Alfabet Tomasza Sztąberskiego

2020-12-31 11:00:00(ost. akt: 2020-12-31 09:15:44)
Trener Tomasz Sztąberski i olsztyńskie koszykarki

Trener Tomasz Sztąberski i olsztyńskie koszykarki

Autor zdjęcia: Emil Marecki

Ma 66 lat, trzy córki, a jego żona to była koszykarka. Trenerskie ostrogi zdobywał na boiskach kobiecej Ekstraklasy, a od 18 lat w KKS Olsztyn jest jednocześnie prezesem, trenerem i sprzątaczką. Oto Alfabet Tomasza Sztąberskiego.
Alicja - ukochana żona. Dzięki niej dalej jestem przy koszykówce. Przewyższa mnie nie tylko wzrostem, ale i sportowymi osiągnięciami. Kibice pamiętają ją pod panieńskim nazwiskiem Oziembłowska. Przed Olsztynem grała w klubach z Gorzowa i Pabianic. Z Łącznością „zrobiła” awans do Ekstraklasy, potem pograła jeszcze dwa lata i skończyła karierę, bo zaszła w ciążę. Dzisiaj jest nauczycielką wychowania fizycznego w olsztyńskim Zespole Szkół Chemicznych i Ogólnokształcących. Poza tym pomaga mi prowadzić klub i zespół, jest też wiceprezesem Warmińsko-Mazurskiego Związku Koszykówki.

Brat - Grzegorz i jego żona Jola stanowią wspaniałą parę już od ponad 40 lat. Zawsze mogę na nich liczyć.

Chuda” - Joanna Markiewicz, kapitan, fundament i największy walczak KKS Olsztyn.

Dejneka Wiktor - człowiek, który zaszczepił w młodych chłopakach z podstawówki miłość do sportu. Mój niezapomniany nauczyciel w-f z SP 15 w Olsztynie. Takich ludzi jest coraz mniej. Stworzył z nas zespół, który dotarł do finału Ogólnopolskich Igrzysk Młodzieży Szkolnej w roku 1969 w Warszawie, co było olbrzymią sensacją na tamte czasy.

Ekscelencja - tak zwracam się do swojego przyjaciela Cezarego Grzelaka, też koszykarskiego „wariata”. Wieloletni trener w Pruszkowie, z którym walczyliśmy przez wiele lat, ale tylko na boisku.

FC Barcelona – ulubiony zagraniczny klub piłkarski. Natomiast w Polsce od najmłodszych lat jestem fanem Górnika Zabrze. Pamiętam, jak Górnik grał z Duklą Praga w Pucharze Europy. Wtedy nie było sztucznego oświetlenia na stadionach, dlatego mecz zaczynał się o godzinie 14, więc by go obejrzeć w telewizji, trzeba było uciekać z ostatniej lekcji (w 1963 roku w obecności 76 404 widzów Górnik na Stadionie Śląskim wygrał 2:0, natomiast rok później było 3:0 - ten mecz obejrzało... 77 379 kibiców - red.). Oczywiście pamiętam finał Pucharu Zdobywców Pucharów z 1970 roku, kiedy Górnik przegrał 1:2 z Manchesterem City, jednak chyba bardziej wszystkim utkwił w głowach dramatyczny półfinał z Romą, w którym o awansie zabrzan przesądził rzut monetą. Takie były wtedy czasy i zasady... A wracając do Barcelony, to jest to stosunkowo młoda miłość, bo zaczęła się tak naprawdę od Leo Messiego. W mojej pracy są kibice i Barcelony, i Realu, więc ostatnio często sobie dogryzamy, bo oba zespoły spisują się albo słabo, albo wręcz fatalnie, że przypomnę niesławne 2:8 Barcelony z Bayernem w sierpniowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Gąsewo - rodzinna wieś mojego taty w województwie mazowieckim. Obowiązkowo podczas wakacji był niezapomniany miesiąc pobytu w tej niewielkiej wiosce. A wtedy lato to było lato, czyli 30 stopni w cieniu i ciepły deszczyk raz na dwa tygodnie. Warto dodać, że w co drugim domu mieszkał tam albo jakiś Sztąberski, albo Sztomberski.

Hiszpania - ciepłe wspomnienia z wakacyjnych pobytów.

Jagody - jak pierogi to tylko z jagodami.

KKS Olsztyn - klub, którego jestem twórcą, prezesem, trenerem i sprzątaczką. Praca z dziewczynami daje mi wiele satysfakcji, zadowolenia i dużą dawkę emocji. Tracimy swoją salę w OSiR, ale mimo wszystko chcemy dalej kontynuować to, co zaczęło się prawie 18 lat temu.

Lekarze - Krzysztof Antoniak, Leszek i Tomasz Waśniewscy to moi wychowankowie z czasów AZS Olsztyn. Dzięki Krzysztofowi dalej chodzę po ziemi, gdy „złapało mnie serducho”. Z Leszkiem cały czas jestem w kontakcie, a Tomek zawsze pomocny, szczególnie w „babskich sprawach”. Poza tym zawsze w moim sercu będzie śp. Paweł Adamus, znakomity pediatra i lekarz rodzinny.

Łączność Olsztyn - klub, w którym spędziłem wspaniałe dwa lata jako asystent trenera na boiskach I ligi (obecna Ekstraklasa). To była fajna ekipa, której do kontynuacji rozpoczętego dzieła zabrakło pieniędzy.

