Liga wróciła, Legia wygrywa

2020-05-31 20:00:00(ost. akt: 2020-05-31 20:31:26)
Stadion Legii Warszawa

Stadion Legii Warszawa

Autor zdjęcia: Emil Marecki

Aż 81 dni czekali na tę chwilę polscy kibice: po niemal trzech miesiącach przymusowej przerwy, spowodowanej przez pandemię koronawirusa, do gry wrócili piłkarze PKO BP Ekstraklasy. W hicie 27. kolejki Legia wygrała w Poznaniu.
Po rozegranych w minionym tygodniu dwóch ćwierćfinałach Pucharu Polski, gdzie do grona półfinalistów dołączyły... Legia i Lech, jako pierwsi do walki o ligowe punkty przystąpili piłkarze Śląska Wrocław i Rakowa Częstochowa. Oczywiście, jak wszędzie indziej, przy pustych trybunach i przy zachowaniu innych nakazanych obostrzeń sanitarnych. Teoretycznie faworytem byli gospodarze, którzy po 26 kolejkach byli czwarci w tabeli (42 pkt) ze stratą tylko jednego punktu do wicelidera z Gliwic. Na korzyść Rakowa działało z kolei to, że w trzech ostatnich meczach zdobył siedem „oczek”. No, ale to było przed zawieszeniem rozgrywek...

Kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem we Wrocławiu premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że od 19 czerwca będzie możliwy powrót kibiców na trybuny. W wersji ograniczonej do 25 procent pojemności stadionu, ale to i tak krok wyjątkowo odważny, wziąwszy pod uwagę to, że na przykład na Legię będzie mogło wejść 10 tys. widzów!

Wracając do pierwszego po tak długiej przerwie spotkania Ekstraklasy, to miało ono emocjonujący przebieg, choć na gole trzeba było poczekać do ostatnich 10 minut gry. Wydawało się, że komplet punktów pojedzie do Częstochowy, bo w 83. min Felicio Brown Forbes uprzedził obrońców wrocławian i, po dośrodkowaniu, strzałem głową zdobył gola. Tuż przed końcem bezradnemu Śląskowi pospieszył z koleżeńską „pomocą” Tomas Petrasek, który w niegroźnej sytuacji uderzył w polu karnym Roberta Picha, co skończyło się analizą wideo, podyktowaniem rzutu karnego i trafieniem z 11 metrów Michała Chrapka. – Graliśmy tak, jak zaplanowaliśmy. Stworzyliśmy sporo sytuacji i mieliśmy przez większość czasu mecz pod kontrolą. Wygralibyśmy, gdyby... I tu postawię trzy kropki, aby tego nie kończyć. Jestem zadowolony z dyspozycji fizycznej swoich zawodników – skomentował to spotkanie Marek Papszun, trener Rakowa.

Drugi mecz dnia był bardziej jednostronny, a goście z Lubina nadspodziewanie gładko wywalczyli komplet punktów w Szczecinie (3:0), załatwiając sprawę już do przerwy. – Wiedzieliśmy, jak gra w ofensywie Zagłębie, ale nie sądziłem, że będzie im tak łatwo. Staraliśmy się, próbowaliśmy, mieliśmy kilka strzałów, ale przy każdej ich akcji było niebezpiecznie. Pokazali wielką jakość zwłaszcza przy drugiej czy trzeciej bramce. Nawet nie wiem, o ile procent lepiej powinniśmy zagrać, aby w następnej kolejce wygrać z Cracovią... – przyznał zasępiony szkoleniowiec „Portowców”, Kosta Runjaić.

