Pucharowy mecz dwóch legend

2021-12-02 15:00:00(ost. akt: 2021-12-03 01:06:15)

Autor zdjęcia: materiały prasowe

PIŁKA NOŻNA\\\ Kibice z Łodzi tęsknią za wielką piłką, więc dzisiejszy mecz 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski Widzew - Wisła Kraków będzie znakomitą okazją do sprawdzenia swoich sił z drużyną, która na co dzień występuje w Ekstraklasie.
Wśród najbardziej rozpoznawalnych polskich klubów bez wątpienia znajdzie się miejsce zarówno dla Wisły Kraków, jak i Widzewa Łódź. Kluby te bardzo mocno przysłużyły się do promocji naszego futbolu i piłkarzy na arenie międzynarodowej, mimo że ich dawny blask w obecnych czasach nieco przygasł. Małopolski klub nie walczy już o mistrzostwo kraju, jednak nadal utrzymuje się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tego nie można powiedzieć o łódzkim klubie, który mozolnie walczy o powrót do elity. Obecnie występuje na zapleczu Ekstraklasy, w sezonie 2015/16 występował na... piątym poziomie rozgrywkowym, dwie kolejne kampanie spędził w III lidze, a w sezonach 2018/19 i 2019/20 przebywał w II lidze.
Mecze w Fortuna Pucharze Polski to okazja dla klubów grających w niższych ligach na wzbogacenie klubowej gabloty o kolejne trofea, których w Łodzi w ostatnich latach po prostu brakowało. Jeszcze we wrześniu trener Widzewa Janusz Niedźwiedź zaznaczał, iż rozgrywki pucharowe zostaną potraktowane z należytym szacunkiem: – Nie potraktujemy Fortuna Pucharu Polski ulgowo – zapewniał przed spotkaniem z Resovią trener łodzian. Tak też było, bo Widzew najpierw wyeliminował Resovię (2:1), a następnie rozprawił się z GKS Jastrzębie (4:1). Jednak mecz z Wisłą to nie tylko kolejne spotkanie w Fortuna Pucharze Polski, ale także szansa na zgłębienie historii rywalizacji obu tych drużyn.
Pierwsze oficjalne mecze pomiędzy Wisłą Kraków i Widzewem Łódź miały miejsce ponad 70 lat temu, ponieważ los – i terminarz – połączyły obie ekipy w spotkaniu bezpośrednim 11 lipca 1948 roku. Gospodarzem starcia byli krakowianie, Widzew miał bardzo słaby początek sezonu i był osłabionymi licznymi kontuzjami, a dostępu do bramki łodzian bronić miał utalentowany, ale wciąż młody bramkarz. To wszystko miało mieć duży wpływ na przebieg spotkania, o czym rozpisywały się media.

„Ostatnim meczem Wisły w pierwszej rundzie rozgrywek ligowych będą zawody z łódzkim Widzewem, stałym dostarczycielem punktów i bramek pozostałym drużynom Klasy Państwowej” – można było przeczytać w dzienniku „Echo Krakowa”. „Drużynie krakowskiej trafia się więc okazja do wyraźnego poprawienia bilansu bramkowego, co mieć będzie poważne znaczenie przy końcowym układzie tabeli. (…) O ile w niedzielę atak Wisły będzie dysponowany, to dojść może do poprawienia rekordu zdobytych bramek, który jak dotąd należy do Ruchu i wyraża się cyfrą 13 goli zdobytych w jednym meczu” – podsumowało ówczesną siłę obu klubów „Echo Krakowa”.

