Styczniowa wiosna Ekstraklasy

2021-01-29 14:00:00(ost. akt: 2021-01-29 12:52:30)

Autor zdjęcia: archiwum

Polska Ekstraklasa piłkarska czasem potrafi rozbawić do łez, a w innych sytuacjach doprowadzić do rozpaczy. Jednak koszula jest najbliższa ciału i nic dziwnego, że to właśnie mecze Legii, Lecha czy Wisły budzą u fanów największe emocje.
Początek roku to czas, w którym kibice zawsze jedynie mogli tęsknić za Ekstraklasą, ale tym razem - po raz pierwszy od 1927 roku, kiedy powstała w naszym kraju liga - piłkarze powalczą o punkty już w styczniu. W efekcie przerwa w rozgrywkach, trwająca jedynie miesiąc i 9 dni, jest najkrótszą w dziejach polskiego piłkarstwa. Krótsza przerwa między rundami ostatni raz była 60 lat temu, wtedy jednak rywalizowano systemem wiosna-jesień, więc był to letni rozbrat z futbolem.

Przerwa była krótka, ale to nie znaczy, że nic się nie zmieniło. Na przykład luksemburski obrońca Tim Hall miał być wzmocnieniem defensywy słabo spisującej się jesienią Wisły Kraków. 14 stycznia podpisał umowę, która miała obowiązywać do 2023 roku, po czym już po kilku dniach z obozu „Białej Gwiazdy” zaczęły dobiegać niepokojące informacje o konflikcie pomiędzy nowym zawodnikiem i niemieckim szkoleniowcem Peterem Hyballą. O co poszło? Otóż w trakcie jednego z treningów Hall... zwymiotował. I o ile w nie tak dawnych czasach byłoby to dla trenerów powodem do dumy i znakiem, że przynajmniej zawodnik się nie obijał, o tyle tym razem dla sztabu Wisły był to początek końca dobrych relacji z obrońcą. Okazało się, że reprezentant Luksemburga, który jesienią rozegrał zaledwie 44 minuty w barwach portugalskiego Gil Vicente, jest kompletnie nieprzygotowany motorycznie, a doprowadzenie go do odpowiedniej formy zajmie co najmniej kilka tygodni. Hyballa nie miał tyle czasu i cierpliwości, w efekcie umowa zawodnika z Wisłą została rozwiązana po 11 dniach. Efektowna sesja fotograficzna zrobiona tuż po transferze to jedyny ślad, jaki zostanie po nim pod Wawelem.

O ile z zimowej polityki transferowej Wisły Kraków można się podśmiewać, o tyle o aktywności mierzącej w mistrzostwo Polski Legii... nie da się powiedzieć kompletnie nic. Kilka dni przed pierwszym tegorocznym meczem o punkty w rubryce „wzmocnienia” widnieje wyłącznie nazwisko powracającego po kontuzji Marko Vesovicia. Jednocześnie trener Czesław Michniewicz stracił zimą takich piłkarzy jak Michał Karbownik, po którego już w styczniu zgłosiło się Brighton, Domagoj Antolić (koniec kontraktu), Paweł Stolarski (transfer do Pogoni), Maciej Rosołek (wypożyczenie do Arki), Vamara Sanogo i William Remy. Michniewicz przyznaje, że sytuacja kadrowa jest trudna, ale mistrzom Polski nie pomaga wysokie zadłużenie i dziura budżetowa, którą muszą łatać. Kibice Legii w mediach społecznościowych ironizują, że jak tak dalej pójdzie, to po skrzydle będzie musiał biegać… 86-letni Lucjan Brychczy. Mimo tak wąskiej kadry bukmacherzy mają niezachwianą wiarę w obronę mistrzostwa Polski przez drużynę z ulicy Łazienkowskiej. Legalny bukmacher, firma Totolotek, za każdą złotówkę postawioną na wywalczenie tytułu przez Legię zapłaci 1,3 zł (minus podatek). Zdecydowanie wyższe kursy są na tracące zaledwie punkt do Legii Raków (1:5) i Pogoń (aż 10 złotych minus podatek za jedną złotówkę postawioną na jej mistrzostwo).

Ewentualny tytuł dla Rakowa dla wielu wydaje się kompletną abstrakcją. To klub, który w poprzednim sezonie był beniaminkiem, a jego największymi osiągnięciami są finał Pucharu Polski w 1967 roku oraz ćwierć wieku temu ósme miejsce w I lidze (obecna Ekstraklasa). Patrząc jednak na mądrość właścicieli, trudno przekreślić szanse czerwono-niebieskich na sprawienie sensacji jeszcze większej niż niedawny tytuł Piasta. Marek Papszun jest obecnie najdłużej pracującym w jednym klubie trenerem, bo do Częstochowy trafił 18 kwietnia 2016 roku. W tym czasie Legię prowadziło dziesięciu różnych szkoleniowców.
Słabość głównych rywali i niezłe zimowe wzmocnienia Rakowa sprawiają, że w tym sezonie częstochowianie mogą podtrzymać wspaniałą serię, bo za kadencji Papszuna Raków co dwa lata... wygrywa ligę. W sezonie 2016/17 zwyciężył w II lidze, a po dwóch latach mógł cieszyć się z kolejnego mistrzostwa, tym razem I ligi. Czy w 2021 roku powtórzy to w Ekstraklasie?

* 15. kolejka, piątek: Zagłębie - Wisła P. (18), Raków - Pogoń (20:30); sobota: Warta - Cracovia (15), Lechia - Jagiellonia (17:30), Górnik - Lech (20); niedziela: Wisła K. - Piast (15), Podbeskidzie - Legia (17:30); poniedziałek: Stal - Śląsk (18).
red.

PO 14 KOLEJKACH
1. Legia 29 23:15
2. Raków 28 27:15
3. Pogoń 28 20:8
4. Śląsk 23 21:15
5. Górnik 23 18:14
6. Zagłębie 22 18:15
7. Jagiellonia 20 22:24
8. Lechia 19 20:19
9. Lech 17 23:22
10. Cracovia 16 18:17
11. Wisła P. 16 17:20
12. Wisła K. 14 19:19
13. Piast 14 17:18
14. Warta 13 13:19
15. Stal 13 17:28
------------------------------
16. Podbeskidzie 9 13:8