Hitem kolejki miał być pojedynek w Poznaniu, gdzie piąty w tabeli Lech zamierzał powstrzymać liderująca Legię. Niestety dla gospodarzy, w scenerii pustych trybun, na których pierwotnie, czyli 14 marca, miało zasiąść ponad 30 tysięcy kibiców...
Obie ekipy zaliczyły już restart, zgodnie awansując do czołowej czwórki rozgrywek o Puchar Polski: legioniści po wyeliminowaniu Miedzi Legnica (2:1), a Lech po wygranej w Mielcu ze Stalą (3:1). Do ligowego meczu drużyny przystąpiły w nieco zmienionych składach, przy czym trener warszawian Aleksandar Vuković nie mógł skorzystać z usług Pawła Wszołka i Jose Kante (kartki), od początku wpuszczając do gry m.in. Tomasa Pekharta, Luquinhasa, Andre Martinsa, a na bramce stawiając Radosława Majeckiego, który posadził na ławce „naszego” Wojciecha Muzyka (wychowanek Czarnych Olecko).
Gola na wagę trzech punktów dla lidera strzelił w 172. min Pekhart, który był tam, gdzie powinien, po tym jak bramkarz poznanian Mickey van der Hart tak niefortunnie piąstkował piłkę po dośrodkowaniu, że trafił nią w plecy swojego kolegi z zespołu Djordje Crnomarkovicia. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i... brzucha wbiegającego na linię bramkową Pekharta, no i było 0:1. W doliczonym czasie gry przed kapitalną szansą na uratowanie punktu stanął Tymoteusz Puchacz, który miał czas, aby dokładnie przymierzyć, ale fatalnie spudłował z ok. 6 metrów.

Poza tym w sobotę wymarzony powrót na ligowe boiska zaliczył broniący tytułu Piast, który rozgromił w Gliwicach krakowską Wisłę aż 4:0, natomiast nieudany powrót do pracy w ekstraklasie zaliczył trener Wojciech Stawowy, którego ŁKS przegrał z Górnikiem Zabrze. Z kolei wczoraj cztery gole straciła też druga Wisła, ta z Płocka, która była tylko tłem dla broniącej się przed spadkiem Korony.

Przymusowa przerwa nie spowodowała zmian w systemie rozgrywek PKO Ekstraklasy, a więc po 30 kolejkach tabela zostanie podzielona na dwie części, po czym drużyny rozegrają – z zachowaniem dotychczasowego dorobku – jeszcze po siedem meczów z rywalami ze swojej grupy.

Z elitą pożegnają się trzy najsłabsze drużyny, a zastąpią je trzy zespoły z Fortuna 1. ligi, przy czym bezpośredni awans uzyskają dwie ekipy, a trzecia zostanie wyłoniona po barażach z udziałem drużyn z miejsc 3-6. Ostatnia kolejka rundy zasadniczej Ekstraklasy jest planowana na 14 czerwca, a koniec sezonu na 18 i 19 lipca.

27. KOLEJKA
* Wisła Płock – Korona Kielce 1:4 (Kocyła 15 – A. Kovacević 30, Cebula 34, Forsell 67, Kiełb 87)
* Cracovia – Jagiellonia Białystok 0:1 (Mystkowski 88)
* Lech Poznań – Legia Warszawa 0:1 (Pekhart 17)
* ŁKS Łódź – Górnik Zabrze 0:1 (Giakoumakis 36)
* Piast Gliwice – Wisła Kraków 4:0 (Jorge Felix 1, Parzyszek 11, 64, Tuszyński 85)
* Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa 1:1 (Chrapek 90+1 karny – Brown Forbes 83)
* Pogoń Szczecin – KGHM Zagłębie Lubin 0:3 (Drazić 7, Bohar 26, Białek 43)
* Lechia Gdańsk – Arka Gdynia 4:3 (

PKO EKSTRAKLASA
1. Legia 54 55:26
2. Piast 46 32:25
3. Śląsk 43 35:30
4. Cracovia 42 35:26
5. Lech 42 45:26
6. Pogoń 41 27:26
7. Lechia 41 36:36
8. Jagiellonia 40 36:35
----------------------------------
9. Raków 37 33:38
10. Zagłębie 36 44:40
11. Górnik 36 35:36
12. Wisła P. 36 33:45
13. Wisła K. 31 33:42
14. Korona 29 19:31
15. Arka 25 25:41
16. ŁKS Łódź 20 25:45