Leicester w Dobrym Mieście?

2023-09-15 12:00:00(ost. akt: 2023-09-14 09:40:00)
Paweł Grzybowski (z prawej) walczy o piłkę Filipem Ryszkiewiczem ze Znicza Biała Piska w meczu WPP

Paweł Grzybowski (z prawej) walczy o piłkę Filipem Ryszkiewiczem ze Znicza Biała Piska w meczu WPP

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

PIŁKA NOŻNA\\\ DKS Dobre Miasto to kolejny zespół, który w tym sezonie IV ligi zaskakuje formą i zajmuje pozycję wicelidera. Mamy ciekawy projekt, a ja czuję, że mogę pomóc – mówi Paweł Grzybowski, który przed sezonem przeszedł z Wikielca.
- DKS wciąż jest niepokonany w lidze, a ostatnio pewnie wygrał 3:1 z Motorem Lubawa. Jak wyglądał ten mecz?
- Nie spodziewałem się, że aż tak dobrze wejdziemy w to spotkanie. Tym bardziej po takim mikrocyklu, bo przecież graliśmy w piątek, potem puchar w środę i ligę znowu w sobotę. Bardzo szybko wszystko się zadziało, wyszliśmy na prowadzenie 3:0 (w 18. minucie - red.) i potem kontrolowaliśmy przebieg meczu. Motor odpowiedział golem z karnego po jakimś przypadkowym zagraniu, ale wygraliśmy naprawdę pewnie. Cieszy wynik i nasza gra, bo wyglądaliśmy solidnie. Zaczęliśmy ligę bardzo dobrze, ale powiedzmy sobie szczerze, że na razie punktowaliśmy z zespołami, które raczej będą w dole tabeli. Teraz zagramy z Tęczą Biskupiec, a potem z innymi mocnymi rywalami, no i jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało.
- Nie bałeś się, że przegrany mecz pucharowy ze Zniczem Biała Piska wybije was z uderzenia?
- Na pewno szkoda, że odpadliśmy, ale to nie był nasz najlepszy występ (w Dobrym Mieście Znicz wygrał 3:0 - red.). W pierwszej połowie mogliśmy objąć prowadzenie i pewnie wtedy wyglądałoby to inaczej. Po przerwie Znicz zmienił ustawienie, weszli szybcy zawodnicy i źle zareagowaliśmy. Powinniśmy zejść trochę niżej i nie pozwolić im rzucać długich piłek za nasze plecy. Niestety, strzelili szybko bramkę i muszę się przyznać, że to po moim błędzie z kategorii tych, których nie wypada robić. Potem rywale dołożyli jeszcze dwa gole. Wypunktowali nas, trafiając to, co mieli. Z przebiegu gry, moim zdaniem, przegraliśmy zbyt wysoko, bo mecz był bardziej wyrównany niż może sugerować wynik. Ja też mogłem pokusić się o gola, a może nawet dwa, więc na pewno to nie był mój najlepszy występ.
- Zaaklimatyzowałeś się już w nowej drużynie po przejściu z GKS Wikielec w letnim okienku?
- Znałem wielu chłopaków, trenera Macieja Szostka, prezesa Adama Łopatko, więc to był naturalny proces. Na pewno trafiłem do ciekawej drużyny, w której jest wielu młodych zawodników, a ja należę do najstarszych i najbardziej doświadczonych w zespole. Mam perspektywicznych kolegów, którzy mają spore umiejętności i ciężko pracują. Jestem pełen podziwu dla nich, bo wychodzą na doświadczonych rywali i grają swoje. Staram się dać pozytywną atmosferę, nakręcać ich w szatni, że w każdym meczu mamy grać o trzy punkty. Na boisku na pewno muszę pilnować trochę bardziej taktyki, stopować, żeby nie biegli wszyscy do przodu, bo młodzi czasami tak mają (śmiech).
Decyzją trenera gram teraz na lewej obronie, więc staram się podpowiadać drużynie, wysyłać dużo komunikatów, przypominać o ustawieniu. Czuję, że muszę ciągnąć ten wózek i nie boję się takiej roli.
- Nazwałbyś się zawodnikiem, którego można scharakteryzować określeniem „daje opcje”?
- Coś w tym jest. Jestem środkowym pomocnikiem i tam czuję się najlepiej, ale jak przychodziłem do klubu, to trener mówił, że widzi mnie bardziej w linii obrony. Mamy w środku fajnych chłopaków, więc znalazł mi nową pozycję i wymyślił zagrywkę, która w fazie atakowania sprawia przeciwnikom sporo problemów. Ze swoim doświadczeniem na pewno dałbym sobie radę na skrzydle czy na dziewiątce. Wiem, że do gry z przodu brakuje mi szybkości, ale dużo zadań można realizować dobrym ustawieniem, grą bez piłki, pokazaniem się na pozycji.
- Nie żałujesz, że odszedłeś z Wikielca, który ponownie walczy w III lidze?
