Wręcz nie wypadało odmówić

2023-02-16 12:00:00(ost. akt: 2023-02-16 13:49:17)
Karol Adamowicz ostatnio pracował w Jezioraku Iława, a wcześniej w AZS-ie UWM Olsztyn i właśnie w Warmii, do której wraca po 8 latach przerwy

Karol Adamowicz ostatnio pracował w Jezioraku Iława, a wcześniej w AZS-ie UWM Olsztyn i właśnie w Warmii, do której wraca po 8 latach przerwy

Autor zdjęcia: Artur Szczepański

PIŁKA RĘCZNA\\\ Warmia Energa Olsztyn znalazła nowego trenera, który poprowadzi drużynę w dalszej części sezonu Ligi Centralnej. W niedzielę pożegnano Dariusza Molskiego, a we wtorek wieczorem pierwszy trening z zespołem poprowadził Karol Adamowicz.
Nie jest to postać anonimowa w środowisku szczypiorniaka w stolicy regionu. Karol Adamowicz ostatnio pracował w Jezioraku Iława, a wcześniej w AZS-ie UWM Olsztyn i właśnie w Warmii, do której wraca po 8 latach przerwy.

W 2012 roku po spadku olsztyńskiego klubu z Superligi to właśnie Karolowi Adamowiczowi do spółki z Krzysztofem Maciejewskim (obecnie pracuje w Szczypiorniaku Olsztyn) powierzono misję budowania zespołu od nowa.

W czerwcu 2013 roku już samodzielnie prowadził drużynę i trzeba przyznać, że gra zespołu wyglądała bardzo dobrze, bo Warmiacy z 18 wygranymi na koncie zakończyli sezon na dobrym 4. miejscu. W kolejnym Warmia nie zrobiła jednak progresu pod okiem Adamowicza i do Olsztyna przyszedł Giennadij Kamielin.

Dlaczego po tylu latach postanowił drugi raz wejść do tej samej rzeki? — Rozmawiałem na ten temat z Jackiem Zyśkiem [wiceprezes klubu - red.] i pytał mnie, czy jestem w stanie objąć zespół i pomóc w utrzymaniu — mówi w rozmowie z nami Karol Adamowicz.

— Pochodzę z Olsztyna, jestem od lat związany zarówno z Warmią, jak i Szczypiorniakiem, wręcz nie wypadało mi odmówić. Jestem dopiero po jednym treningu [rozmawialiśmy w środę rano - red.], nie poznałem jeszcze drużyny, bo wcześniej współpracowałem zaledwie z trzema zawodnikami: Marcinem Malewskim, Michałem Sikorskim i Mateuszem Kopycińskim. Na ten moment mogę powiedzieć, że terminarz nie jest naszym sprzymierzeńcem, bo drużyny, które są teoretycznie w naszym zasięgu, mamy na rozkładzie w najbliższym czasie. Na to jednak nie mamy wpływu. Zarząd oczywiście postawił przede mną cel, jakim jest utrzymanie się w Lidze Centralnej. Dopóki będziemy walczyć, to wszystko jest możliwe — dodaje szkoleniowiec.

Sytuacja Warmii Energa Olsztyn jest nie do pozazdroszczenia. Drużyna zajmuje obecnie ostatnie miejsce w Lidze Centralnej z zaledwie 6 punktami na koncie. Do bezpiecznego miejsca traci w tym momencie 6 punktów. Właśnie dlatego z zespołem pożegnał się Dariusz Molski, pod jego wodzą Warmia wygrała tylko dwa razy i doznała trzynastu porażek, w tym dwanaście razy z rzędu.

— Nawaliłem i nie udźwignąłem tego ciężaru — powiedział Dariusz Molski. — Nie znalazłem lidera zespołu, który byłby z nim od początku do końca i w trudnych momentach wziąłby ciężar gry na siebie. Traciliśmy głowę i popełnialiśmy dużo błędów, dlatego nasza gra tak fatalnie wyglądała — ocenia były trener Warmiaków.

Olsztyńscy działacze bardzo długo zachowywali spokój wierząc, że gra zespołu pod wodzą Dariusza Molskiego się zmieni. Forma ekipy miała się polepszyć po przerwie w rozgrywkach. Szkoleniowiec wraz z zawodnikami pracował nad poprawą gry m.in. na obozie w Rynie. Trener Molski był optymistycznie nastawiony po tym, co widział podczas treningów.

Niestety trzy porażki z rzędu w Biskupcu sprawiły, że czas na zmiany, działacze Warmii nie mieli wręcz wyjścia. Trzeba było dokonać roszad i szukać impulsu do lepszej gry, jeżeli olsztyński zespół miałby w następnym sezonie grać jeszcze w Lidze Centralnej.

Nowy trener szansę na wywalczenie pierwszych punktów będzie miał już w najbliższą sobotę o godzinie 18:00. Warmia Energa zagra w Wieluniu z miejscowym MKS-em, czyli z zespołem, z którym ostatni raz zasmakowała zwycięstwa, a było to na początku października zeszłego roku. W najbliższym meczu nie będzie mogło wystąpić najprawdopodobniej dwóch graczy. Cały czas do zdrowia nie powrócił Sikorski, a w ostatnim meczu z Olimpią Piekary Śląskie urazu nabawił się rozgrywający Marcin Laskowski.

Emil Marecki