Siemaszko: Jak wygramy, to już pójdzie

2019-11-19 12:00:00(ost. akt: 2019-11-19 09:06:20)
Artur Siemaszko

Artur Siemaszko

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Dużo osób panikuje, że miało być tak pięknie, a tu mamy bić się utrzymanie. Spokojnie, jest jeszcze wiele meczów w tym sezonie – mówi Artur Siemaszko ze Stomilu. Olsztynianie czekają na zwycięstwo w I lidze od końca września...
– Jak podsumujesz przegraną 0:1 z Bełchatowem?
– Boli taka porażka. Kibiców mocno, nas także... Zagraliśmy średni mecz, ale i tak byliśmy o wiele lepszą drużyną od rywali. Nie ujmując im niczego: GKS nie stworzył żadnego zagrożenia. Bolą niektóre decyzje sędziów, nie powinniśmy o tym rozmawiać, ale cierpliwość się kończy. Chyba wszyscy kibice widzieli, jak zawodnik gości zagarnął piłkę ręką, po tym jak chciałem go minąć. Miałem piłkę pod nogami i mogłem kontynuować grę, ale byłem tak pewny, że sędzia podyktuje karnego, że już chciałem łapać piłkę w ręce i ustawiać ją na 11. metrze. Jasne, nie możemy co tydzień zwalać winy na sędziów, bo sami sobie też nie pomagamy. Raz piłka leciała do pustej bramki i nikt nie ma do nikogo pretensji, ale zostawmy ją, niech się sama wturla do bramki (Wiktor Biedrzycki strzelał z 18 metrów, a piłka trafiła w Szymona Sobczaka – red.).

– Zostaliście wykartkowani w tym meczu. W podobnych sytuacjach Konrad Kiełczewski karał was żółte kartki, a GKS już nie. No i w drugiej połowie musieliście uważać, żeby nikt nie dostał drugiej żółtej, a w konsekwencji – czerwonej kartki...
– Nie pamiętam, kiedy tak zareagowałem po decyzji sędziego. Moim zdaniem, ręka była ewidentna. Rozmawiałem z tatą, który siedział w czwartym sektorze, miał daleko do tej sytuacji i też widział rzut karny. Musiałem się kontrolować, żeby coś za dużo nie powiedzieć i nie dostać czerwonej kartki. Sędzia mnie pytał, czy zawodnik zrobił ruch ręką do piłki. Jakoś ją zagarnął, więc ruch zrobił... Sędzia zapytał mnie też, czy byłem na zajęciach z przepisów sędziowania... Ciężko to zaakceptować, bo to widzieli wszyscy na stadionie. Nie wiem, czy byłby gol czy nie, ale nie mogą nam tak sędziowie przeszkadzać. Tym bardziej, że to nie pierwsza taka sytuacja w sezonie.

– Sędziowanie sędziowaniem, ale wy nie zrobiliście nic, żeby szczęściu pomóc, a jeszcze w głupi sposób straciliście bramkę.
– Ten aut nie był rozegrany z tego miejsca co trzeba, bo nasi zawodnicy byli ustawieni wysoko na naszej połowie. GKS szybko dostał piłkę, wyrzucił aut i zawodnik GKS-u strzelił do pustej bramki. Tak jak mówisz, nie pomagamy sobie... Nie chcę szukać wytłumaczeń, mówię co myślę. Jeżeli nie możesz strzelić, nie możesz wygrać czwarty, piąty, szósty raz, to jesteś spięty. Dopóki nie przyjdzie ta wygrana, to będziemy grać tak nerwowo i zachowawczo.
Robimy wszystko, żeby wygrać, staramy się, ale nic nam z tego nie wychodzi i się spinamy. Są takie proste sytuacje, które trzeba strzelić, tak jak ta, którą ja miałem w meczu z Wartą i nie strzeliłem. To wszystko jest w głowie, potrzebujemy przełamania i wtedy to pójdzie do przodu. Wiem, że dużo osób panikuje, że miało być tak pięknie, a mamy bić się utrzymanie. Spokojnie, jeszcze jest wiele spotkań w tym sezonie, a do końca roku możemy zdobyć sześć punktów.