- Na razie nie żałuję. Dojeżdżałem do Wikielca z Olsztyna i było to dla mnie coraz bardziej męczące. Poinformowałem trenera wcześniej, że odejdę jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu. Gdybym został, może bym grał, a może nie. Wikielcowi cały czas kibicuję. Oglądam ich mecze i wierzę, że utrzymają się w lidze. Uważam, że zebrali fajną kadrę. Jest kilku doświadczonych zawodników, a wokół nich zdolna młodzież. Na pewno potrzebują czasu, ale mam nadzieję, że trener to poukłada i będą regularnie punktować. Ja szukałem klubu bliżej domu i naprawdę cieszę się, że trafiłem do Dobrego Miasta, bo mamy tu ciekawy projekt i czuję, że mogę pomóc. Czekamy na oddanie stadionu w Dobrym Mieście. Mam nadzieję, że na wiosnę to będzie nasz dodatkowy atut w postaci twierdzy trudnej do zdobycia.
- Pracowałeś poprzednio z trenerem Damianem Jarzembowskim, teraz z Maciejem Szostkiem, a obaj, jako szkoleniowcy młodego pokolenia, zbierają bardzo dobre recenzje w regionie. Można ich porównać, mają jakieś wspólne cechy?
- Taktyka, taktyka i jeszcze raz taktyka. Obaj przykładają do tego wielką rolę i robią to na wysokim poziomie. Dużo wiedzą o rywalach i przygotowują zespół do każdego przeciwnika. U obu zauważyłem, że potrafią przekazać zawodnikowi konkretne informacje, czego oczekują od niego w danym meczu. Potrafią o tym mówić w prosty, przejrzysty sposób. Nie oszukujmy się, że na poziomie, na którym gramy, ważne jest samo podejście do zespołu, znalezienie z nim wspólnego języka, zadbanie o szatnię. Trzeba być po prostu dobrym człowiekiem i umieć rozwiązywać problemy, nie tylko sportowe, ale czasami zwykłe, życiowe. Ze swojego przykładu wiem, że obaj trenerzy potrafią zrozumieć absencję na treningu, jeśli wydarzy się coś naprawdę ważnego. To się przekłada na atmosferę, w jakiej pracujemy.
- Od najbliższego meczu z Tęczą Biskupiec rozpoczynacie serię meczów, w których mogą być „schody”. Coś się zmieni w waszym podejściu do kolejnych rywali?
- Powtarzam w szatni, że każdy mecz jest dla nas kolejną stacją. Mamy grać o zwycięstwo i patrzymy tylko na siebie. Wierzymy, że mamy przewagę w osobie trenera, który jest bardzo ambitny i zawsze dobrze przygotowany do meczu. W Tęczy jest mocna ofensywa z Pawłem Galikiem, w bramce Mateusz Lawrenc, ale my celu nie zmieniamy. Spodziewamy się, że może być trudniej niż w poprzednich pojedynkach, jednak nasz zespół zrobił postęp. Po spotkaniu z Constraktem Lubawa, wygranym 1:0, trener powiedział w szatni, że w tamtym roku byśmy tego nie dowieźli. Teraz potrafimy wygrywać jedną bramką, bronić prowadzenia. Tu właśnie rolę odgrywa doświadczenie. Trzeba mądrze odsuwać przeciwnika od naszego pola karnego i łapać cenne minuty na połowie rywali.
- Widzisz stację końcową DKS w tym sezonie? Co jest napisane na tablicy?
- Awans. Naprawdę. Chcemy być jak najwyżej w tabeli i sprawić niespodziankę, bo przecież nikt na nas nie stawiał. Sami się motywujemy. Śmiechem żartem mówiliśmy przed sezonem, że w tym roku robimy Leicester City (niespodziewany mistrz Anglii w sezonie 2015/16 – red.). Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, bo w tej lidze może wygrać każdy z każdym. Czasami decyduje dyspozycja dnia albo jakiś mały niuans taktyczny. Na pewno jesteśmy na fali i możemy namieszać.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI

7. kolejka IV ligi

* Sobota: DKS Dobre Miasto – Tęcza Biskupiec (12), Jeziorak Iława – Polonia Iłowo, Znicz Biała Piska – Granica Kętrzyn, Mrągowia Mrągowo – Olimpia Olsztynek, Rominta Gołdap – Mazur Ełk (wszystkie 16), Mamry Giżycko – Polonia Lidzbark Warmiński (19)
* Niedziela: Olimpia II Elbląg – Motor Lubawa (15), Stomil II Olsztyn – Constract Lubawa (17.30)

PO 6 KOLEJKACH
1. Znicz 16 17:6
2. DKS 16 15:5
3. Olimpia II 15 14:4
4. Granica 12 12:6
5. Rominta 12 11:6
6. Mrągowia 10 11:10
7. Mamry 10 14:12
8. Tęcza 10 8:4
9. Polonia LW. 8 12:9
10. Jeziorak 8 10:8
11. Motor 8 9:9
12. Mazur 5 4:6
13. Olimpia O. 3 2:12
14. Polonia Ił. 1 5:22
15. Constract 0 6:15
16. Stomil II 0 4:20