Słaby, słabszy, Morąg...

2021-04-06 15:00:00(ost. akt: 2021-04-06 14:48:39)
W meczu ze Świtem zakończyła się udana seria Znicza

W meczu ze Świtem zakończyła się udana seria Znicza

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

III LIGA PIŁKARSKA\\\ Rywalizację w grupie mistrzowskiej Znicz rozpoczął od porażki, natomiast w grupie spadkowej trzech reprezentantów naszego województwa w sumie wywalczyło... jeden punkt. Coraz gorsza jest sytuacja Kaczkana Huragana Morąg.
* Znicz Biała Piska – Świt Nowy Dwór Maz. 0:2 (0:2)
0:1 – Sosnowski (3), 0:2 – Cuch (13); czerwona kartka: (74 Jarosz, Znicz, za brutalny faul)
ZNICZ: Radzikowski – Ruszczyk (60 Dzienis), Molski, Kuśnierz, Romachów, Jambrzycki, Furman, Woźniak (60 Jarosz), Kalinowski (80 Ołów), Famulak (45 Fiedorowicz), Giełażyn

Znicz na inaugurację rywalizacji w grupie mistrzowskiej zagrał ze Świtem, od którego w połowie września rozpoczął znakomitą serię meczów bez porażki, która ostatecznie dała miejsce na podium tabeli po rundzie zasadniczej. Tym razem górą byli jednak rywale, którzy objęli prowadzenie już w 3. min, gdy Łukasz Sosnowski uderzył z rzutu wolnego z około 25 m, a piłka odbiła się od muru, kompletnie myląc bramkarza Adama Radzikowskiego. A że 10 minut później Świt podwyższył prowadzenie po rzucie rożnym, więc mógł skupić się na bronieniu wyniku i grze z kontry.
Miejscowi przejęli inicjatywę, próbowali różnych sposobów, by sforsować szczelną obronę rywali, ale nie dochodzili do klarownych okazji strzeleckich. Najbliżej zdobycia bramki Znicz był w 55. min, gdy Łukasz Kuśnierz główkował w słupek. Na dobre sytuacja gospodarzy skomplikowała się kwadrans przed końcem, gdy czerwoną kartkę za faul w środku pola obejrzał Sebastian Jarosz. Rezerwowy napastnik zanotował w sobotę bardzo krótki występ, bo na boisku pojawił się raptem 14 minut wcześniej.

wyimek
- To porażka, która boli, bo odzwyczailiśmy się od przegranych. Chcieliśmy podtrzymać naszą passę, ale się nie udało – mówił po meczu trener Ryszard Borkowski.

- Po stracie dwóch goli rzuciliśmy się na Świt, przeważaliśmy, ale poza walką nic konkretnego nie było. Zabrakło strzałów i lepszych dośrodkować w pole karne. Pomimo że kończyliśmy mecz w osłabieniu, to staraliśmy się choćby o honorową bramkę, a drużyna była bardzo zdeterminowana. Cóż, przyszedł taki moment, że musimy przełknąć gorycz porażki, więc trzeba„ wziąć to na klatę”. Liga jest jeszcze długa i mamy sporo ważnych meczów do rozegrania.

* GKS Wikielec – Broń Radom 2:2 (0:1)
0:1 – Śliwiński (43), 0:2 – Kiercz (50), 1:2, 2:2 – Jankowski (61, 68)
GKS: Wieczerzak - Sz. Jajkowski, Kacperek, Cistowski, Korzeniewski, Jankowski, Szypulski (56 Grzybowski), M. Jajkowski (67 Serbinowicz), Rosoliński (67 Suchocki), Wójcik, Bartkowski (46 Wacławski, 81 Sobociński)

Wiosną gospodarze drużyna z Wikielca spisywała się słabo, w efekcie teraz w drugiej części sezonu będzie broniła się przed spadkiem. Na zakończenie pierwszej części GKS na wyjeździe przegrał 1:2 z Bronią, no i tak się złożyło, że drugą rundę rozpoczął od konfrontacji z tym samym rywalem.
Początek spotkania to kilka niezłych okazji zespołu trenera Wojciecha Tarnowskiego, groźnie uderzał m.in. Patryk Rosoliński, Piotr Kacperek i najbardziej aktywny na boisku Filip Wójcik. Gospodarzom brakowało jednak pewności siebie, zadziorności i odrobiny szczęścia (to wszystko przyszło dopiero w drugiej połowie). Poza tym obrona była momentami niepewna (brakowało Huberta Otręby, który miał pauzę za kartki). Gdy obie drużyny myślami były już w szatni, w 43. min Przemysław Śliwiński trafił do bramki Wikielca. Chwilę później mogło być pozamiatane, bo na ewidentną czerwoną kartkę zasłużył środkowy obrońca Kamil Cistowski, który najpierw popełnił błąd przy przyjęciu piłki, a następnie faulował rywala pędzącego na spotkanie z bramkarzem i bramką. Sędzia główny, po konsultacji z asystentem, uznał jednak, że był to faul tylko na żółtą kartkę, co wywołało zdziwienie nawet w ekipie GKS.
Gdy na początku drugiej połowy Broń wygrywała już 2:0, wydawało się, że Wikielec przegra po raz czwarty z rzędu, na szczęście wreszcie zaczął grać z werwą, zadziornością, a i pojawiła się skuteczność. Najpierw Michał Jankowski wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Rosolińskim, a po chwili ten sam zawodnik mocnym uderzeniem głową wykończył kapitalne dośrodkowanie Adriana Korzeniewskiego. Można zatem uznać, że Jankowski ma patent na Broń, bo przecież w poprzedniej kolejce to on zdobył w Radomiu honorowego gola dla Wikielca.
Mecz zakończył się zatem podziałem punktów, ale szybko okazało się, że Broń popełniła błąd przy zmianach - według regulaminu można zmienić aż pięciu graczy, ale w tylko w trzech turach (nie wlicza się do nich przerwa po pierwszej połowie), tymczasem radomianie dokonali cztery zmiany w czterech turach (w 62., 74., 80. i 90. min). Niby jest to jedynie błąd regulaminowy, ale może się zakończyć ukaraniem Broni walkowerem.