Przewidywania mediów się sprawdziły, bo Widzew z Wisłą aż 0:8. Wspomniany wcześniej rekord faktycznie mógł wisieć na włosku, bo po pierwszej połowie „Biała Gwiazda” prowadziła już 7:0, jednak w drugiej połowie łodzianie się przebudzili i stracili tylko jednego gola, i to po rzucie karnym. Z klarownych sytuacji warto także wspomnieć o drugim rzucie karnym przestrzelonym przez Kazimierza Cisowskiego z Wisły, który trafił w poprzeczkę.
Obie ekipy mierzyły się ze sobą łącznie 65 razy – 60-krotnie w meczach ligowych i pięciokrotnie w meczach pucharowych. 32 z tych spotkań wygrała „Biała Gwiazda”, a tylko 17 razy górą byli jej rywale. Nigdy nie spotkały się ze sobą w finałach pucharu, chociaż dwukrotnie o ten finał walczyły w bezpośrednich starciach: w 1977 roku Widzew podejmował Wisłę w 1/2 finału nieistniejącego już Pucharu Ligi. Atut własnego stadionu był odczuwalny i łodzianie awansowali do finału, w którym ostatecznie przegrali z Odrą Opole. Znacznie lepszy wynik po pokonaniu rywala w półfinale PP osiągnęła Wisła w sezonie 2002/03, która w dwumeczu okazała się wtedy lepsza od Widzewa. Wyeliminowanie łodzian pozwoliło jej na grę w finale, w którym do pokonania była inna Wisła – ta z Płocka. „Biała Gwiazda” wygrała finałowy dwumecz 1:0 i 3:0, dzięki czemu drugi raz z rzędu zdobyła Puchar Polski (w poprzednim finale krakowianie dwukrotnie pokonali Amikę Wronki).
Ale wróćmy do dzisiejszego meczu, bo chociaż Wisła będzie faworytem, to mimo to spotkanie zapowiada się arcyciekawie i trudno przewidzieć jego przebieg. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że to właśnie ten pojedynek został wybrany jako Mecz Rundy przez organizatorów „Pucharu 1000 Goli”, czyli projektu, w ramach którego od początku tego sezonu każdy gol strzelony przez czarnego konia w Fortuna Pucharze Polski przekłada się na pieniądze wpłacane przez sponsora tytularnego rozgrywek do budżetu obywatelskiego. Kasę tę zgarną kluby z niższych lig (od IV w dół), które zgłoszą najciekawsze projekty zagospodarowania środków.

Co oznacza Mecz Rundy? Otóż za każdego gola teoretycznie słabszej drużyny, czyli w tym przypadku Widzewa, do budżetu trafią dwa tysiące złotych. Po dwóch pierwszych rundach rozgrywek w kasie Pucharu 1000 Goli jest już 51 tysięcy.

Zespół występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej ma pewną przewagę, chociaż należy pamiętać, że mierzy się nie tylko z uznaną marką w polskiej piłce, ale także ze świetnie grającym na zapleczu Ekstraklasy klubem. Ostatni mecz Wisły i Widzewa , który miał miejsce w 2014 roku, ma pewne podobieństwa do nadchodzącego spotkania – ponownie Widzew zagra na własnym obiekcie, ponownie podejdzie do meczu w roli underdoga i ponownie zmierzy się z rywalem będącym w średniej dyspozycji. Mecz sprzed ponad siedmiu lat wygrali piłkarze z Łodzi, a swojej irytacji nie krył Franciszek Smuda, ówczesny trener Wisły Kraków: – Jeśli nie ma się takiej totalnej determinacji, jaką dziś pokazał nam Widzew, to trudno rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Przegraliśmy, bo Widzew chciał za wszelką cenę wygrać i z totalną determinacją, jeszcze raz powtarzam, podszedł do tego spotkania – spuentował „Franz”. Być może to właśnie determinacja, o której w 2014 roku mówił Smuda, zaprowadzi Widzew do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski.

Przez długi okres w historii polskiej piłki Wisła Kraków i Widzew toczyły bezpośrednie starcia ligowe czy pucharowe. Obie ekipy łączy nie tylko wieloletnia rywalizacja, ale także wielu trenerów, którzy pracowali zarówno w Krakowie, jak i Łodzi, oraz piłkarze, którzy nierzadko byli bohaterami głośnych transferów.

