Serb z żołnierzy zrobił wojowników

2023-09-21 13:00:00(ost. akt: 2023-09-21 10:12:21)

Autor zdjęcia: PAP/Leszek Szymański

SIATKÓWKA\\\ Gdy w styczniu zeszłego roku Nikola Grbic obejmował reprezentację Polski, mówił: "mamy być mocni jako drużyna". Wydaje się teraz, że wszyscy zawodnicy zrozumieli już to, co serbski trener od początku chciał im przekazać.
Od lat mówi się o ogromnym potencjale reprezentacji Polski siatkarzy, szerokiej ławce rezerwowych i wielu kandydatach do gry w kadrze. Prawda jest jednak taka, że dopiero Grbic był w stanie wydobyć i wykorzystać ten mityczny potencjał w pełni. Biało-czerwoni nigdy nie grali tak dobrze i przede wszystkim tak równo, jak właśnie pod wodzą Serba.
- Nie potrzebuję żołnierzy, potrzebuję wojowników, bo idziemy na wojnę - podkreślał Grbić, gdy został trenerem polskiej reprezentacji. - Nie chcę jednego generała na boisku. Żeby nie doszło do takiej sytuacji, jak w przypadku Polaków podczas igrzysk w Tokio, gdy zabrakło Kubiaka. Chcę, by było tak, że jak nie ma na przyjęciu Kubiaka, to jest Kamil Semeniuk. Jak nie ma Semeniuka, to jest Olek Śliwka, a jak nie ma Śliwki, to jest Tomasz Fornal. To samo np. w przypadku ataku – jak nie ma Bartosza Kurka, to będzie Łukasz Kaczmarek. Mamy być mocni jako drużyna.
No i półtora roku później można powiedzieć, że Serb osiągnął swój cel - Polacy są mocni jak nigdy wcześniej, a na każdym kroku widać, jak świetnie czują się ze sobą i rzeczywiście stanowią drużynę, w której nie ma miejsca na indywidualności.

Serbski szkoleniowiec do tej pory zdobył z reprezentacją Polski medal w każdych oficjalnych rozgrywkach, w których brała udział. Jego aktualny dorobek to brąz i złoto Ligi Narodów, srebro mistrzostw świata i złoto mistrzostw Europy. Bilans meczów – 40 zwycięstw i sześć porażek.

Należy również podkreślić, że jako pierwszy trener w historii poprowadził biało-czerwonych do dwóch złotych medali w jednym sezonie – w tym roku wygrał z nimi zarówno Ligę Narodów, jak i mistrzostwa Starego Kontynentu. Pod jego wodzą Polacy zostali także po raz pierwszy liderami światowego rankingu.
- Moim zadaniem jest pomóc siatkarzom stawać się coraz lepszymi. Jesteśmy na dobrej drodze do tego. Widzę, że zawodnicy rozumieją moją filozofię, są drużyną. Każdy gracz był gotowy, żeby wejść na boisko i pomóc, nawet jeśli to nie było proste – mówił trener po wygranym turnieju finałowym Ligi Narodów.
Na czym więc polega sławna już filozofia Nikoli Grbica?
- Zawodnicy muszą zrozumieć, że chodzi o drużynę i że wygrywamy razem. Muszą więc odłożyć na bok swoje ego. Tu nie chodzi o ciebie czy o mnie, tu chodzi o zespół. Nie jest ważne to, że ten zaczął mecz, a ten skończył. Liczy się tylko, kto skończył ostatnią akcję i żeby wygrała Polska – podkreślał trener po 1/8 finału z Belgią w ME. - Mam świadomość, że w grę czasem wchodzą emocje, stres, lepsze i gorsze momenty. Ale zawodnicy muszą zachować pozytywne nastawienie. OK, dziś nie było dobrze, ale jutro będzie. Bo jak jesteś zbyt negatywnie nastawiony, to przekazujesz to innym.
Podejście Grbicia do reprezentacji szybko przyniosło efekty, bo zawodnicy jak mantrę powtarzali „jesteśmy drużyną”. - Cały zespół współpracuje, wspiera się, bo każdy wie, jaką rolę w nim pełni, dlatego każdy z nas miał swój udział w tym złotym medalu – podkreślił Kamil Semeniuk po sobotnim finale.
- Jesteśmy drużyną i wiadomo, że się wspieramy. Nawet jeśli ktoś nam wypada, to wiemy, że mamy głęboki skład i gramy razem do samego końca – zaznaczył Wilfredo Leon, który został MVP europejskiego turnieju.
Na wartość szerokiego składu i zmian zwracali natomiast uwagę Paweł Zatorski oraz Łukasz Kaczmarek, który jest tego najlepszym przykładem, bowiem znakomicie spisał się w roli pierwszego atakującego, zastępując kontuzjowanego Bartosza Kurka.
- Szanujemy to, że chłopaki w każdej chwili są gotowi do pomocy. Trener też nas na to bardzo wyczula i widać, że tą zespołowością w wielu turniejach budujemy przewagę nad przeciwnikami – przyznał Zatorski.

- Za spokojem, który wykazuję na boisku, idzie świetna grupa chłopaków, która sprawia, że świetnie czuję się w tej reprezentacji. Nie ma pierwszej i drugiej szóstki. Każdy się uzupełnia i pokazał to turniej finałowy Ligi Narodów. Pokazaliśmy to również w mistrzostwach Europy – ocenił z kolei Kaczmarek.

Pasmo sukcesów może napawać optymizmem przed przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Biało-czerwoni od 2004 roku nie mogą przebrnąć przez ćwierćfinał tej imprezy, mimo że w ostatnich trzech edycjach byli stawiani w gronie murowanych faworytów.
Jedną klątwę pod wodzą Grbicia Polacy już zdołali przełamać – w zakończonych w sobotę mistrzostwach Europy po raz pierwszy od ośmiu lat pokonali w fazie pucharowej Słowenię, która w czterech ostatnich edycjach tej imprezy zamykała im drogę do znaczących sukcesów. To bardzo dobry prognostyk przed rozgrywkami w Paryżu i olimpijską „klątwą ćwierćfinałów”. Wcześniej jednak kolejny i ostatni już przystanek w tym sezonie reprezentacyjnym, czyli kwalifikacje olimpijskie w Chinach.
red.