Gdańsk stolicą europejskiego futbolu

2021-05-26 16:00:00(ost. akt: 2021-05-26 16:09:06)
Unai Emery, trener Villarreal FC

Unai Emery, trener Villarreal FC

Autor zdjęcia: wikipedia.pl

PIŁKA NOŻNA\\\ Dziś o g. 21 na 40-tysięcznym obiekcie, który od paru dni nosi nazwę Polsat Plus Arena Gdańsk, zostanie rozegrany finałowy mecz Ligi Europy pomiędzy Manchesterem United a Villarrealem.
Gdański stadion (do końca października był to jeszcze Stadion Energa) będzie po raz pierwszy gościł wydarzenie tej rangi w klubowej piłce, choć te słowa wypowiadano już rok temu, bo to finał poprzedniej Ligi Europy (2019/2020) miał być rozegrany nad Bałtykiem. Wtedy jednak pierwotne plany zostały pokrzyżowane przez pandemię koronawirusa, przez co decydujące mecze tych rozgrywek przeniesiono do tzw. „bańki” w Niemczech.

Ale że zagrożenie związane z pandemią nadal jest aktualne, więc także dzisiejszy finał LE w Gdańsku zostanie rozegrany przy zachowaniu specjalnych procedur, które mają ograniczyć ryzyko zakażenia się koronawirusem przez drużyny finalistów.

I tak, zarówno Manchester United, jak i Villarreal CF funkcjonują w turniejowej „bańce” – obie ekipy liczą nie więcej niż 75 osób, a w ich skład wchodzą zawodnicy, sztab szkoleniowy i medyczny, działacze, sponsorzy oraz wolontariusze oddelegowani przez organizatora do pomocy finalistom. Po środowym meczu, drużyny udadzą się nie na nocleg do swoich hoteli, ale prosto ze stadionu pojadą na lotnisko w Rębiechowie, skąd odlecą do domu. Zgodnie z rządowymi wytycznymi, trybuny 40-tysięcznego obiektu Polsat Plus Arena Gdańsk wypełnią się dziś w 25 procentach, a to oznacza, że środowy pojedynek obejrzy 9500 kibiców. Polscy fani futbolu mogą czuć się stratni z jeszcze jednego powodu – ze względu na ścisły reżim sanitarny, trójmiejskie treningi obu drużyn były zamknięte dla kibiców, którzy nie mieli więc okazji zetknąć się z piłkarzami... W każdym razie: od czwartku w Gdańsku powiewa już dwa tysiące flag z logo finału Ligi Europy UEFA 2021 oraz z herbami jego uczestników – Manchesteru United i Villarreal, a kolejnymi udekorowano wczoraj rano wszystkie autobusy miejskie i tramwaje.

Przechodząc do sportu, na papierze faworytem finałowego starcia Ligi Europy 2020/21 wydaje się być Manchester Utd, który staje przed szansą powtórzenia swojego sukcesu z 2017 roku, podczas gdy hiszpański Villarreal może sięgnąć po międzynarodowe trofeum po raz pierwszy od... 17 lat. Różnice pomiędzy tymi dwoma klubami dobrze obrazują też... pieniądze. Otóż, zdaniem fachowego portalu transfermarkt.de, rynkowa wartość całej ekipy z Old Trafford wynosi prawie 717 mln euro, podczas wszyscy piłkarze Villarreal kosztują łącznie niecałe 248 mln euro, czyli prawie trzykrotnie mniej niż wicemistrzowie Anglii! Tyle, że – jak wiadomo – gdyby na boisku grały tylko pieniądze, to etatowym mistrzem świata powinien być na przykład Katar czy Arabia Saudyjska...

W środowy wieczór drużyna „Żółtej Łodzi Podwodnej” – która po stronie sukcesów ma raptem jedno wicemistrzostwo Hiszpanii, dwukrotny triumf w Pucharze Intertoto (2003, 04) i... to tyle – powalczy w Gdańsku o najważniejszy sukces w historii klub. Naprzeciwko stanie jednak wielki klub z tradycjami i doświadczeniem w grze o tego typu trofea, czyli – żeby wymienić tylko najważniejsze sukcesy – aż 20-krotny mistrz Anglii i 12-krotny zdobywca Pucharu Anglii, a także trzykrotny triumfator Ligi Mistrzów, dwukrotny Ligi Europy i zwycięzca klubowych mistrzostw świata!
Czy to znaczy, że podopieczni Ole Gunnara Solskjaera już mogą się szykować do zdobycia szóstego w historii zwycięstwa w europejskich pucharach? Niekoniecznie, zwłaszcza że ten pierwszy, historyczny finał zapewnił ekipie Villarreal trener Unai Emery, a Bask jest wybitnym specjalistą od wygrywania Ligi Europy. To będzie już piąty finał LE w karierze Emery'ego, który wcześniej zaliczył trzy triumfy z Sevillą (2014, 15, 16) oraz finałowe niepowodzenie z Arsenalem (2019).
Dzisiejszy mecz Villarreal z Manchesterem Utd pokaże na żywo TVP 1 (g. 20.55).