Europa nie chce Rosji w Paryżu

2023-02-22 12:00:00(ost. akt: 2023-02-22 13:26:12)

Autor zdjęcia: PAP/EPA

Działania Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który chce dopuścić Rosjan i Białorusinów do igrzysk w Paryżu, spotkały się z olbrzymią krytyką 34 państw, w tym 25 z Unii Europejskiej. Na horyzoncie pojawił się nawet bojkot olimpiady.
„Wobec braku zmiany sytuacji związanej z rosyjską agresją wobec Ukrainy (...) nie istnieją żadne praktyczne powody odstąpienia od zasady wykluczenia rosyjskich i białoruskich sportowców” - głosi oświadczenie podpisane przez 34 kraje.
Oświadczenie, którego treść opublikowało w poniedziałek Ministerstwo Sportu i Turystyki, jest efektem spotkania online z 10 lutego, gdy przedstawiciele 35 państw debatowali nad stanowiskiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w sprawie Rosjan i Białorusinów w kontekście przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.

Pod apelem do MKOl podpisali się przedstawiciele 34 krajów, w tym 25 państw Unii Europejskiej (m.in. Polska), a także Wielka Brytania, USA, Kanada, Nowa Zelandia, Korea Południowa, Japonia, Norwegia, Islandia i Liechtenstein.

Przypomnieli oni, że cztery dni po rozpoczęciu zbrojnego ataku Rosji, przy wsparciu Białorusi, na Ukrainę, MKOl zalecił wykluczenie przedstawicieli krajów-agresorów ze sportowych imprez międzynarodowych lub zezwolenie na ich start bez możliwości prezentowania barw narodowych.
„Odnotowaliśmy, że od czasu wydania tego oświadczenia sytuacja na miejscu, na Ukrainie, wyłącznie się pogarsza. Jesteśmy głęboko przekonani, że wobec braku zmiany sytuacji związanej z rosyjską agresją wobec Ukrainy (...) nie istnieją żadne praktyczne powody odstąpienia od zasady wykluczenia rosyjskich i białoruskich sportowców, określonej przez MKOl w oświadczeniu z dnia 28 lutego 2022 r.” - podkreślono.
MKOl w opublikowanym pod koniec stycznia komunikacie zapowiedział, że będzie dążył do dopuszczenia zawodników z Rosji i Białorusi do przyszłorocznych igrzysk w Paryżu, jednak jako „neutralnych” sportowców. Rządy 34 krajów domagają się od MKOl ponownego rozważenia tej kwestii, a także wyjaśnienia, w jaki sposób można byłoby upewnić się, że taka neutralność będzie przez wszystkich respektowana.
„Mamy poważne obawy co do tego, w jakim stopniu jest wykonalne, aby rosyjscy i białoruscy zawodnicy olimpijscy startowali jako sportowcy neutralni, na określonych przez MKOl warunkach dotyczących nieidentyfikowania się z własnym krajem, skoro są oni bezpośrednio finansowani i wspierani przez swoje państwa” - zaznaczono.
W liście napisano również, że najszybszym sposobem powrotu Rosji i Białorusi na międzynarodową arenę sportową „byłoby zakończenie wojny, którą te kraje rozpoczęły”.
PAP

OLIMPIJSKIE FORUM
* Antoni Pacyński, jeździec, olimpijczyk z Meksyku (1968)
- Zawsze lubiłem rosyjskich sportowców, bo na każdej imprezie zagranicznej byli pilnowani i trzymani za mordę. Pamiętam, jak w Meksyku poza wioskę olimpijską wyszedłem razem z trójskoczkiem Saniejewem (Wiktor Saniejew, mistrz olimpijski z 1968, 1972 i 1976 roku - red.). W pewnym momencie obstąpiły nas dzieci, które zainteresował napis CCCP na jego dresie. On jedno z nich pogładził po głowie i powiedział: „Da, da, rebionok, my wastocznyje Amierikancy” („Tak, dziecko, by jesteśmy wschodnimi Amerykanami” - red.). Od tego czasu minęło 55 lat, a w Rosji pod tym względem nic się nie zmieniło: nadal społeczeństwo jest trzymane za mordę. Kiedyś robił to Stalin, a teraz Putin, któremu marzy się światowa hegemonia. Dlatego dzisiaj Rosjan i Białorusinów trzeba odizolować, więc nie ma mowy o tym, by wzięli udział w olimpiadzie. Bez wyjątków.

* Stanisław Iwaniak, siatkarz, olimpijczyk z Monachium (1972)
- Dla kraju zbrodniarzy nie powinno być miejsca w olimpijskiej rodzinie, dziwię się więc ostatnim pomysłom MKOl-u. Gdy w wiosce olimpijskiej w Monachium palestyńscy terroryści zabili sportowców z Izraela, natychmiast pojawiły się głosy, by igrzyska przerwać. Była to rzeczywiście wielka i niespotykana tragedia (zginęło 12 reprezentantów Izraela - red.), mimo to zdecydowana większość sportowców chciała, by olimpiada była kontynuowana. I była. Olimpiada w Paryżu też się odbędzie, nawet bez względu na bojkot, który może ogłosić wiele krajów. Dla sportowców taka decyzja będzie wielką tragedią, bo przecież z myślą o tej imprezie trenowali i startowali przez kilka wcześniejszych lat.

