Indykpol AZS powalczył, ale znów nie wystarczyło...

2021-03-26 17:53:21(ost. akt: 2021-03-28 18:52:22)
Daniel Castellani i jego drużyna zakończyli ten sezon na 10. miejscu w PlusLidze

Daniel Castellani i jego drużyna zakończyli ten sezon na 10. miejscu w PlusLidze

Autor zdjęcia: materiały prasowe klubu

W drugim meczu play-off o dziewiąte miejsce w PlusLidze olsztyńscy siatkarze po raz drugi przegrali z GKS-em Katowice, tym razem po tie-breaku. Było to ostatnie spotkanie Indykpolu AZS w tym sezonie i ostatnie w starej Uranii, która idzie do modernizacji.
* Indykpol AZS Olsztyn - GKS Katowice 2:3 (-26, 18, 14, -25, -16)
Stan rywalizacji play-off (mecz i rewanż): 0-2; GKS na 9. miejscu
INDYKPOL AZS: Stępień, Schott (11), Woch (7), Schulz (9), Żaliński (10), Concepcion (13), Gruszczyński (libero) oraz Wolański (2), Andringa (13), Kapica (16)
GKS: Firlej (4), Buchowski (11), Zniszczoł (11), Jarosz (21), Szymański (1), Kohut (9), Ogórek (libero) oraz Drzazga, Musiał (1), Kwasowski (22), Nowosielski
MVP: Jakub Jarosz (GKS)

Trener Daniel Castellani wystawił na ostatni mecz sezonu nieco przemeblowany skład na środku siatki, wystawiając od początku do gry Javiera Concepciona oraz - rzadko opuszczającego w tym sezonie kwadrat dla rezerwowych - Dawida Wocha. I to właśnie skuteczna akcja tego drugiego rozpoczął drugie spotkanie play-off o 9. miejsce w PlusLidze. Zresztą, obaj olsztyńscy środkowi byli w secie otwarcia najpewniejszymi opcjami w ataku Indykpolu AZS.

Olsztynianie prowadzili przez większość pierwszego seta (m.in. 16:13 i 19:16), ale - już nie pierwszy raz w tym sezonie - zmarnowali cała zaliczkę w końcowych fragmentach gry. Różnicę zrobiła zagrywka, bo najpierw - przy serwach wchodzącego z kwadratu Wiktora Musiała - GKS odrobił straty (20:20 po bloku na Damianie Schulzu i kontrze Miłosza Zniszczoła), a w grze na przewagi zdobył kluczowe dwa punkty przy swoim serwisie (26:25 i 28:26). Gospodarze z kolei w samej końcówce zepsuli wszystkie trzy ostatnie zagrywki (Schulz, Wojciech Żaliński, Concepcion)...

W drugiej partii trener Castellani wprowadził do gry nominalnych zmienników na rozegraniu i ataku, czyli Nikodema Wolańskiego i Remigiusza Kapicę, a także Robberta Andringę (za Żalińskiego) na przyjęciu, no i te roszady pomogły, bo Indykpol AZS zaczął grać pewniej. Olsztynianie przede wszystkim zredukowali do minimum liczbę błędów własnych oraz znacznie poprawili się na linii zagrywki. Kiedy, tak jak w pierwszym secie, wyszli na prowadzenie 19:16, przez chwilę można było się zastanawiać, czy historia się nie powtórzy i znów AZS nie odda inicjatywy, ale nie... Ba, od stanu 21:18 punktowali już tylko gospodarze, którzy zakończyli tę partię efektownym blokiem Concepciona na Jakubie Jaroszu.

W trzecim secie, dobrze „nakręcona” poprzednią partią, drużyna z Kortowa kontynuowała swoją dobrą grę, od początku budując bezpieczną przewagę. Było więc m.in. 6:3, 8:4, 11:6 i 13:7. A kiedy przy tym ostatnim wyniku Wolański rozegrał kontrę do Andringi na czystej siatce (14:7), trener gości Grzegorz Słaby stracił cierpliwość i poprosił o czas. Na niewiele to się zdało, bo za chwilę Indykpol AZS znów zagrał dobrze w obronie i Ruben Schott popisał się sprytnym kontratakiem (15:7). A że w drugiej części seta gospodarze nie zamierzali zwalniać tempa, nadal świetnie serwując, broniąc i blokując, no i grając twardo w ataku, więc ostatecznie „licznik”katowiczan zatrzymał się na zaledwie 14 zdobytych punktach.

Niestety, Indykpol AZS nie poszedł jednak za ciosem, mimo że początek czwartego seta mógł na to wskazywać (3:0, 6:3). GKS przebudził się tyleż nagle i niespodziewanie, co wyjątkowo skutecznie, bo od stanu 3:6 kolejny fragment gry wygrał aż... 7:1, wychodząc na prowadzenie 10:7! Goście wygrywali już 16:12 i 18:15, ale żeby nie było za nudno, dali się dogonić, a nawet przegonić (20:21). Olsztynianie mieli nawet piłkę w górze na 24:22, ale Schott nie poradził sobie z trudną piłką i blokiem. A w grze na przewagi znów górą byli rywale, a konkretnie Kamil Kwasowski, który najpierw zablokował Kapicę, a przy setbolu wykorzystał okazję do kontry.

Tie-break miał pokazać, czy to będzie ostatni już akord tego sezonu, czy też olsztynianie wygrają i doprowadzą do „złotego seta”. Zaczęło się świetnie dla ekipy z Katowic (4:1), no i tak samo się skończyło. Indykpol AZS walczył, odrobił straty i doprowadził do gry na przewagi, ale kolejny raz nie dał rady. Przy 16:16 sprawy w swoje ręce wziął Kwasowski, który posłał dwie bomby serwisowe i najpierw efektownie skończył kontrę, a za moment ustrzelił zagrywką Andringę. I to była ostatnia akcja sezonu 2020/21 w Uranii i ostatnia akcja z udziałem Indykpolu AZS, który w tym składzie raczej na pewno już nie zagra...