– Skoro miało nadejść przełamanie, to – z całym szacunkiem dla rywala – powinno ono nastąpić właśnie z Bełchatowem...
– Tak, ale już jest po meczu i nie można go dalej rozpamiętywać. To nic nam nie da, musimy wziąć się w garść. Z pomocą trybun w niedzielę jesteśmy w stanie wygrać z Radomiakiem. Mecz będzie w telewizji, więc będzie jeszcze więcej adrenaliny, bo sporo osób będzie oglądało mecz także przed telewizorami. Musimy w tym roku się przełamać. Mamy jeszcze trzy ważne spotkania, a sześć punktów w lidze dałoby nam „tlen ”i w miarę spokojną zimę. A jest jeszcze Puchar Polski, gdzie możemy awansować do 1/4 finału. Mam nadzieję, że pierwsze zwycięstwo przyjdzie z Radomiakiem i to wszystko ruszy. Nie wiem, co będzie zimą, czy będą wzmocnienia składu, ale jak przepracujemy porządnie ten okres, to „odpalimy” tak samo jak na początku sezonu, tyle że będziemy regularnie zdobywać punkty. Teraz się zacięło. Nie chcę zapadać się pod ziemię, ale byłem wściekły teraz. Nie zasłużyliśmy na tę porażkę.

– W ostatnich spotkaniach zaobserwowałem, że nie ma komu wziąć odpowiedzialności na boisku. Nie ma komu pociągnąć drużyny do zwycięstwa, nikt nie zrobi nic nieszablonowego. Jak to widzisz z boiska?
– Mówiłem o tym spięciu i to działa w ten sposób, że chcesz spróbować wziąć na siebie odpowiedzialność, ale w głowie siedzą myśli o porażkach i działa się negatywnie. Staram się to wyrzucić i nie myśleć o tym. Ja jestem wściekły o swoje indywidualne statystyki. Są rajdy, dryblingi, ale nie ma z tego bramek i asyst. Przeszedłem na bok pomocy i daję z siebie sto procent. Dużo się rozwinąłem, ale brakuje mi lepszych statystyk. Zimę chcę tak przepracować, żeby z tych rajdów nie było tylko jęku na trybunach. My te sytuacje mamy, tylko ciężko nam wcisnąć piłkę do siatki i już ciężko znaleźć na to receptę. Są takie proste sytuacje, że musi wpaść, a nie wpada i stąd bierze się żal po takich spotkaniach.

– Nie martwi cię, że opadł entuzjazm na trybunach? Doping jest, ale tych kibiców z meczu na mecz jest coraz mniej.
– Zawsze spada frekwencja, jak przegrywasz mecze. Przegraliśmy trzeci raz z rzędu, kibic jest niezadowolony i musimy tę kartę odwrócić. Trzeba wygrać w lidze, a na koniec – może nie tyle sprawić niespodziankę, bo to też przeciwnik z I ligi – ale wygrać w pucharze z Miedzią Legnicą. My bardzo chcemy, aż czasami za bardzo. Chcemy wygrywać i wierzę, że zagramy skuteczniej i wrócimy na odpowiednie tory. Trzy punkty dadzą oddech przed ostatnim meczem w lidze. Musimy gonić pierwszą ósemkę, żeby finalnie w sezonie było spokojnie, tak jak jest spokojnie z finansami i organizacją. Tak, żeby w ostatnich spotkaniach grać już na luzie. Oczywiście, o zwycięstwo, bo gramy dla kibiców, którzy na każdym kroku nas wspierają. Przyjdzie przełamanie i jestem dobrej myśli, że wszystko dobrze ruszy.