* Zbigniew Lubiejewski, siatkarski mistrz olimpijski z Montrealu (1976)
- Jestem zbulwersowany ostatnimi działaniami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Zdaję sobie sprawę, że chyba cała Afryka, Ameryka Południowa i Azja nie mają nic przeciwko temu, by Rosjanie i Białorusini wystąpili w Paryżu, jednak reszta świata musi jasno i zdecydowanie się temu sprzeciwić. Mam nadzieję, że MKOl w końcu przejrzy na oczy i obu tych krajów do igrzysk nie dopuści. Póki trwa ta okrutna wojna, którą rozpoczęły, nie ma dla nich miejsca w cywilizowanym świecie. Tym bardziej że wielu rosyjskich i białoruskich sportowców to żołnierze, wielu z nich - zwłaszcza na początku wojny - z entuzjazmem wypowiadało się o Putinie i tzw. operacji specjalnej. I co? Teraz mają w Paryżu rywalizować z Ukraińcami, których chcieli „zdenazyfikować”? Domyślam się, że poglądy Rosjan są efektem wieloletniego prania mózgów, co nie zmienia jednak faktu, że wywołując i popierając wojnę, wyrzucili się poza nawias cywilizowanego świata. Kto miał kontakt z przeciętnym Rosjaninem, ten musiał zauważyć to przeświadczenie o ich wyższości, o ich potędze, że gdyby tylko chcieli, to w tydzień do Paryża dojdą. I - co gorsza - żadne argumenty do nich nie docierają. Oni są najlepsi, a inne kraje, zwłaszcza ten wredny Zachód. tylko im zazdroszczą i knują przeciwko nim. Nawet teraz przecież twierdzą, że oni na tej Ukrainie się bronią przed NATO. Dlatego nie ma dla nich miejsca w olimpijskiej rodzinie, nie ma mowy o starcie pod neutralną flagą, bo jak zdobędą medal, to wtedy na Kremlu i tak pod rosyjska flagą spotkają się z Putinem, odbierając Ładę w nagrodę.

* Mariusz Szyszko, siatkarz, olimpijczyk z Atlanty (1996)
- W obecnej sytuacji nie wyobrażam sobie, by Rosjanie i Białorusini mogli pojawić się na olimpiadzie. I co? Mają tam z jakąś dorobioną filozofią i pod neutralną flagą grać w siatkówkę, udając, że na Ukrainie nic się nie dzieje? Nie wiem, o co chodzi władzom MKOl-u, chociaż z reguły, gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o sprawy trywialne, czyli o pieniądze. Przecież nie bez powodu rosyjskie firmy od lat inwestowały w światowy sport. Mimo to nikt nie jest w stanie mi wytłumaczyć, dlaczego Rosja ma zostać dopuszczona do igrzysk. Jeśli tak się stanie, to będziemy mieli jakieś kadłubowe igrzyska, ponieważ sporo poważnych reprezentacji grozi bojkotem. Tylko że z drugiej strony kilka takich bojkotów już w historii było, że przypomnę Moskwę czy Los Angeles, a mimo to olimpiady się odbyły. Ciężko mi odpowiedzieć, co w razie dopuszczenia Rosjan, bo to o nich głównie chodzi, ma zrobić Polski Komitet Olimpijski. Jeśli jednak ziści się czarny scenariusz pod tytułem „Rosjanie w Paryżu”, wtedy poważnie będę się obawiał o przyszłość ruchu olimpijskiego. Bo jaki jest cel organizowania zawodów bez kilkudziesięciu krajów, ale za to z państwem, które wywołało okrutną wojnę? Może jedynie, by zaspokoić czyjeś ambicje, bo z duchem olimpijskim na pewno nie ma to nic wspólnego. Przypomnę, że w starożytnej Grecji na czas igrzysk przerywano wojny, ale jako nie wierzę, że z tego powodu Rosjanie przestaną ostrzeliwać Ukrainę.

* Adam Seroczyński, kajakarz, brązowy medalista z Sydney (2000)
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że igrzyska mają się odbyć bez Rosji i Białorusi. Sytuacja się jednak skomplikuje, gdy MKOl się uprze, by te kraje dopuścić. Bo z jednej strony bojkot takiej imprezy byłby wtedy jak najbardziej zrozumiały, ale z drugiej strony byłaby to olbrzymia strata dla sportowców z krajów, które do tego bojkotu się przyłączą. Przecież w ten sposób stracą być może jedyną szansę na olimpijski medal... Mam jednak nadzieję, że MKOl pójdzie po rozum do głowy, bo skoro Rosjanie to bandyci, którzy rozpoczęli krwawą wojnę, to z życia sportowego powinni być wykluczeni. A przecież na szali jest ponad 30 krajów, które - w razie dopuszczenia Rosji - grożą bojkotem olimpiady
Ale jest jeszcze jeden problem - przecież oni od ponad roku są poza wszelką kontrolą międzynarodowych organizacji sportowych. Chodzi mi przede wszystkim o kontrolę antydopingową. A przecież pamiętamy, co potrafili robić chociażby na igrzyskach w Soczi, gdzie niby byli takiej kontroli poddawani.
ARTUR DRYHYNYCZ