Ze szkoły do reprezentacji

2022-07-06 14:00:00(ost. akt: 2022-07-06 12:47:44)
Karol Linetty

Karol Linetty

Autor zdjęcia: materiały prasowe

PIŁKA NOŻNA\\\ Dzięki barażowej wygranej ze Szwecją Polacy zagrają w Mundialu, jednak po niedawnej klęsce 1:6 z Belgią kibice zastanawiają się, dlaczego przeciwko silnym rywalom nasi piłkarze często wyglądają na boisku jak dzieci we mgle.
Znowu wróciły pytania o jakość szkolenia polskiej młodzieży. Jak sprawić, żebyśmy za 10 lat umieli narzucić najlepszym nasz styl gry? I żebyśmy w ogóle jakiś styl wtedy mieli!
To, że mamy Roberta Lewandowskiego, jedynie zaciemnia obraz. Jeden z najlepszych napastników świata pochodzi z Warszawy i jest to fakt niezaprzeczalny. Możemy też pochwalić się dobrym technicznie Piotrem Zielińskim, twardym jak skała Kamilem Glikiem czy grającym od lat w najlepszych klubach Europy Wojciechem Szczęsnym. Kiedy jednak zaglądamy głębiej do worka z piłkarzami, wtedy zaczynają się kłopoty. W efekcie ofensywnie grających i dobrze wyszkolonych wahadłowych musieliśmy szukać w Anglii i Włoszech. Oczywiście trzeba się cieszyć, że Matty Cash i Nicola Zalewski mają polskie paszporty i czują się Polakami na tyle, żeby wybrać grę dla biało-czerwonej kadry, jednak z naszym krajowym szkoleniem nie mają nic wspólnego, bo od A do Z piłkarsko zostali stworzeni na zachodzie.

– Za moich czasów na podwórkach wszyscy grali w piłkę. Teraz dzieciaki mają więcej pokus, gry komputerowe, konsole – tłumaczył wielokrotnie były prezes PZPN Zbigniew Boniek. I o ile oczywiście nie sposób się kłócić z tym, że na przestrzeni lat zmieniły się nawyki młodzieży i sport stał się, niestety, mniej powszechną rozrywką, o tyle warto zastanowić się, dlaczego 40-milionowy kraj ma tak mało przedstawicieli w pięciu najlepszych ligach Europy.

Jak podał Marek Wawrzynowski z WP, w zestawieniu z resztą Europy wypadamy fatalnie, jeśli chodzi o liczbę piłkarzy w ligach TOP 5. Na każdy milion Duńczyków przypada 7,13 zawodnika w czołowych rozgrywkach, Chorwatów – 7,56, w przypadku Norwegów ta liczba przekracza 4,5, również Belgowie i Holendrzy mogą się pochwalić dobrą statystyką. Niestety, Polacy odstają od tych krajów, bo na milion mieszkańców przypada mniej niż jeden nasz zawodnik w ligach TOP 5. To druzgocące dane, pokazujące, że zupełnie nie wykorzystujemy potencjału demograficznego. Mamy 40 milionów mieszkańców i tylu samo dobrych piłkarzy, co niespełna 6-milionowa Dania! Jak to zmienić? Skoro nie można już stawiać na ilość i przebierać w setkach dzieciaków kopiących na każdym podwórku, trzeba pójść w jakość. Co to oznacza? Po pierwsze, skuteczne wyłapywanie talentów. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przegapić tych, którzy chcą i umieją kopać piłkę. Po drugie, jakość samego szkolenia. Kiedy wyłapie się uzdolnione jednostki, trzeba im stworzyć optymalne warunki, dać swobodę działania na boisku i nauczyć nowoczesnej gry w piłkę, czerpiąc z zachodnich wzorców.
– Oba te elementy są bardzo istotne. Na naszych obozach młodzi piłkarze i piłkarki mają zajęcia ze specjalistami z najlepszych klubów Europy, którzy szlifują ich umiejętności techniczne i taktyczne – podkreśla Ewelina Stępień-Kunik, prezes fundacji Polish Soccer Skills, która od lat organizuje obozy szkoleniowe, pozwalające rozwinąć się dzieciom i nastolatkom trenującym na co dzień w różnych klubach.

