Momenty były... Ale to za mało na ZAKSĘ [zdjęcia z meczu]

2022-10-01 17:00:22(ost. akt: 2022-10-02 12:34:45)

Autor zdjęcia: Artur Kijewski

SIATKÓWKA\\\ W drugim meczu pierwszej kolejki PlusLigi Indykpol AZS nie miał zbyt wiele do powiedzenia w konfrontacji z ZAKSĄ, chociaż goście przyjechali w Iławy w osłabionym składzie. W czwartym secie olsztynianie prowadzili 6:0, a mimo to przegrali do 16.

* Indykpol AZS Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (-21, 22, -16, -16)
INDYKPOL AZS: Tuaniga, Butryn, Averill, Lipiński, Poręba, Karlitzek, Ciunajtis (libero) oraz Jakubiszak, Andringa, Jankiewicz, Król

Z jednej strony szósty zespół PlusLigi z poprzedniego sezonu, a z drugiej strony siatki mistrz Polski i zwycięzca Ligi Mistrzów. Na papierze wszystkie atuty mieli goście, chociaż zagrali bez Janusza i Hubera, a Śliwka wchodził jedynie na zmiany. Od pierwszej minuty zagrał za to Żaliński, co w poprzednim sezonie zdarzyło się to tylko raz.
Z kolei w olsztyńskim zespole od początku pojawili się na boisku debiutujący Tuaniga, Lipiński i Karlitzek, na których bardzo liczą trenerzy, działacze i kibice. Jednak debiut całej trójki był - delikatnie mówiąc - niezbyt udany.

Początek meczu był bardzo wyrównany, co prawda olsztynianie dwa razy zdołali odskoczyć na dwa oczka (8:6, 11:9), ale goście błyskawicznie z nawiązką odrobili straty, wygrywając 14:12. Po chwili był już remis 14:14, bo Lipiński „sprzedał” rywalom asa.
Przy stanie 15:16 na boisku pojawił się Śliwka, a po złym odbiorze Ciunajtisa ZAKSA znowu wygrywała dwoma punktami (18:16). Co prawda dwie kolejne akcje skończył Butryn, ale potem w ataku pomylił się Lipiński, po czym Poręba nadział się na blok (18:21). Zdenerwowany trener Weber wziął czas, jednak jego podopieczni nie byli już w stanie zatrzymać rozpędzonego mistrza Polski.

W drugiej partii olsztynianie poprawili zagrywkę (Butryn i drugi as Lipińskiego), a że punkt blokiem dołożył także Poręba, więc prowadzili 9:6 i 10:7. Ale wystarczyła chwila i as Żalińskiego, by zrobiło się 11:11. Jednak Butryn też z zagrywki potrafi wprowadzić sporo zamieszania, no i po jego dwóch asach olsztynianie wygrywali 15:12. Rywale odrobili straty po kolejnym asie Żalińskiego (20:20), lecz Indykpol AZS ponownie błyskawicznie odbudował przewagę (23:20), m.in. po autowym ataku Kaczmarka. Kropkę nad i postawił olsztyński blok, zatrzymując Kariagina.

Po wyrównanym początku trzeciej partii (6:6) dwa razy pomylił się Karlitzek, Butryn nadział się na blok, a Poręba zaatakował w aut (6:10), po zablokowaniu Lipińskiego przewaga ZAKSY wzrosła do 5 oczek (13:8), a potem było... jeszcze gorzej, bo olsztynianie przegrali do 16.

Dlatego początek czwartego seta był sporą niespodzianką, bowiem po bloku Jakubiszaka olsztynianie prowadzili 4:0, po czym Poręba trafił z zagrywki Żalińskiego, a w kolejnej akcji skuteczną kontrą popisał się Karlitzek. 6:0 dla Indykpolu AZS! Jednak zwycięzca Ligi Mistrzów już z nie takich tarapatów wychodził, więc po kilku minutach było 10:10. Przy stanie 12:12 na zagrywce pojawił się Żaliński, no i zaliczył czwartego już asa! Jakość gry gospodarzy dramatycznie spadła: np. w jednej akcji Andringa trzykrotnie atakował bez efektu, a Karlitzek i Butryn też mocno spuścili z tonu. Efekt był taki, że ZAKSA prowadziła 17:13. Sytuacja zrobiła się dramatyczna, co gorsza znikąd nie było widać ratunku...
No i ratunek nie nadszedł, w efekcie ZAKSA, chociaż zagrała w bardzo osłabionym składzie, wyjechała z Iławy bogatsza o trzy punkty, natomiast przed olsztyńskim zespołem jeszcze wiele pracy. Bo w sobotę w Iławie tylko momentami grali dobrze...
* Inny wynik 1. kolejki: Jastrzębski Węgiel - GKS Katowice 3:0 (23, 20, 26)