Posypało nam się (w)Sićko

2021-03-16 12:00:00(ost. akt: 2021-03-16 10:45:38)
Adam Morawski, bramkarz polskiej reprezentacji

Adam Morawski, bramkarz polskiej reprezentacji

Autor zdjęcia: zprp.pl/Pawel Andrachiewicz/PressFocus

Niespełna minutę przed końcem meczu z Holandią polscy szczypiorniści mieli piłkę i wszystko w swoich rękach. Niestety, akcję zakończył kolejny nieskuteczny rzut Szymona Sićko, po czym rywale po fenomenalnej akcji zdobyli zwycięskiego gola. - Takie mecze będą się nam jeszcze przytrafiać - nie ma wątpliwości Daniel Żółtak.
* Polska – Holandia 26:27 (11:11)
POLSKA: Kornecki, Morawski – Przytuła, Daszek 6 (3/4), Olejniczak 4, Sićko 4, Czuwara, Pilitowski 1, Syprzak 2, Krajewski 4 (2/2), M. Gębala 5, Przybylski, Działakiewicz, Fedeńczak, Dawydzik oraz Chrapkowski

Złośliwi twierdzą, że gdy Polacy zdobywali medale mistrzostw świata, to w Holandii dopiero po raz pierwszy wydrukowano zasady gry w piłkę ręczną. Rzeczywiście w grach zespołowych do tej pory kraj depresji i tulipanów kojarzył się nam jedynie z futbolem i siatkówką. A jednak w niedzielny wieczór okazało się, że Holendrzy potrafią też grać w piłkę ręczną. Inna sprawa, że na tle słabo dysponowanych Polaków tego dnia błyszczałaby większość europejskich reprezentacji.

Dość powiedzieć, że w pierwszych 10 minutach biało-czerwoni zdobyli zaledwie 4 gole (4:4), a gdy ktoś myślał, że gorzej już być nie może, ten bardzo szybko przekonał się, że jak najbardziej może, bo w kolejnych 10 minutach nasza zdobycz bramkowa wzrosła o 2 trafienia (6:6).

Duża w tym była „zasługa” Szymona Sićko, który w pięciu rzutach ani razu nie zdołał umieścić piłki w siatce. Mimo fatalnej skuteczności pierwsza połowa zakończyła się remisem, bowiem w polskiej bramce dwoił się i troił Adam Morawski.
Po przerwie, a konkretnie w 35. minucie, nasi reprezentanci w końcu uzyskali w miarę bezpieczną przewagę, bo po rzucie Michała Olejniczaka było 15:12. Wydawało się, że Polacy wskoczyli na odpowiedni poziom, m.in. do siatki zaczął wreszcie trafiać Sićko. Niestety, rywale szybko odrobili straty, w efekcie doszło do emocjonującej końcówki. Niespełna minutę przed końcem, przy remisie 26:26, Polacy mieli piłkę, musieli „tylko” dobrze rozegrać decydującą akcję, a potem przez kilkanaście sekund obronić wynik. Zwycięskiego gola miał zdobyć Sićko, ale tego dnia „wsićko” mu nie wychodziło - w efekcie bramkarz bez problemu wyłapał rzut i teraz przed olbrzymią szansą niespodziewanie stanęli goście. Trener Holendrów wziął czas, ale po powrocie na boisko jego zespół miał jedynie 6 sekund na rozegranie akcji. No i rozegrał, i to jak - w tak krótkim czasie rywale „rozklepali” polską obronę, po czym równo z gwizdkiem zdobyli zwycięskiego gola.
Bez wątpienia tak jak my cały czas wspominamy gol Artura Siódmiaka w meczu z Norwegią w 2009 roku, tak od niedzieli holenderscy sympatycy piłki ręcznej na długo zapamiętają decydującą akcję meczu we Wrocławiu.
Po niedzielnej porażce Polacy spadli na trzecie miejsce w grupie. Wciąż możemy awansować na mistrzostwa Europy, ale nie będzie o to łatwo, ponieważ u siebie gramy ze Słowenią, a na wyjeździe z Holandią.

- Po niedawnych mistrzostwach świata mieliśmy powody do zadowolenia, bo po kilku latach Polacy w końcu nieźle zagrali - mówi Daniel Żółtak, brązowy medalista MŚ z 2009 roku. - Dlatego o ile jeszcze wcześniejszą porażkę ze Słowenią można było „wliczyć w koszta”, o tyle mogliśmy liczyć na zwycięstwo z Holendrami. Stało się jednak inaczej, bowiem nasz zespół cały czas jest w przebudowie, a europejscy średniacy, tacy jak Portugalia, która awansowała na igrzyska olimpijskie w Tokio, czy właśnie Holandia, ostatnio poczynili duże postępy. Zagraliśmy poniżej oczekiwań, a mimo to mogliśmy wygrać - Polacy dobrze rozegrali ostatnią akcję, a Sićko, który ma „parę w ręku”, nieźle rzucił z drugiej linii, niestety, bramkarz jakoś zdołał piłkę zatrzymać. No i skończyło się, jak się skończyło, ale pamiętajmy, że mamy młody zespół, więc takie mecze jeszcze będą się nam zdarzać. Nasi zawodnicy muszą okrzepnąć, a w tym czasie dobre występy będą przeplatali słabszymi. Jeśli jednak szukamy przyczyn niedzielnej porażki, to warto też pamiętać o nieobecności kontuzjowanego Tomka Gębali, który na ostatnich mistrzostwach świata był podstawowym zawodnikiem polskiej reprezentacji w obronie, a przy tym sporo grał też w ataku. W tej chwili Tomek stanowi jakieś 15 procent tej reprezentacji, więc jego absencja była bardzo dużym osłabieniem zespołu. Fakt jest jednak taki, że teraz bardzo skomplikowała się nasza sytuacja w grupie, bo żeby myśleć o awansie, musimy wygrać ze Słoweńcami i Holendrami - kończy były szkoleniowiec Warmii Energi Olsztyn.

* Mecze do rozegrania, 27 kwietnia: Turcja - Słowenia; 29 kwietnia: Turcja - Holandia, Polska - Słowenia; 2 maja: Holandia - Polska, Słowenia - Turcja

Grupa 5
1. Słowenia 5 93:79
2. Holandia* 5 104:113
3. Polska* 4 119:107
4. Turcja 0 74:91
* mecz więcej