Sześć wyścigów i pięć zwycięstw

2022-07-08 12:00:00(ost. akt: 2022-07-07 11:12:28)

Autor zdjęcia: archiwum domowe

MOTOCYKLE\\\ Po trzech rundach mistrzostw Polski Tomasz Żuralski, zawodnik bartoszyckiego Wirażu, prowadzi w klasyfikacji generalnej klasy Supermoto S2. Do końca sezonu zostały jeszcze cztery rundy: dwie w Słomczynie, Poznaniu i Bydgoszczy.
- W tym sezonie wziąłeś udział w sześciu wyścigach, z których pięć wygrałeś, a raz byłeś drugi. W efekcie ze 150 punktów, które maksymalnie można było zdobyć, masz aż 147! Chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że w mistrzostwach Polski Supermoto jest to twój najlepszy początek sezonu w karierze?
- Zgadza się, jednak wbrew pozorom jest to też dla mnie bardzo trudny sezon. Na przykład sporo problemów miałem z motocyklem, który cały czas wymagał jakichś serwisów i poprawek. Czasem były to błahe sprawy, ale trzeba było je usunąć, bo w innym wypadku potem mogło się to zemścić na torze. Dodam jeszcze, że to moje drugie miejsce było właśnie efektem kłopotów z motocyklem. W pewnym momencie wyścigu myślałem wtedy nawet, że nie dojadę do mety, ale uznałem, że dopóki mogę, będę jechał. No i ostatecznie dotarłem do mety tuż za zwycięzcą (Tomasz Żuralski stracił do pierwszego miejsca zaledwie 0,090 sekundy - red.).
- Krótka definicja klasy supermoto to...
- ...teren i asfalt. A konkretnie 30 procent toru to teren, a pozostałe 70 procent to asfalt. Największą sztuką czy też trudnością są opony. Bo na asfalcie jedziemy na gładkich bez bieżnika, tzw. slickach, które fajnie się kleją do toru, po czym wjeżdżamy w teren i tam te opony już podłoża się nie trzymają. Na tym nie koniec, bo po chwili wracamy na asfalt i robi się nieprzyjemnie, ponieważ opony są brudne i znowu mamy kłopoty z przyczepnością. Generalnie Supermoto jest kompilacją wyścigów torowych i motocrossu.
- Przed sezonem pewnie sporo trenowałeś?
- W tym roku przygotowania postanowiłem rozpocząć wcześniej niż zwykle. Chciałem też potrenować na zagranicznych torach, nie za bardzo to jednak wyszło, ale ostatecznie pojeździłem na Litwie. Poza tym trenowałem w Bydgoszczy oraz w Białymstoku i Łodzi. Niestety, z Bartoszyc wszędzie mam daleko, bo do najbliższego toru jest około 300 kilometrów. Czyli żeby przez godzinę pojeździć na torze, muszę aż 12 godzin poświęcić na podróż w obie strony. W efekcie koszty rosną, bo za wynajęcie toru trzeba zapłacić kilkaset złotych, a do tego dochodzą zużyte opony, no i paliwo do samochodu. Generalnie staram się wydatki ograniczać do minimum, tnę co tylko się da, na przykład przed zawodami zaliczam tylko jeden trening, dzięki temu opony starczają mi na dłużej. Śpię w samochodzie, więc oszczędzam na hotelach, a mimo to każdy wyjazd na zawody kosztuje jakieś trzy tysiące złotych, które pokrywam z własnej kieszeni, bo jestem swoim jedynym sponsorem.
- Czyli jest trudno, ale chociaż ze sponsorem się dogadujesz?
- (śmiech) Jeszcze tak, dużych awarii nie mamy, kółka się kręcą, więc jedziemy dalej. Tym bardziej że w tym sezonie wszystko zapowiada się bardzo obiecująco. Chciałbym, żeby był to już mój ostatni sezon, dlatego tytuł mistrza Polski byłby wspaniałym skwitowaniem dziesięciu lat spędzonych na torze. Taki jest plan, ale różnie to w sporcie bywa...
Na przykład na trzeciej rundzie mistrzostw Polski kolega tak się uszkodził, że sezon ma już z głowy. Ja jednak w przeszłości zaliczyłem już tyle kontuzji, że teraz o nich nie myślę, a wręcz przeciwnie - na tor zawsze wyjeżdżam z pozytywnym nastawieniem.
- Po udanym początku sezonu stałeś się głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu, ale czy przed pierwszym wyścigiem brałeś pod uwagę taki wynik?
- Oczywiście, bo jak już się ścigam, to po to, by wygrać, a nie żeby zająć czwarte, piąte czy szóste miejsce. W innym wypadku lepiej nawet do motocykla nie podchodzić. Co prawda do tej pory moim najlepszym wynikiem był tytuł drugiego wicemistrza Polski w 2019 roku, ale tym razem liczę na znacznie więcej. Oby tylko motor się nie wysypał i zdrowie dopisało.
- Po trzech rundach jesteś liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski. Masz 20 punktów przewagi, ale do końca sezonu jeszcze daleko, bo zostały cztery rundy, czyli osiem wyścigów, co oznacza, że maksymalnie można zdobyć jeszcze 200 punktów!
- A nawet więcej, bo podczas kończącej sezon rundy w Bydgoszczy w obu wyścigach do zdobycia będzie nie 50, a 75 punktów. Czyli będzie tam można i dużo zyskać, i dużo stracić.
- Naprawdę jest to twój ostatni sezon?
- Jak już wspomniałem, wszystkie tory są daleko od Bartoszyc, a że w tym sezonie z powodu kontuzji wypadł Jędrzej (kuzyn Tomasza Żuralskiego - red.), więc wszystkie koszty muszę sam opłacać. Wcześniej jeździliśmy razem, więc dzieliliśmy je na pół. A jeszcze wcześniej jeździł jeszcze mój brat, więc wydatki dzieliśmy na trzech, a poza tym nawzajem się motywowaliśmy. Obecnie każdy poszedł w swoją stronę, więc ja też uznałem, że dziesięć lat spędzonych na torach w zupełności wystarczy. Teraz czas na kolejny etap życia. Są przecież jeszcze inne ciekawe sporty, na przykład paralotniarstwo. Generalnie trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Najlepiej niepokonanym.
* Czołówka klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski w klasie Supermoto S2: 1. Tomasz ŻURALSKI (Wiraż Bartoszyce) - 147 punktów; 2. Rafał PERKOWSKI (AK Radomski) - 127; 3. Maciej WIŚNIEWSKI (Wyczół Gościeradz) - 86
* Terminarz mistrzostw Polski, 24.07 - Słomczyn; 28.08 - Słomczyn; 10.09 - Poznań; 1.10 - Bydgoszcz.

ARTUR DRYHYNYCZ