rajdzie Dakar w Arabii Saudyjskiej.
Rajd składał się z sześciu etapów (prolog i pięciu odcinków specjalnych) o łącznej długości 2219 kilometrów, z czego 1449 km to było ściganie na oesach.
Impreza była bardzo wymagająca i dla załóg, i dla maszyn. Pustynne odcinki okazały się mordercze i nie miały litości - w efekcie wszystkie zespoły fabryczne borykały się z ogromnymi problemami. Samochody odmawiały posłuszeństwa, liczne awarie i uszkodzenia dały się we znaki najlepszym. Hołowczyc z Kurzeją zapamiętają ten rajd jako próbę wytrzymałości nie tylko sprzętu ale i swojej.

Polska załoga codziennie walczyła z problemami technicznymi, po drodze zaliczając uszkodzone zawieszenie oraz problemy ze wspomaganiem i układem napędowym. W efekcie na mecie Polacy stracili do zwycięzców ponad 20 godzin.

Ostatecznie prowadzone przez „Hołka” Mini z numerem 212 zostało sklasyfikowane 22. miejscu, jednak najważniejsze jest to, że załoga poznała limity swojej rajdówki.
- Rallye du Maroc był niesamowicie trudnym i wymagającym sprawdzianem - ocenił olsztyński kierowca. - Na starcie pojawili się wszyscy najlepsi oraz zespoły fabryczne, więc z Łukaszem mieliśmy co robić. Było bardzo ciężko, ponieważ jechaliśmy na limicie sprzętu, żeby zobaczyć do jakiego stopnia możemy obciążać samochód i gdzie są nasze możliwości. Niesamowite jest to, że wszystkie auta fabryczne miały problemy, samochody stawały na odcinkach z powodu awarii, my także to przećwiczyliśmy. Po sześciu dniach jesteśmy dużo mądrzejsi, jeśli chodzi o wytrzymałość auta i na co możemy sobie pozwolić. Musimy pamiętać, że Dakar, do którego ten rajd był testem, jest bardzo długi i musimy pilnować, żeby auto było w jednym kawału. Tam zwycięzcy są na mecie, dlatego cieszę się, że przetrwaliśmy Rallye du Maroc, a Łukasz bardzo poprawił nawigację. Możemy więc powiedzieć, że kolejny element przygotowań został wykonany. Teraz pakujemy się i lecimy do Turcji na ostatnią rundę Pucharu Europy FIA, gdzie walczymy o tytuł - zakończył Hołowczyc, który na obronę mistrzowskiego tytułu ma spore szanse, ponieważ w klasyfikacji generalnej PE FIA jest na pierwszym miejscu.
A wracając do Rajdu Maroka, to w rywalizacji samochodów najlepsi byli Saudyjczyk Yazeed Al Rajhi z niemieckim pilotem Timo Gottschalkiem (Toyota Hilux Overdrive). Na podium był też polski akcent, ponieważ w klasie lekkich prototypów T3 wygrali Michał Goczał i Maciej Marton.
Była to ostatnia eliminacja rajdowych mistrzostw świata, po której z tytułów cieszyli się: samochody - Nasser Al-Attiyah (Katar, Toyota GR DKR Hilux); motocykle - Luciano Benavides (Argentyna, Husqvarna 450 Rally Factory); klasa T3 - Seth Quintero (USA, Red Bull); T4 - Rokas Baciuska (Litwa, Red Bull Can-Am), 3. Eryk Goczał (Energylandia); quady - Laisvydas Kancius (Litwa, Story Racing).