Zieliński przyklepał awans

2022-03-31 12:00:00(ost. akt: 2022-03-31 10:03:11)
Radość w polskiej szatni po wtorkowym zwycięstwie nad Szwedami

Radość w polskiej szatni po wtorkowym zwycięstwie nad Szwedami

Autor zdjęcia: facebook

PIŁKA NOŻNA\\\ Polacy przełamali fatalną passę! Po długich 48 latach wreszcie w meczu o stawkę pokonali Szwedów, dzięki czemu w listopadzie zagrają w turnieju finałowym mistrzostw świata. Wielkim wygranym jest też trener Czesław Michniewicz.
Skandynawowie nie zaliczają się do światowej czołówki, jednak od kilkudziesięciu lat dla polskiej reprezentacji są bardzo niewygodnym rywalem. Statystyka jest bezlitosna: ostatni raz ograliśmy Szwedów... 31 lat temu (2:0 w meczu towarzyskim w Gdyni), a z ośmiu meczów o stawkę biało-czerwoni wygrali tylko raz - było to podczas mistrzostw świata w... 1974 roku. W pozostałych pojedynkach zawsze górą byli rywale, którzy regularnie ogrywali nas w eliminacjach do mistrzostw Europy i świata, a ostatnio wygrali 3:2 podczas Euro. Na Stadionie Śląskim do tej pory też czuli się jak u siebie w domu, bo grali tam trzy razy i odnieśli trzy zwycięstwa z bilansem bramkowym 5:0.
Reasumując, historia i statystyka przemawiały za Szwedami, a mimo to na Mundialu zagrają Polacy. Co prawda przed meczem Jerzy Engel zapowiadał nasze wysokie zwycięstwo, ale 20 lat temu też zapowiadał walkę o najwyższe cele, twierdząc pyszałkowato, że „trzecie już było”. Oczywiście chodziło mu o trzecie miejsce, które na mistrzostwach świata Polacy wywalczyli w 1974 i 1982 roku.
Jednak okazało się, że tym razem Engel miał rację, że Lewandowski i spółka rzeczywiście byli lepsi od wiekowego Ibrahimovicia, który na boisku pojawi się dopiero w końcówce, a i tak jakby go na tym boisku nie było.

Polacy zagrali bardzo dobry mecz, a gdy trzeba było mieli też szczęście, jednak rzut karny - podyktowany za faul na Krychowiaku - wykorzystany przez Lewandowskiego (był to jego 75. gol w kadrze) przechylił szalę zwycięstwa na naszą stronę. A gdy po fantastycznej akcji Zieliński podwyższył na 2:0, stało się jasne, że biało-czerwoni tego meczu nie przegrają. Swoją drogą 2:0 to i tak był najniższy wymiar kary, bo w końcówce tylko dzięki kapitalnym interwencjom swego bramkarza Szwedzi zawdzięczają, że nie skończyło się na 3:0 lub nawet 4:0.

Swoją drogą życie potrafi być przewrotne - kilka miesięcy temu Czesław Michniewicz wyleciał z hukiem z Legii, którą zostawił w okolicach strefy spadkowej. Wydawało się, że przymusowy odwyk od futbolu może trochę potrwać, po czym może znajdzie pracę gdzieś w Niecieczy lub Stomilu, tymczasem z kadrą nieoczekiwanie pożegnał się Paulo Sousa. W efekcie równie nieoczekiwanie zastąpił go Michniewicz, co spotkało się z dość powszechnym zdziwieniem i krytyką. Okazało się jednak, że Cezary Kulesza, nowy prezes PZPN, ma lepszego nosa do selekcjonerów reprezentacji niż Zbigniew Boniek, któremu to „zawdzięczaliśmy” zdradzieckiego Portugalczyka.
I tak Czesław Michniewicz w krótki czasie przeszedł drogę od zera do bohatera, a jeśli w Katarze Polacy wyjdą z grupy, wtedy stanie się bohaterem narodowym, o którym kibice piosenki śpiewać będą. Już prezes Kulesza o to zadba, jest przecież jednym z ojców disco polo.

A skoro wspomnieliśmy o Katarze, to poza Polakami awans zapewniły już sobie następujące reprezentacje: Katar, Niemcy, Dania, Brazylia, Belgia, Francja, Chorwacja, Hiszpania, Serbia, Anglia, Szwajcaria, Holandia, Argentyna, Iran, Korea Południowa, Japonia, Arabia Saudyjska, Urugwaj, Ekwador, Kanada, Ghana, Senegal, Maroko, Tunezja, Kamerun i Portugalia.
Nie od dziś wiadomo, że futbol to nie tylko mecze, bramki i emocje, ale też (niektórzy mówią nawet, że przede wszystkim) pieniądze. Duże pieniądze. I tak za awans do Mundialu i rozegranie na nim trzech meczów wszystkie drużyny otrzymają po 12 milionów dolarów. Widać, że do piłki nożnej też inflacja dotarła, bowiem cztery lata temu Polacy dostali jedynie 9,5 miliona.
Jednak to dopiero początek kasy, którą można zarobić w Katarze, bo awans do 1/8 finału oznacza dwa dodatkowe miliony, natomiast ćwierćfinał to kolejnych milionów sześć. Niby dużo, ale dopiero czołowa czwórka będzie mogła powiedzieć, że rozbiła bank: czwarte miejsce wyceniono na 25 milionów, trzecie na 30 milionów, wicemistrz świata wzbogaci się o 40 milionów, a na konto złotych medalistów wpłynie 50 „baniek”. W sumie na nagrody organizatorzy przeznaczą aż 700 mln dolarów, co jest najwyższą kwotą w historii MŚ.
Ale o pieniądzach będziemy myśleć w listopadzie i grudniu, natomiast 1 kwietnia o godz. 18 odbędzie się losowanie grup turnieju finałowego, chociaż niektóre kraje jeszcze nie zakończyły eliminacji (Meksyk, USA, Peru, Kostaryka), natomiast baraż europejski został przeniesiony na czerwiec z powodu napaści Rosji na Ukrainę. W tym ostatnim przypadku Walia decydujący mecz rozegra ze zwycięzcą pojedynku Szkocja - Ukraina. Pewne zdziwienie może wzbudzić obecność Kataru w pierwszym koszyku, gdzie znalazły się najsilniejsze reprezentacje, jednak taki jest przywilej gospodarza Mundialu.

PODZIAŁ NA KOSZYKI
>>> 1: Katar, Brazylia, Belgia, Francja, Argentyna, Anglia, Hiszpania, Portugalia
>>> 2: Holandia, Niemcy, Dania, Meksyk*, USA*, Szwajcaria, Urugwaj, Chorwacja
>>> 3: Japonia, Senegal, Iran, Serbia, Maroko, Polska, Korea Południowa, Tunezja
>>> 4: Kanada, Kamerun, Ekwador, Arabia Saudyjska, Walia**, Peru*, Kostaryka*, Ghana
* grają jeszcze w eliminacjach
** ewentualnie Szkocja lub Ukraina