Paweł biegł przez dwie i pół doby

2023-10-12 11:00:00(ost. akt: 2023-10-12 10:06:14)

Autor zdjęcia: Fot. Darek Prokopczuk Fotografia

SPORTY EKSTREMALNE\\\ Paweł Pszczółkowski z Olsztyna zajął trzecie miejsce w zawodach Backyard Ultra Polska. W Jabłonnej przez 62 godziny przebiegł... prawie 416 kilometrów, a już niedługo może ten wynik poprawić podczas mistrzostw świata w USA.
- Niedawno został pan brązowym medalistą Backyard Ultra Polska. Były to mistrzostwa kraju w... No właśnie w czym?
- Backyard Ultra to nowa biegowa formuła, która wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych, a wymyślił ją Lazarus Lake. Jest to świeży pomysł, bo ma nieco ponad dziesięć lat. Zasady rywalizacji są proste: zawodnik w ciągu godziny musi przebiec 6706 metrów...
- ...czyli bułka z masłem dla kogoś takiego jak pan. Myślę, że bez większego wysiłku zmieściłby w jakichś 25 minutach...
- Tempo każdy sam sobie narzuca, pamiętać jednak trzeba, że na początku każdej następnej godziny trzeba pojawić się na starcie, by zaliczyć taki sam dystans. I tak do skutku, gdy na trasie zostanie jeden zawodnik, zwycięzca. Czyli mamy do czynienia z ekstremalnym wysiłkiem, bo taki bieg może trwać kilkadziesiąt godzin. Oczywiście z krótkimi przerwami, podczas których jest chwila na odpoczynek i posiłek. Podczas lipcowych mistrzostw Polski w Jabłonnej, gdzie zająłem trzecie miejsce, można powiedzieć, że przez dwie i pół doby nie spałem, bo zaliczyłem 62 pętle, co zajęło mi, jak łatwo policzyć, 62 godziny. W tym czasie przebiegłem 415 kilometrów i 772 metry. Zwycięzca przebiegł dwie, a wicemistrz jedną pętlę więcej (Bartosz Fudali i Patryk Świętochowski - red.), więc cała nasza trójka awansowała na mistrzostwa świata, które w tym miesiącu odbędą się w USA. Żeby się tam dostać, trzeba było wykręcić minimum 57 pętli.
- Żeby osiągnąć taki wynik, musiał pan dobrze rozłożyć siły, by się zbyt szybko nie wystrzelać.
- Oczywiście, dlatego na początku musiałem sobie mocny hamulec wrzucić, bo przecież przez lata biegałem i biegam pięć i dziesięć kilometrów, a na tych dystansach jest zupełnie inna taktyka. Tam się biega szybko, tymczasem ta formuła jest całkowicie inna, czyli muszę biec wolno i inaczej technicznie. Już nie mogę biec - tak jak zazwyczaj to robię - na śródstopie i ładnie technicznie, tylko na całej stopie, pamiętając o utrzymaniu nie za dużego tempa i kontrolowaniu oddechu. Poza tym podczas przerw muszę jeść.

Cały tekst przeczytasz w czwartkowej Gazecie Olsztyńskiej