To jest nieprzewidywalna gra

2020-11-27 12:00:00(ost. akt: 2020-11-27 01:02:59)

Autor zdjęcia: Artur Szczepański

- Bez kibiców gra się kiepsko. Tym bardziej u nas w Olsztynie, gdzie kibice są bardzo sympatyczni. Dzięki nim podczas meczów w hali zawsze była fajna atmosfera - mówi Joanna Markiewicz, koszykarka pierwszoligowego KKS Olsztyn.
- 34 sekundy przed końcem niedzielnego meczu z Mon-Polem Płock był remis 76:76, ale to wy miałyście piłkę, no i niespełna dziesięć sekund przed ostatnią syreną oddałaś celny rzut za trzy punkty. Rzut okazał się zwycięski, jednak jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że właśnie w taki sposób chciałyście zakończyć decydującą akcję, bo do tej pory za trzy punkty trafiłaś tylko raz. I to w całym sezonie!
- Cóż, trójki jakoś mi teraz nie wchodzą, więc tym bardziej się cieszę, że w takim momencie się udało. A co samej akcji to rzeczywiście jej zakończenie było wymuszone, bo po prostu kończył się nam czas. Miałyśmy jednak pewien komfort, bo wiedziałyśmy, że gdy nam rzut nie wyjdzie, wtedy będzie jeszcze dogrywka. Tak się jednak akcja potoczyła, że w końcu piłka wpadła w moje ręce, więc automatycznie poszłam w górę i rzuciłam.
- I tak czwarta wygrana stała się faktem.
- Mieliśmy kiedyś już podobny sezon - to było chyba wtedy, gdy grała u nas Basia Skowronek (w sezonie 2011/12 rundę zasadniczą KKS zakończył na bardzo dobrym trzecim miejscu. Olsztynianki wygrały wtedy siedem meczów z rzędu - red.). Mam nadzieję, że teraz potoczy się to podobnie, bo trener Sztąberski zapowiedział, że mamy powalczyć o czołową czwórkę. Będziemy więc robić wszystko, by kolejne mecze wygrywać.
- Ktoś może się zdziwić, że miejsce w czwórce będzie sukcesem, dlatego warto przypomnieć, że w ostatnich latach to KKS jedynie bronił się przed spadkiem.
- Dokładnie. Taki wynik na pewno nas podbuduje...
- ...przed kolejnym etapem rywalizacji, ponieważ po zakończeniu sezonu zasadniczego po cztery najlepsze zespoły z obu grup będą walczyły o awans do Ekstraklasy. Oczywiście KKS o tym nawet nie myśli, ale już samo znalezienie się w tej ósemce dla podobno najbiedniejszego klubu w I lidze będzie sukcesem.
- Pamiętajmy jednak, że koszykówka jest nieprzewidywalna. Czasem wystarczy jedna-dwie zepsute akcje, by faworyt poniósł niespodziewaną porażkę. Na przykład ostatnio był bardzo ciekawy mecz Politechnika Gdańska - Łomianki, w którym faworyzowane gospodynie do pokonania młodzieży ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego potrzebowały aż dwóch dogrywek.
- Podobno niektóre z was myślą o zakończeniu kariery, bo przyszłość klubu jest jedną wielką niewiadomą: niedługo stracicie swoją salę, a być może zostanie też zmniejszona miejska dotacja, która stanowi finansową podstawę KKS.
- Rzeczywiście jest to wielka niewiadoma. Jednak na razie o tym nie myśmy, nie kalkulujemy, tylko skupiamy się na grze, by niepotrzebnie się nie nakręcać. Cóż, wiele popsuł nam koronawirus, dobrze, że chociaż nam tego sportu nie zamknęli, że możemy dokończyć ligę. Taką mam w każdym razie nadzieję.
- Liga jest, ale bez kibiców...
- A bez nich gra się kiepsko. Tym bardziej u nas w Olsztynie, gdzie kibice są bardzo sympatyczni. A poza tym na trybunach byli też nasi przyjaciele, znajomi i rodziny, dzięki czemu zawsze podczas meczów była fajna atmosfera, a doping dawał nam dodatkowego „kopa”. Natomiast teraz jest tak cicho, że własne myśli słyszymy (śmiech), a o atmosferę dbają tylko siedzące na ławce rezerwowych koleżanki.
- Na koniec spytam jeszcze, jak w czasach pandemii wyglądają lekcje wychowania fizycznego? Pytam, bo jesteś przecież nauczycielką w-f.
- Nie możemy organizować zajęć praktycznych, czyli na przykład nie ma nowy o grze w siatkówkę lub koszykówkę, więc skupiamy się na zajęciach teoretycznych, na które w normalnych okolicznościach często brakuje czasu. Myślę tu chociażby o przepisach gry. Jednocześnie zachęcamy dzieci do aktywności fizycznej, m.in. poprzez wysyłanie im linków do różnych ciekawych treningów, które mogą zobaczyć w internecie. Ale mam nadzieję, że w końcu wrócimy do normalnej pracy. Oby jak najszybciej.
ARTUR DRYHYNYCZ