Wracamy nie po to, żeby być poza podium

2021-05-23 10:00:00(ost. akt: 2021-05-23 08:24:21)
Mistrzowska załoga Wojciech Chuchała/Sebastian Rozwadowski na trasie cyklu Tarmac Masters 2021. Już wiadomo, że mistrzostwa Polski mają ruszyć 4 czerwca od... litewskiego Rajdu Żemaitija

Mistrzowska załoga Wojciech Chuchała/Sebastian Rozwadowski na trasie cyklu Tarmac Masters 2021. Już wiadomo, że mistrzostwa Polski mają ruszyć 4 czerwca od... litewskiego Rajdu Żemaitija

Autor zdjęcia: archiwum zespołu

AUTOMOBILIZM\\\ Musimy nadal "uczyć się" tego samochodu, ale jak już to ogarniemy, to ja jestem dobrej myśli – mówi Sebastian Rozwadowski. Olsztyński pilot rajdowy, po dłuższej przerwie, wrócił do rajdów, znów tworząc załogę z Wojciechem Chuchałą.
– Zgodnie z zapowiedziami, w 2020 roku odpoczywałeś od rajdów. Nie najgorsza decyzja, zwłaszcza że w tym „pandemicznym” roku starty i tak były czy to przekładane, czy odwoływane...
– Tak się złożyło, że postanowiłem zrobić sobie rok przerwy i akurat wtedy większość imprez rajdowych została – z powodu pandemii – odwołana. Absolutnie się z tego nie cieszę, bo abstrahując od samego odwoływania rajdów, co samo w sobie jest przykre, sytuacja w kraju była i jest bardzo trudna. No, ale faktycznie: 2020 rok przesiedziałem w domu, bo taki był mój zamiar – żeby więcej czasu poświęcić rodzinie. I nawet przez ułamek sekundy nie żałowałem tej decyzji. Co czasami wydawało mi się dziwne, bo myślałem, że to nie będzie takie łatwe: że Sebastian Rozwadowski, po 20 latach startów, stwierdzi „Dobra, to ja na razie nie jeżdżę”, pstryk i to zadziała. No, ale faktycznie to się wydarzyło (uśmiech). Oczywiście, starałem się śledzić wydarzenia motorsportowe i kibicowałem kolegom, ale nie było dnia, żebym żałował tej decyzji czy żebym czuł jakieś rozdarcie. I tak naprawdę, na 2021 rok założenia były podobne...

– W takim razie co spowodowało nagły zwrot sytuacji?
– To się zmieniło przez telefon Wojtka Chuchały, który zadzwonił i powiedział „Seba, szykuję ciekawy projekt. Nie wiem, czy wypali, czy nie, ale gdyby wypalił, to czy jesteś tym zainteresowany?”. Ale że tego typu projekty pojawiają się od lat, tyle że ze względów finansowych przeważnie nie wypalają, więc specjalnie się nastawiałem, że teraz będzie inaczej. No, więc odpowiedziałem „Wojtuś, na tę chwilę nie jeżdżę, natomiast jak coś się tego "urodzi", to dzwoń. Zawsze można pogadać”. I rzeczywiście: gdzieś tak w połowie marca zadzwonił, powiedział, że projekt nabiera kształtów, wszystko jest zorganizowane i że trzeba jak najszybciej zamawiać kombinezony rajdowe. Żebyśmy się wyrobili na pierwszą eliminację mistrzostw Polski (uśmiech). Ja jeszcze nie byłem do tego przekonany, bo przecież zaplanowałem sobie na ten rok weekendy z rodziną, a nie na rajdach... No, ale Wojtek dzwonił i dzwonił, a ja w końcu stwierdziłem, że z kim, jak z kim, ale z tym gościem pojadę (tu warto przypomnieć, że w 2014 roku załoga Wojciech Chuchała/Sebastian Rozwadowski zdobyła tytuł rajdowych samochodowych mistrzów Polski - red.). I znowu mogę powiedzieć, że absolutnie tego nie żałuję.

