Triumf "Hołka" i radość Adama

2022-10-19 12:00:00(ost. akt: 2022-10-19 10:46:17)

Autor zdjęcia: archiwum teamu

SPORTY MOTOROWE\\\ W Drawsku załoga Krzysztof Hołowczyc-Łukasz Kurzeja potwierdziła swoją dominację w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych. Powody do radości miał także Adam Binięda, bartoszycki pilot Bartłomieja Grabowskiego.
Baja Drawsko była ostatnią eliminacją Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Tytuł już wcześniej zapewnili sobie Hołowczyc z Kurzeją (BMW X3), ale olsztyński mistrz kierownicy zapowiedział, że mimo to na poligonie w Drawsku powalczy o kolejne zwycięstwo. No i słowa dotrzymał, bowiem wygrał oba odcinki specjalne (każdy z nich miał ponad 150 kilometrów długości). Tym samym był to sezon zdominowany przez „Hołka”, bowiem jego zwycięstwem zakończyło się pięć z sześciu rund zaliczanych do mistrzostw Polski, w tym rajd Baja Poland zaliczany do Pucharu Świata i Europy.
W Baja Drawsko Hołowczyc od początku narzucił bardzo wysokie tempo - w efekcie pierwszy oes wygrał z przewagą blisko 4 minut nad duetem Mikuła/Szczygieł. Jednak to nie był koniec możliwości mistrzowskiej załogi, bowiem w drugim przejeździe Hołowczyc z Kurzeją swoją przewagę powiększyli do prawie 9 minut - drugie miejsce w generalce zajęli ostatecznie Michał i Julita Małuszyńscy (Mini John Cooper Works Rally), a na najniższym stopniu podium zameldował się duet Grzegorz Mikuła-Piotr Szczygieł (Ca-Am Maverick X3).

- Bardzo cieszymy się z tytułu mistrzów Polski, to był bardzo fajny sezon - przyznał na mecie Hołowczyc. - Oczywiście wygrywanie sprawia mi największą radość. Cały czas odczuwam ogromną frajdę, kiedy wsiadam do rajdowego samochodu. W tym sezonie pokazaliśmy z Łukaszem, że prezentujemy bardzo dobre tempo w bardzo różnych warunkach. Zapisujemy więc kolejny sukces na naszym koncie. Dziękuję mechanikom, którzy wykonali świetną robotę, przygotowując nasze BMW X3. Teraz czas na chwilę przerwy, jednak mogę wszystkich zapewnić – nie mamy zamiaru zwalniać tempa - obiecał Krzysztof Hołowczyc.

O ile zdobywca tytułu Rajdowego Mistrza Polski Samochodów Terenowych znany był już od dawna, o tyle zwycięzca Pucharu Dacii Duster Motrio Cup (DDMC) miał zostać wyłoniony dopiero po Baja Drawsko. Przed rajdem szansę na tytuł miały trzy załogi, w tym Bartłomiej Grabowski i Adam Binięda, którzy z przewagą 13 punktów prowadzili w generalce. Długość rajdu przekraczała 300 km, dlatego była to impreza podwójnie punktowana, czyli zwycięzca miał dostać 40 punktów (zamiast 20), zdobywca drugiego miejsca - 30 (15), a trzeciego - 24 (12).
W tej sytuacji Grabowski z Biniędą musieli zająć minimum drugie miejsce, by cieszyć się ze wygrania klasyfikacji generalnej DDMC. I tak też się stało!

- Czwarty rok startów w Pucharze Dacii w końcu przyniósł upragniony tytuł - powiedział dumny i szczęśliwy Adam Binięda. - W ostatnich latach zawsze czegoś brakowało, w efekcie kończyliśmy tuż za podium. Jednak w tym roku pojechaliśmy niemalże perfekcyjnie, bo jak inaczej określić sześć startów, sześć razy na podium, dwa zwycięstwa i cztery drugie miejsca. Mimo to do końca musieliśmy toczyć walkę o ostateczny triumf, bo nad wiceliderem mieliśmy tylko 13 punktów przewagi. Nic więc dziwnego, że przed ostatnimi zawodami nikt nie zamierzał odpuszczać. Co ciekawe na starcie pojawiły się załogi, które dotąd nie brały udziału w rywalizacji, więc już nie miały szans na dobrą lokatę w klasyfikacji rocznej. Ich zadaniem było jedynie zajęcie określonego miejsca w rajdzie i odbieranie punktów takim załogom jak nasza, by ktoś inny na tym zyskał. Ale my od początku koncentrowaliśmy się na swojej jeździe, tym bardziej że dwa odcinki po 150 kilometrów są dużym wyzwaniem. Pierwszy odcinek rajdu przejechaliśmy w miarę szybkim tempem, ale bez zbędnego ryzyka. Na trasie ominęły nas przygody, auto pracowało bez zarzutów, z nawigacją też nie mieliśmy problemów, w efekcie dojechaliśmy na metę na drugim miejscu, które dawało nam tytuł mistrzowski. A że jednocześnie wypracowaliśmy niezłą przewagę nad najgroźniejszymi rywalami, więc naszym celem na drugim oesie było jedynie kontrolowanie tempa. Niestety, już na czwartym kilometrze... straciliśmy napęd. Wydawało się, że właśnie ziszcza się czarny scenariusz, ale po chwili udało się nam ruszyć dalej, chociaż już bez drugiego biegu. Usterka ta potem powodowała problemy w ciasnych zakrętach, koleinach i na podjazdach.
Musieliśmy czasami spinać dyfry (dyferencjał, czyli mechanizm różnicowy - red.), wrzucać pierwszy bieg i tak atakować podjazd, by nie utknąć w piachu lub w koleinie. Raz nam się to nie udało, ale z wyciąganiem auta w miarę szybko sobie poradziliśmy, dzięki czemu poniesiona strata czasu nie wpłynęła na wynik rajdu. Ostatecznie dojechaliśmy na metę na drugim miejscu w Pucharze Dacii, tym samym gwarantując sobie tytuł mistrza Polski, a przy okazji zostaliśmy także drugim wicemistrzem kraju w klasie T2 - zakończył Adam Binięda.


WYNIKI
* Baja Drawsko, klasyfikacja generalna: 1. Hołowczyc/Kurzeja (BMW X3 CC); 2. Michał Małuszyński/Julita Małuszyńska (Mini Cooper); 3. Grzegorz Mikuła/Piotr Szczygieł (Ca-Am Maverick X3); DDMC: 1. Krzysztof Wicentowicz/Grzegorz Komar; 2. Grabowski/Binięda; 3. Bartłomiej Wajzer/Patryk Sudoł; 4. Wojciech Musiał/Daniel Siatkowski.
* Klasyfikacja generalna DDMC: 1. Grabowski/Binięda - 145 pkt; 2. Wajzer/Sudoł - 126; 3. Musiał/Siatkowski - 104.