Małgosia, Magda i Marta - moje trzy wspaniałe córki. Podobne do siebie tylko na zdjęciach jako maluchy. Kocham je najbardziej na świecie.

Narty - niesamowita adrenalina, której posmakowałem dopiero jakieś dziesięć lat temu. Po prostu założyłem narty, wziąłem kijki i zjechałem. Bez instruktora i jakiejkolwiek praktyki. Przyszło mi to bardzo łatwo, oczywiście na oślej łączce. Potem ruszyłem na trudniejsze stoki. Niestety, z powodu rozgrywek ligowych ostatnio nie mam okazji, by się wyrwać w góry. A jak w tym roku chcieliśmy wreszcie pojechać na narty, to wybuchła pandemia.

OSiR - hala przy ul. Głowackiego. Mój drugi dom. Tu jako mały chłopak „wkręcałem” się na mecze siatkarzy wielkiego AZS Olsztyn. A nie było to łatwe, gdy się nie miało biletu, a poza tym trzeba było pokonać aż dwie kontrole. Pierwszą tuż przed wejściem do hali pokonywałem dzięki Stanisławowi Iwaniakowi (czołowy polski siatkarz tamtych czasów - red.), który udostępniał mi torbę do... niesienia. Wchodziłem więc jako jego pomocnik. Potem Stasiek szedł do szatni, a ja musiałem już sobie sam radzić, bo druga kontrola była przy wejściu na trybuny. A gdy się nie udało, wtedy oglądało się mecze przez szybę. Często w hali było bardzo gorąco, więc szyby były zaparowane i nic nie widzieliśmy. No to się wtedy waliło w okna, by będący w środku kibice trochę nam te szyby przetarli. Potem w tej hali sam grałem w koszykówkę, z którą związany jestem od piątej klasy szkoły podstawowej, bo w SP 15 była to wtedy sztandarowa dyscyplina. Inna sprawa, że opędzaliśmy wtedy wszystko, więc koszykarze byli też piłkarzami lub szczypiornistami. W zależności od tego, jakie akurat były mistrzostwa województwa. Potem trafiłem do AZS Olsztyn, z którym też w tej hali toczyliśmy ligowe boje m.in. z Victorią Bartoszyce, Huraganem Morąg i Nidzicą. Poza tym w koszykówkę grano też w Starcie i Warmii Olsztyn. Te czasy już na pewno nie wrócą. Obecnie w hali OSiR-u pracuję jako trener. Rozegraliśmy tu wiele meczów, przeżyliśmy chwile smutku i radości. Na pewno jest to arena, która ma swój klimat, dlatego wszyscy nasi ligowi rywale - na wieść o likwidacji tego obiektu - nam współczują. Wiedzą, że to jest nasza twierdza.

Przegląd Sportowy” - towarzyszył mi od najmłodszych lat. Teraz dostępna, ale dawniej bez znajomości w kiosku była nieosiągalna.

Rekord - w podstawówce ustanowiłem rekord skoku w dal, uzyskując wynik na miarę mistrzostw świata! Już czułem się powołany do kadry Polski, niestety, nie cieszyłem się zbyt długo, bo okazało się, że sędzia źle zmierzył mój wynik - pomylił się prawie o dwa metry...

Szopex – firma, z którą związany jestem od ponad 20 lat. Szopex dba o naszych sportowców, ubiera reprezentacje Polski oraz wspiera siatkarzy, koszykarzy i koszykarki.

Tiramisu - ulubiony deser. Szczególnie do czarnej kawy z mlekiem. Najlepsze tiramisu przyrządza moja żona. Przebija wszystkie wyroby „kawiarniane”.

Ukiel - mały browar rzemieślniczy w Olsztynie. Robione tam piwo z pasją smakuje najlepiej.

Wieczorek Karolina - trenerka koszykówki w GTK Gdynia. Mój przeciwnik, ale tylko na boisku. Zdobyła tyle tytułów w różnych kategoriach wiekowych, że tylko pozazdrościć. Szkoda, że nie chce zdecydować się na przenosiny do Olsztyna.

Washington – nasza córka Marta została wybrana podczas jednego z Marcin Gortat Camp. Była to impreza organizowana przez naszego słynnego koszykarza w kilku miastach Polski. Z każdej z nich wybierano chłopca i dziewczynkę, którzy w nagrodę na koszt Gortata mogli polecieć do USA. Gdy wybrano Martę, wtedy postanowiliśmy polecieć razem z nią, z tym że rodzice sami już za siebie płacili. Ale warto było. Niezapomniana przygoda, udział w meczu NBA, a poza tym mieliśmy możliwość poznania zaplecza drużyny Washington Wizards, w której wówczas grał Marcin Gortat.

Zieliński Maciej - jeden z wielu moich wychowanków, ale jedyny, który wielokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski w barwach Śląska Wrocław (przeniósł się tam jako 18-latek). Maciek otarł się o NBA, a przez długie lata był podstawowym graczem reprezentacji Polski.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Zdzisiek #3032210 | 83.8.*.* 1 sty 2021 22:29

    Gratulacje od kolegi z SP nr 15. Zawsze byleś prawdziwym pasjonatem sportu i nie tylko. Pamietam jak graleś w zespole na uroczystościach szkolnych. Pozdrawiam Z.

    odpowiedz na ten komentarz