– Najpierw musiałeś jednak dostać zielone światło od żony.
– Oczywiście, zwłaszcza że inaczej przedstawiałem jej plany na ten rok. Pierwotnie nie uwzględniałem w nich rajdów... Trzeba było to skonsultować, ale faktycznie dostałem to zielone światło. Ona też już chyba zobaczyła, że – mimo innych deklaracji – może niech ten Rozwadowski czasem z domu wyjedzie, bo tak będzie zdrowiej dla wszystkich. Czas dla rodziny jest ważny, ale niech on też ma coś dla siebie, bo może wtedy będzie łatwiejszy „w obsłudze” (śmiech). Mogłem więc oddzwonić do Wojtka i potwierdzić swój udział w tym projekcie. Zakładającym, że spróbujemy napsuć krwi krajowej czołówce.

– Ano właśnie: projekt zakłada udział załogi Chuchała/Rozwadowski w pełnym cyklu rajdowych mistrzostw Polski.
– Zgadza się, bardzo fajny projekt. Otóż prywatny sponsor (firma Marten Sport - red.) bardzo chciał, żeby Wojtek jeździł jego samochodem, więc po prostu kupił najnowszą Skodę Fabia Rally2 evo, która przyjechała do nas prosto z fabryki 22 kwietnia (uśmiech). Cel jest ambitny, bo zakłada start we wszystkich eliminacjach mistrzostw Polski. A jak już mamy brać w tym udział, to oczywiście nie po to, żeby przyjeżdżać do mety na miejscach poniżej trzeciego, tylko żeby stawać na podium i to najlepiej na tym środkowym miejscu. Taki jest plan. Choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że to będzie bardzo trudne zadanie. Zwłaszcza po tylu latach niejeżdżenia autem R5 w całym cyklu RSMP. Bo nasi koledzy jeżdżą w tym cyklu non stop, znają swoje samochody i znają te rajdy, bo przejeżdżają je co roku... Natomiast ja i Wojtek jesteśmy na tyle ambitni, że stawiamy też sobie ambitne cele. Ale i cele realne, bo świetnie wiemy, że na przykład z takim zawodnikiem, jak Grzesiek Grzyb, rywalizacja będzie piekielnie trudna. Przynajmniej na początku sezonu, kiedy my będziemy jeszcze „uczyć się” tego naszego auta... A Grzesiek będzie jechał już siódmy sezon Skodą Fabią R5. Choć, tak naprawdę, każdy z tych sezonów trzeba by pomnożyć jeszcze przez dwa i pół, bo każdego roku Grzesiek przejeżdża sezon mistrzostw Polski, sezon mistrzostw Słowacji i jeszcze pół sezonu mistrzostw Węgier. To daje średnio 20 rajdów w roku i potężną przewagę doświadczenia po jego stronie. A takich świetnych zawodników, otrzaskanych w rajdach jest kilku. Co nie zmienia faktu, że mierzymy wysoko. Zamierzamy bić się o tytuł mistrza Polski, a czy sprostamy temu wyzwaniu, to się okaże.

– Nie udało wam się jeszcze rozpocząć mistrzostw Polski, bo – przez pandemię – już dwa razy przekładano start sezonu, ale to chyba po trosze jest wam na rękę.
– To prawda, bo możemy zapoznawać się z autem w rajdach nieco mniejszej wagi, co też czynimy. Ale także możemy już rywalizować z naszymi kolegami, bo praktycznie cała czołówka mistrzostw Polski jest na tyle głodna startów, że również bierze udział w tym cyklu rajdów Tarmac Masters 2021. To cykl rajdów asfaltowych rozgrywanych na południu kraju, za nami są już dwie rundy i w obu zajęliśmy drugie miejsce. Nie najgorzej jak na początek sezonu, zwłaszcza że zwycięzcy Tomek Kasperczyk i Grzesiek Grzyb, tak jak mówiłem, ze swoich „rajdówek” niemal nie wysiadają i na pewno to nie wstyd z nimi przegrać. Myślę, że to będą nasi najgroźniejsi rywale już do końca sezonu. Zobaczymy, kto z tej walki wyjdzie obronną ręką...
pes