Zwycięski powrót rugby (ZDJĘCIA)

2021-09-11 22:26:32(ost. akt: 2021-09-12 00:16:23)
Res Energy Rugby Team Olsztyn

Res Energy Rugby Team Olsztyn

Autor zdjęcia: Artur Szczepański

Po 12 latach 15-osobowe rugby wróciło do Olsztyna. W sobotę odbyło się premierowe spotkanie Res Energy Rugby Team Olsztyn w II lidze. Dla podopiecznych Leszka Borsa była to udana inauguracja, bo zakończona zwycięstwem.
Początek spotkania jednak nie zapowiadał zwycięstwa, bo pierwsze punkty (0:7) zdobyli rywale z Rudy Śląskiej. Olsztynianie niespodziewanie odpowiedzieli bardzo szybko, a premierowe punkty (5:7) zdobył dla Res Energy Rugby Team Jarosław Franus. Kolejne punkty znowu zdobył olsztyński zespół i wyszedł na prowadzenie 10:7, ale przed przerwą ostateczny głos należy do Rugby Ruda Śląska i do przerwy to oni prowadzili 12:7.

Druga połowa zaczęła się od wymiany ciosów z każdej stron (17:17), ale w tym momencie punkty dla stadionie przy ulicy Gietkowskiej zdobywali już tylko gospodarze, a dokonali tego pod sam koniec meczu. Ostatecznie wygrał zespół z Olsztyna 29:17 i blisko 400 kibiców mogło świętować wygraną. A trzeba podkreślić, że pierwszy raz w historii olsztyńskiej rugby fani mogli zasiąść na krzesełkach, a nie na ławkach zamocowanych gdzieś na górze skarpy.

- Najważniejszy był wynik - przyznał po meczu Leszek Bors, trener Res Energy Rugby Team Olsztyn. - Styl daleki jest od ideałów, ale najważniejsze jest zwycięstwo i z tego należy się cieszyć. Serce mocniej mi biło od samego rana. Jak tylko wstałem, to nie mogłem znaleźć sobie miejsca, dlatego na mecz przyjechałem już o 9:30 (mecz się zaczął o godz. 15 - red.). Dla niektórych to było dopiero czwarte czy piąte spotkanie w seniorskich 15-osobowych rugby. Wytrzymaliśmy to kondycyjnie, co mnie bardzo cieszy. To oznacza, że nie przespaliśmy okresu przygotowawczego.

- Wytrzymaliśmy fizycznie w tych warunkach (słoneczna wrześniowa sobota - red.) - powiedział po meczu Łukasz Wojtaszewski, kapitan zespołu. - W drugiej połowie wyciągnęliśmy błędy z pierwszej. Było więcej gry ręką. Na podmęczonego przeciwnika zaczęło to działać bardzo dobrze. Rywale pod koniec pierwszej połowy zdołali wyjść na prowadzenie, ale wytrzymaliśmy to psychicznie. Graliśmy u siebie, a przy Gietkowskiej gra się nam wyśmienicie. Mam nadzieję, że będzie to twierdza, która w tym sezonie nie zostanie zdobyta.