Lista graczy, którzy grali w Wiśle Kraków i Widzewie, jest długa. Najbardziej znanymi zawodnikami, którzy reprezentowali oba te kluby, są: Bogdan Zając, Kazimierz Węgrzyn, Kelechi Iheanacho, Maciej Szczęsny, Maciej Stolarczyk i Radosław Matusiak. Warto także wspomnieć o Jakubie Bartkowskim, czyli jedynym aktywnie grającym piłkarzem mającym w swoim CV Wisłę i Widzew. 30-letni obrońca gra obecnie w Pogoni Szczecin. Wielu graczy trafiało bezpośrednio z jednego klubu do drugiego. Bohaterami takich ruchów byli choćby Jacek Paszulewicz i Mirosław Szymkowiak, którzy przechodzili z Widzewa do Wisły. W drugą stronę wędrowali natomiast Adam Piekutowski (na wypożyczenie do Widzewa z Wisły Kraków trafiał dwukrotnie), Bartosz Iwan i Mariusz Jop. Ten ostatni jest przykładem wartym podkreślenia, ponieważ wciąż pracuje w strukturach „Białej Gwiazdy”. Do lipca 2020 roku był asystentem pierwszego trenera, a od sierpnia ubiegłego roku odpowiada za koncepcję wprowadzania młodzieży do pierwszego zespołu Wisły.
Oba kluby łączą też nazwiska znanych trenerów, wśród nich znalazło się miejsce dla Oresta Lenczyka, Kazimierza Kmiecika, Marka Kusty, Henryka Apostela, Wojciecha Łazarka, Michała Probierza i Dariusza Wdowczyka. Ciekawym przypadkiem jest także para Artur Skowronek-Franciszek Smuda. Losy obu panów skrzyżowały się w 2014 roku – ten pierwszy był wówczas trenerem Widzewa, a ten drugi Wisły. Sezon 2013/14 okazał się dla łódzkiej drużyny ostatnim w Ekstraklasie, chociaż w 29. kolejce podopieczni Skowronka wygrali 2:1 z zespołem prowadzonym przez Smudę. Degradacja Widzewa w 2014 roku sprawiła, że był to ostatni oficjalny mecz pomiędzy Wisłą Kraków i Widzewem. Kilka lat po tym wydarzeniu obaj trenerzy zmienili pracodawców i tak Smuda w 2017 roku trafił do Widzewa, a Skowronek dwa lata później do Wisły.

Dzisiaj o godzinie 20, kiedy na boisko w ramach 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski wybiegną gracze Widzewa i Wisły, wiele się może zdarzyć, ale jedna rzecz jest pewna. Trybuny będą wypełnione, a fani postarają się o gorącą atmosferę.

Frekwencja na meczach łodzian od lat zawstydza wiele zespołów Ekstraklasy i nie inaczej jest w tym sezonie, bo na każdym domowym spotkaniu Widzewa melduje się kilkanaście tysięcy fanów. Podstawowym zadaniem piłkarzy będzie to, żeby dorównać fanom i sprawić, żeby na boisku było równie ciekawie jak na trybunach. Jeśli tak się wydarzy, to na pewno czeka nas fascynujące widowisko, a kasa „Pucharu 1000 Goli” wzbogaci się o kolejne tysiące złotych.

1/8 finału Pucharu Polski
* Garbarnia Kraków - Lech Poznań 0:4 (Marchwiński 16, Banach 23 samob., Czerwiński 32, Murawski 64)
* Korona Kielce - Górnik Łęczna 1:2 (Błanik 25 - Rymaniak 67, Śpiączka 82)
* Olimpia Grudziądz - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 3:3, karne 4:2 (Bojas 71 k, 76 k, Witasik 118 - Michalik 21, Sosnowski 37 k, 95 k)
* Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Raków Częstochowa 0:2 ( Sturgeon 7, Lederman 43)
* Piast Gliwice - Górnik Zabrze (odwołany z powodu zagrożenia epidemicznego)
* Motor Lublin - Legia Warszawa 1:2 (Fidziukiewicz 14 - Luquinhas 56, Włodarczyk 73)
* Arka Gdynia - Zagłębie Lubin 2:1 (Czubak 22, 32 - Ratajczyk 57)
* Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:3 (Kun 29 - Forbes 64, Kliment 86, 90)