Wielu ekspertów narzeka na jakość lekcji wychowania fizycznego w szkołach. Kiedyś tradycyjnie były sposobem na wychwycenie przez nauczycieli najbardziej utalentowanych jednostek i zainspirowanie ich do dalszego rozwoju sportowego w klubach. Obecnie jednak często lekcje są nieatrakcyjne dla młodych, którzy nagminnie biorą zwolnienia z wf.

Nierzadko samym nauczycielom brakuje też wsparcia ekspertów, nie nadążają za nowymi trendami w szkoleniu. Pojawił się jednak pomysł, który ma sprawić, że talenty ze szkół będą systemowo wyłapywane i zachęcane do rozwoju.
– Zależy nam na tym, aby talenty były odpowiednio szybko odkrywane i miały wsparcie w rozwoju, dlatego ruszyliśmy w tym roku z pilotażowym projektem „Ze Szkoły do Reprezentacji” - twierdzi Ewelina Stępień-Kunik. - Wśród naszych wychowanków jest wielu reprezentantów Polski, jak chociażby Karol Linetty, Kamil Jóźwiak czy rewelacja ostatniego zgrupowania Jakub Kiwior. Chcemy, żeby kolejni szli w ich ślady, dlatego za darmo objęliśmy patronatem 25 szkół z całej Polski, które dostały nasze wsparcie merytoryczne i sprzętowe. Szkolimy nauczycieli, zajęcia są prowadzone zgodnie z naszymi konspektami, a możliwości uczniów badamy za pomocą naszego Potencjometru Polish Soccer Skills.
Potencjometr pozwala zbadać umiejętności motoryczne i techniczne sprawdzanych dzieciaków i wychwycić te z największym potencjałem do rozwoju. Przebadano za pomocą tego narzędzia 60 000 uczestników obozów PSS, a teraz na ich tle sprawdzane są wyniki IV-klasistów z 25 szkół objętych darmowym pilotażem. Jak wypadają uczestnicy projektu?
– Średni wynik w sprincie, skoku, żonglerce piłką i innych badanych elementach futbolowego rzemiosła oczywiście jest lepszy u dzieci trenujących na co dzień w klubach, uczestników obozów Polish Soccer Skills. Ale najlepsi sprawdzani uczniowie w projekcie „Ze Szkoły do Reprezentacji” mają zbliżone rezultaty. Ci wyróżniający się otrzymują od nas darmowe zaproszenie na obozy PSS i szansę na rozwój. Jeśli będą pracować i potwierdzą swój talent, wówczas dostaną powołanie do reprezentacji Polish Soccer Skills. To nagroda i wielka przygoda dla młodych piłkarzy i piłkarek, a jednocześnie duży impuls do rozwoju. Poziom tych drużyn pokazuje to, że ostatnio na zagranicznych zgrupowaniach pokonały m.in. Sporting Lizbona, Leicester City czy PSV Eindhoven – podkreśla prezes fundacji PSS.
Oczywiście 25 szkół objętych programem to tylko początek. Organizatorzy planują rozwijać w najbliższym czasie projekt o klasy 0-3 oraz V szkoły podstawowej. Już widać efekty zmian w szkoleniu – wyniki badań u czwartoklasistów na przestrzeni półrocza wyraźnie się poprawiły. Czy któryś z uczniów pójdzie w ślady Linettego, Kiwiora lub Jóźwiaka i trafi do seniorskiej reprezentacji Polski? Na pewno nie nastąpi to szybko. Wszystkie rozwiązania systemowe dotyczące szkolenia młodzieży dają owoce około 6-10 lat od ich wdrożenia. Ale im szybciej zaczniemy coś robić, tym wcześniej będziemy się cieszyć z efektów systemowego szkolenia.