Awansowali dzięki reformie, a spadli, bo słabo zagrali

2020-06-04 10:00:00(ost. akt: 2020-06-04 06:49:39)
 Mariusz Sordyl powrócił do AZS po kilku latach spędzonych we Francji

Mariusz Sordyl powrócił do AZS po kilku latach spędzonych we Francji

Autor zdjęcia: archiwum GO

W sezonie 1997/98 w Serii A I ligi siatkarzy rywalizowało aż 12 zespołów, poza tym dodatkowo zrezygnowano z rozgrywania podczas weekendu dwóch meczów z tym samym rywalem, wprowadzając podział 12 zespołów na pary. AZS ART Olsztyn trafił na Legię Warszawa.
Warto przypomnieć, że w 1997 roku olsztynianie awansowali o Serii A jedynie dzięki reformie ligi, jednak to nie znaczy, że zamierzali się z nią szybko pożegnać. Tradycyjny memoriał Wawrzyczka udowodnił, że AZS ART jest w stanie skutecznie powalczyć z najlepszymi. Siatkarze trenera Marka Kotulskiego wygrali tę imprezę, wyprzedzając Politechnikę Warszawa, Avię Świdnik, Stolarkę Wołomin, Legię Warszawa i Skrę Bełchatów. Tak grę zespołu skomentowano na łamach „Gazety Olsztyńskiej” (16.09.1997): „Z elementów czysto sportowych najbardziej rzucała się w oczy zagrywka siatkarzy z Kortowa. Jeden po drugim zawodnicy trenera Kotulskiego zagrywają z wyskoku, a przecież parę miesięcy temu serwował tak praktycznie tylko Rybak. To daje powody do optymizmu, szczególnie zważywszy fakt, że serwis z wyskoku staje się absolutną normą w europejskiej siatkówce, co było widać w dopiero co zakończonych mistrzostwach kontynentu”.

Bez wątpienia mocnym punktem olsztyńskiego zespołu miał być Mariusz Sordyl, który powrócił do AZS po kilku latach spędzonych we Francji. - O zespole mogę powiedzieć tyle, że zgodnie z tym, co słyszałem wcześniej, w tych chłopakach jest ogromny potencjał - po powrocie do Olsztyna powiedział Sordyl, którego Kotulski przekwalifikował na przyjmującego. - Od początku była taka koncepcja, że będę teraz przyjmował zagrywkę, tak jak to było kiedyś w kadrze juniorów, zresztą też u trenera Kotulskiego. Faktem jest, że na tej pozycji nie grałem od siedmiu lat, ale myślę, że dam sobie radę.
Z Mariuszem Sordylem w składzie olsztynianie zajęli drugie miejsce w międzynarodowym towarzyskim turnieju w Szczecinie – w finale miejscowe Morze (m.in. z Pawłem Zagumnym) wygrało 3:0 z AZS ART. Wynik ten podbudował morale olsztyńskich siatkarzy, którzy za tydzień wyjazdowymi meczami z Mostostalem Azoty Kędzierzyn i Górnikiem Radlin rozpoczynali pierwszy po powrocie do Serii A sezon. Według deklaracji trenera Kotulskiego, jego zespół powinien zakończyć rozgrywki na piątym-szóstym miejscu, bo „z podstawowych zawodników odszedł tylko wieczny pierwszy rezerwowy Waldemar Karwowski (zakończył karierę). Do zespołu wrócili natomiast doświadczeni byli mistrzowie Polski – Mariusz Sordyl i Leszek Urbanowicz. Do Olsztyna sprowadzono też utalentowanego Adama Aleksandrowicza” („GO”, 2.10.1997).

Poza tą trójką w składzie AZS ART Asdom (nazwa zespołu wzbogaciła się o sponsora tytularnego) znaleźli się: Piotr Poskrobko, Maciej Dobrowolski, Radosław Rybak, Paweł Kuciński, Maciej Kowalczuk, Tomasz Kowalczyk, Wojciech Szczurowski, Tomasz Kania, Marek Nagórski i Łukasz Kadziewicz.
Niestety, na początek olsztynianie zaliczyli falstart, bo w Kędzierzynie i Radlinie nie zdołali wygrać nawet jednego seta. „Jedynym zawodnikiem AZS-u, którego wyróżnił Kotulski, jest Maciej Dobrowolski. - Pamiętając o tym, że Maciek grał po złamaniu palca, muszę przyznać, że spisywał się całkiem poprawnie, przynajmniej jeśli chodzi o taktykę – twierdzi trener” („GO”, 7.10).

Cały tekst przeczytaj w czwartkowej Gazecie Olsztyńskiej



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. pc #2929536 | 5.185.*.* 5 cze 2020 09:00

    Jakie słabo? Ściągnięto dwóch emerytów za gruby pieniądz, z których jeden roz*ebał drużynę od środka. Jeżeli ktoś dobrze pamięta to mecze grane w młodym składzie wyglądały całkiem dobrze i dawały realne szanse na utrzymanie. No ale gwiazdy musiały grać, niestety .....

    odpowiedz na ten komentarz