* Lechia Tomaszów Maz. - Concordia Elbląg 2:1 (0:1)

0:1 - Bojas (9), 1:1 - Mroczek (60), 2:1 - Amroziński (82)
CONCORDIA: Nowak - Szawara, Maciążek, Piech, Bukacki (85 Łęcki), Drewek, Błaszczyk (65 Pawłowski), Szmydt, Kopka, Bojas, M. Pelc (74 Willerns)

Podopieczni trenera Krzysztofa Machińskiego doznali pierwszej porażki na wiosnę, na dodatek w bardzo ważnym dla układu tabeli spotkaniu. Mecz zaczął się jednak od ataków elblążan. Już w 7. min goście powinni objąć prowadzenie, ale Mateusz Szmydt nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Jednak dwie minuty później Szmydt się zrehabilitował, podaniem do Mariusza Pelca, ten uderzył na pełnym biegu, piłkę przed siebie zdołał jeszcze odbić bramkarz, ale dobitka Jakuba Bojasa po rykoszecie trafiła do siatki. Chwilę później Szmydt uderzył z dystansu, niestety, minimalnie obok słupka.
Po przerwie gospodarze - grając z wiatrem - uzyskali przewagę. W efekcie w 60. min Krystian Mroczek z bliska doprowadził do wyrównania. Na dodatek w 82. min w sytuacji sam na sam z Michałem Nowakiem znalazł się Artur Amroziński, który nie zmarnował sytuacji, zapewniając Lechii zwycięstwo.
Wygrana gospodarzy mogła być okazalsza, ale po strzałach Łukasza Buczkowskiego i Mroczka piłka trafiła w poprzeczkę i słupek.

* Kaczkan Huragan Morąg - Sokół Aleksandrów Łódzki 1:5 (0:2)
0:1 - Sołtysiński (10), 0:2 - Kania (27), 0:3 - Sołtysiński (47 k), 0:4 - Dziuba (58), 1:4 - Roseboom (76), 1:5 - Sołtysiński (89)
KACZKAN: Griemza - de Nooijer, Raben, Szczudliński (70 Kochalski), Stankiewicz, Sikora (70 Dec), Aerts (55 Sendlewski), Kasprzyk (10 Bucio, 55 Kwaczreliszwili), Galik, Mensah, Roseboom

Z kolejki na kolejkę Kaczkan Huragan powoli osuwa się w dół tabeli. Wszystko wskazuje na to, że w Morągu już mogą myśleć o czwartoligowych pojedynkach m.in. z Jeziorakiem Iława lub Motorem Lubawa...
* Inne wyniki 22. kolejki: Pogoń Grodzisk Maz. - Polonia Warszawa 3:3 (1:0), Legionovia Legionowo - Legia II Warszawa 3:1 (3:0), Unia Skierniewice - Jagiellonia II Białystok 4:0 (2:0), Pelikan Łowicz - KS Wasilków 0:1 (0:0), KS Kutno - Ruch Wysokie Maz. 3:1 (0:0), Błonianka Błonie - Olimpia Zambrów 3:1 (2:0), RKS Radomsko - Ursus Warszawa 1:2 (1:2).

GRUPA MISTRZOWSKA
1. Pogoń 50 50:20
2. Legionovia 45 35:20
3. Unia 42 41:23
4. Znicz 40 39:26
5. Świt 40 40:23
6. Jagiellonia II 38 42:30
7. Polonia 35 35:25
8. Legia II 34 39:27

GRUPA SPADKOWA
9. Sokół 34 37:19
10. Kutno 33 33:32
11. Pelikan 32 33:32
12. Błonianka 32 42:34
13. Radomsko 29 31:30
14. Lechia 27 30:47
15. Wikielec 26 29:43
------------------------------------
16. Concordia 25 24:27
17. Broń 25 25:37
18. Ursus 25 30:34
19. Olimpia 18 29:43
20. Ruch 17 21:45
21. Kaczkan 16 24:44
22. Wasilków 11 16:64

* 23. kolejka, grupa mistrzowska, 10 kwietnia: Legia II - Znicz (15), Świt - Unia, Pogoń - Legionovia, 11 kwietnia: Polonia Warszawa - Jagiellonia II; grupa spadkowa, 10 kwietnia: Concordia - Wikielec (15), Pelikan - Kaczkan (16:30), Wasilków - Broń, Lechia - Ursus, Olimpia - Radomsko, Ruch - Błonianka, Kutno - Sokół.