O być albo nie być w Katarze

2021-10-12 11:00:00(ost. akt: 2021-10-12 10:32:31)
Oby właśnie w takich humorach schodzili dziś z boiska w Tiranie podopieczni Paulo Sousy...

Oby właśnie w takich humorach schodzili dziś z boiska w Tiranie podopieczni Paulo Sousy...

Autor zdjęcia: pzpn.pl

Polscy piłkarze rozegrają dziś swój najważniejszy mecz eliminacji mistrzostw świata: z Albanią w Tiranie (g. 20:45), która po siedmiu kolejkach jest wiceliderem grupy I, wyprzedzając o punkt ekipę Paulo Sousy. Biało-Czerwoni nie mogą przegrać.
Tak naprawdę, spodziewano się raczej tego, że – po sobotnich spotkaniach kwalifikacji mundialu 2022 w Katarze – bezpośrednio za plecami Anglików, którzy są już niemal pewni awansu, będzie w tabeli Polska. Trudno było bowiem zakładać, że Robert Lewandowski i spółka nie poradzą sobie na PGE Narodowym w Warszawie z amatorami z San Marino. A że w Budapeszcie gospodarze „mieli” co najmniej zremisować z drugimi do tej pory Albańczykami, więc zmiana na pozycji wicelidera (czyt. na miejscu barażowym) wydawała się wielce prawdopodobna...
Te wszystkie kalkulacje sprawdziły się jednak tylko w połowie: owszem, Biało-Czerwoni ograli outsidera grupy I (5:0), tyle że Albania po raz drugi w tych eliminacjach pokonała Madziarów 1:0. I to znów za sprawą, wchodzącego z ławki, Armando Broi! 20-letni napastnik Southampton w trzeci z rzędu meczu wchodził na boisko z ławki i po raz trzeci wpisał się na listę strzelców! W pierwszym pojedynku z Węgrami (1:0) wszedł do gry w 78. min, a w 87. min strzelił gola, z San Marino (5:0) grał od 46. min i w 61. min trafił do siatki gości, no i w sobotę Broi też wystarczył niespełna kwadrans, żeby pogrążyć Węgrów (w 66. min pojawił się na boisku, a w 80. strzelił „złotego” gola). Zostawmy jednak Albańczyków i przyjrzyjmy się, co ich ostatnia wygrana oznacza dla naszej reprezentacji.

– Nawet gdyby Albania przegrała, to we wtorek i tak byłby nasz kluczowy mecz – zauważył po spotkaniu z San Marino selekcjoner Biało-Czerwonych, Paulo Sousa. – Nadal wszystko zależy od nas samych, bo aby zagrać w barażach, musimy wygrywać mecze.

Jedno jest pewne: Polacy nie mogą dzisiaj przegrać w Tiranie (godz. 20:45), bo to niemal na sto procent zamknie im drogę na MŚ 2022. Drużyna trenera Edoardo Reji miałaby wówczas już cztery punkty przewagi nad Polską, a w perspektywie m.in. mecz ze słabą Andorą na zakończenie rozgrywek grupowych. Co oznacza, że naszemu zespołowi – w razie wtorkowego potknięcia – najprawdopodobniej nie wystarczyłby nawet komplet punktów w dwóch pozostałych spotkaniach: w Andorze i z Węgrami u siebie.
Idźmy dalej: jeśli Polska wywiezie dziś z Albanii remis, to zachowa szanse na grę w barażach, tyle że będzie musiała liczyć także na innych. A konkretnie na Anglików, którzy w następnej, dziewiątej rundzie nie mogliby przegrać u siebie z Albańczykami. Nawet jeśli w Anglii padłby sensacyjny remis, to drużyna Paulo Sousy wygrywając w tym samym czasie w Andorze, wysforowałaby się w tabeli o punkt przed Albanię. Czyli przed ostatnią kolejką znów miałaby wszystko w swoich rękach. Oczywiście, najlepsze by było zwycięstwo w Tiranie, otwierające drogę do drugiego miejsca na finiszu eliminacji...

Nie będzie o to łatwo, bo Albańczycy ze świetnej strony pokazali się już w Warszawie. Przegrali aż 1:4, ale to najbardziej mylący wynik tych eliminacji, bo na takie lanie z pewnością nie zasłużyli. Po prostu: 2 września Biało-Czerwoni okazali się zabójczo skuteczni i... oby to się powtórzyło także dzisiaj.
Gospodarze zagrają osłabieni brakiem swojego podstawowego obrońcy Berata Djimsitiego z Atalanty Bergamo, który w Budapeszcie złamał rękę. Z kolei w polskich barwach nie zagra Karol Linetty, który przeciwko San Marino złapał swoją drugą żółtą kartkę w eliminacjach, więc teraz czeka go jeden mecz przerwy.
Podbudowanych wygraną z Węgrami, Albańczyków będzie wspierać z trybun w Tiranie komplet ponad 22 tysięcy widzów. Będzie gorąco...

– Sprzedaliśmy wszystkie bilety. To chyba sygnał, że potrzebujemy większego stadionu. Jestem przekonany, że nasza drużyna może rywalizować z każdym przeciwnikiem w Europie – powiedział Armand Duka, prezes albańskiej federacji.

Dodajmy, że w pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami gole strzelali kolejno: Robert Lewandowski (12), na 1:1 - Sokol Cikalleshi (25), a także Adam Buksa (44), Grzegorz Krychowiak (54) i Karol Linetty (89).
Początek wtorkowego meczu o godz. 20:45, a transmisję przeprowadzą TVP 1 oraz internetowy portal tvpsport.pl.

* Albania u siebie – Anglia 0:2 (Kane 39, Mount 63); Węgry 1:0 (Broja 87); San Marino 5:0 (Manaj 32, Laci 58, Broja 61, Hysaj 68, Uzuni 80).
* Polska na wyjazdach – Węgry 3:3 (Piątek 61, Jóźwiak 62, Lewandowski 82); Anglia 1:2 (Moder 58); San Marino 7:1 (Lewandowski 5, 21, Świderski 16, Linetty 44, Buksa 67, 90+2, 90+4).

>> GRUPA I (wszystkie mecze dziś o g. 20:45): Albania – Polska, Anglia – Węgry, San Marino – Andora.


* Pozostałe spotkania, 12 listopada: Anglia – Albania, Andora – Polska, Węgry – San Marino; 15.11: San Marino – Anglia, Polska – Węgry, Albania – Andora.

GRUPA I
1. Anglia 19 23:2
------------------------------
2. Albania 15 11:6
--------------------------------
3. Polska 14 24:8
4. Węgry 10 12:11
5. Andora 3 4:19
6. San Marino 0 1:29