Koniec pięknej przygody. Indykpol AZS przegrał decydujący mecz w Bełchatowie

2022-04-19 20:35:35(ost. akt: 2022-04-19 21:08:53)
Indykpol AZS Olsztyn w decydującym meczu przegrał w Bełchatowie z PGE Skrą po tie-breaku

Indykpol AZS Olsztyn w decydującym meczu przegrał w Bełchatowie z PGE Skrą po tie-breaku

Autor zdjęcia: Arkadiusz Brzozowski / Indykpol AZS Olsztyn

PLUSLIGA SIATKARZY \\\ Indykpol AZS Olsztyn po niezwykle emocjonującym meczu przegrał dzisiaj w Bełchatowie i nie awansuje do półfinału play-off'ów. Drużynie z Olsztyna należą się jednak wielkie brawa, bo pokazała kawał dobrej siatkówki.
Skra Bełchatów — Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (27, -23, 19, -22, 13)

SKRA: Kłos, Kooy, Ebadipour, Atanasijevic, Łomacz, Bieniek, Piechocki (libero)

INDYKPOL AZS: Firlej, Andringa, DeFalco, Averill, Poręba, Butryn, Gruszczyński (libero)

MVP: Aleksander Atanasijevic (Skra)

Przed dzisiejszym meczem w obu obozach atmosfera musiała być poważna, bo też poważna jest stawka, o którą grały zespoły z Bełchatowa i Olsztyna. Dwa pierwsze mecze nie dały odpowiedzi na pytanie, która z tych ekip dostanie się do półfinału mistrzostw Polski. I wcale nie było powiedziane, że to właśnie Skra — wykorzystując atut własnej hali — jest pewniakiem do odniesienia zwycięstwa, bo przecież po pierwszym meczu w Bełchatowie to olsztynianie wracali do domu z tarczą. Drużyna trenera Slobodana Kovača swoje zwycięstwo odniosła akurat na wyjeździe.

Od początku pierwszego seta gospodarze czuli się jednak bardzo pewnie w każdym elemencie gry, natomiast olsztynianie jakby jeszcze byli przy piątkowym meczu w Iławie, kiedy to presja oraz świadomość stawki spotkania i tego, w jakim miejscu rozgrywek PlusLigi się znaleźli, bardziej ich paraliżowała niż im pomagała.

Siatkarze z Kortowa przez zdecydowaną większość pierwszej odsłony musieli gonić Skrę, która w pewnym momencie uciekła aż na siedem punktów (18:11). Potem jednak nastąpił przestój w grze drużyny z Bełchatowa, nie pierwszy w tym sezonie. Indykpol AZS, ku zaskoczeniu obserwatorów tego pojedynku, doprowadził do remisu 21:21, niestety znakomita seria zagrywek Mateusza Poręby i punkty po nich następujące w końcu się zakończyły.

To nie oznaczało jednak, że Skra znowu się rozpędzi. Zawodnicy trenera Javiera Webera walczyli o każdą piłkę, dołożyli do tego skuteczność no i pod koniec pierwszego seta wyszli na pierwsze w tym meczu prowadzenie (24:23), a to oznaczało coś, co na początku wydawało się raczej niemożliwe — piłkę setową dla olsztynian! Łącznie zespół z Kortowa miał aż trzy próby zakończenia tego seta na swoją korzyść, jednak żadna z nich nie była skuteczna. Rywalizacja w tej partii zakończyła się po tym, jak TJ Defalco wpadł w siatkę.

Indykpol AZS, wyraźnie rozzuchwalony zaskakująco dobrym pierwszym setem w swoim wykonaniu, na drugą partię wyszedł dużo bardziej pewny siebie i swoich możliwości. Drużyna z Olsztyna przypomniała sobie, że w Bełchatowie potrafi grać i wygrywać (patrz: pierwszy mecz play-off'ów). Efekt był taki, że od samego początku to goście byli stroną dominującą i w pewnym momencie prowadzili nawet 18:12. O słabym występie w Iławie Zielona Armia już wyraźnie zapomniała, pojawiła się za to radość z gry i pomysł na rozbicie ekipy gospodarzy, którzy próbowali pokrzyżować plany gościom, jednak nic z tego — Indykpol AZS zasłużenie wygrał drugiego seta. Kibice olsztyńskiego zespołu widzieli swoją ekipę na fali wznoszącej.

I rzeczywiście, pierwsze fragmenty trzeciego seta to wyrównana gra, punkt za punkt. W pewnym momencie bełchatowianie jednak wyraźnie docisnęli gaz i zaczęli odjeżdżać zespołowi Javiera Webera, który nie tyle był słabszy niż w poprzednich minutach, co po prostu gospodarze weszli na bardzo wysoki poziom i ostatecznie zasłużenie, pewnie i wysoko rozstrzygnęli tę partię na swoją korzyść.

Czwarty set ponownie wlał nadzieję w serca kibiców klubu z Olsztyna. Siatkarze Webera przez większą część tej partii prowadzili i zmierzali do doprowadzenia do remisu 2:2, z kolei bełchatowianom znowu zdarzały się przestoje w grze i błędy własne. Gdy już wydawało się, że Skra zrywem zdoła dogonić rywali, to Indykpol AZS z zimną krwią i uśmiechem na ustach zakończył ten set wygrywając do 23. O awansie do półfinału miał więc decydować tie-break, a tu już było niezwykle ciekawie!

Bitwa pełna nerwów, zepsutych akcji, pięknych zagrań, pełna emocji i ostatecznie zakończona wygraną Skry — tak wyglądała ostatnia odsłona wtorkowego pojedynku. Pierwsze skrzypce grał w niej Aleksander Atanasijevic, który słusznie został wybrany MVP tego meczu. Zespół z Bełchatowa zagra w półfinałach, a Indykpolowi AZS na osłodę pozostaje gra o miejsca 5-8.

Jeszcze przed meczem w Bełchatowie Jędrzej Gruszczyński zwrócił uwagę na fakt, że: — Mamy bardzo krótkie przerwy, przez co szybko gra się kolejne starcia. Takie są play-off'y, musimy zresetować głowy jak najlepiej, podchodząc do wtorkowego starcia bez większej presji — mówił libero klubu z Olsztyna.

— To PGE Skra dalej jest faworytem naszej rywalizacji, a my możemy sprawić fajną niespodziankę, ponieważ pokazaliśmy, że potrafimy grać. Musimy zagrać jak drużyna, pokazać to, co potrafimy, walcząc o każdą piłkę. Chcemy cieszyć się chwilą oraz miejscem, do którego dotarliśmy — dodał wówczas Gruszczyński.

Bez dwóch zdań, w Bełchatowie olsztynianie tworzyli zespół, a i radości z "chwili i miejsca" nie brakowało. Mimo porażki i zakończenia pięknej przygody, Indykpol AZS pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

zico
m.partyga@gazetaolsztynska.pl