– To nie jest tak, że wasz wachlarz schematów taktycznych jest dość ubogi i jesteście dobrze „rozczytani” przez każdego rywala?
– Nasz styl gry nie zmienia się od wielu kolejek. Rywale wiedzą, jak ja gram, ale mi to nie przeszkadza, bo jestem na tyle mocny fizycznie, że nie kalkuluję i gram zawsze na 120 procent. Dlatego często schodzę z boiska w 70. minucie. Czekam na zimową przerwę, żeby dobrze się przygotować, bo za mną poważna kontuzja, a na wiosnę będę przygotowany już na pełne 90 minut. Z jednej strony, przeciwnik nas „rozczytuje”, ale z drugiej: my te sytuacje mamy. Tylko jesteśmy nieskuteczni...
Emil Marecki

Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką. Zaprenumeruj e-wydanie: kupgazete.pl


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. the core #2821010 | 194.242.*.* 19 lis 2019 19:24

    Zachwyciłem się ostatnim akapitem: Nasz styl gry nie zmienia się od wielu kolejek. - W domyśle: każdy nam łoi dupę ale jest OK, gramy dalej tak samo, po co zmieniać cokolwiek. Rywale wiedzą, jak ja gram, ale mi to nie przeszkadza, bo jestem na tyle mocny fizycznie, że nie kalkuluję i gram zawsze na 120 procent. Dlatego często schodzę z boiska w 70. minucie. - Skoro jesteś taki mocny że grasz na 120% to czemu schodzisz w 70 minucie? Jeśli schodzisz mając za sobą 75% meczu to jesteś mocny na 75%. I tyle. Czekam na zimową przerwę, żeby dobrze się przygotować, bo za mną poważna kontuzja, a na wiosnę będę przygotowany już na pełne 90 minut. - To zdanie jest zaprzeczeniem poprzedniego. Ale cóż, to tylko piłkarz, a nie filozof. Z jednej strony, przeciwnik nas „rozczytuje”, ale z drugiej: my te sytuacje mamy. - Te "sytuacje" to chyba na treningach macie bo chodzę na mecze i cały październik widziałem ich może ze 3-4. Uważasz, że tyle wystarczy?

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Kibic #2820932 | 5.173.*.* 19 lis 2019 16:46

      Srutututu... Czytać już się nie da tej paplaniny. Udowodnijcie na boisku, że macie jaja i prezentujecie jakiś poziom sportowy bo jak narazie to się kompromitujcie. Marne piłkarzyki z trenerem, od którego słuchania rzygać się chce!

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. Kibic od zawsze #2821514 | 188.147.*.* 20 lis 2019 19:21

      Zawsze Cie Artur chwalilem nawet jak miales 15lat ale teraz wybacz to co mowisz nie jest prawda .Po pierwsze w pierszej polowie juz w koncowce opadles z sil .Po drugie nie masz zadnego driblingu poza kiwka na prawa noge ktora kazdy zna.Po trzecie nie potrafisz z pilka zejsc do srodka nawet a wrzutki twoje ze skrzydla sa chyba tego typu co Zasluzonego dla Stomilu Lukasza Suchockiego ale to dzialalo w nizszych ligach.Po czwarte czas wietrzyc szatnie .[Po 5 Grzesiek Lech jest bez formy nie ma prostopadlych podan nie strzela bramek i Stomil nie istnieje w ofensywie.Po 6 powiedziales ze dzieci wam za wolno podaja pilki to jest totalna glupota.Po 7 skad zostal wybity aut nie ma znacenia bo daliscie ciala wy tez zmieniacie miejsce auto wolnego na swoja kjorzysc i nic z tego nie wynika. Po 8 nie macie zadnych planow na rywala ,zadnych strzalow z daleka nic zeby nie Cetnarski toby nie bylo komu wykonac rzutu roznego nawet.Po 9 idziemy na spadek z ligi ,zaczeli wam placic na czas minela euforia i zasiadliscie na laurach.Czas zegnac zawodnikow zima ,czas dac szanese Cetnarskiemu bo on ma lepsza kondycje jak Ty mlody chlopaku i widac go na boisku.Niedawno mowiles Artur jak wygrywalismy to ze Stomil tylko przystanek w kariere a wg mnie szybciej bedziesz w Huraganie Morag niz w Ekstraklasie czy 1 lidze,I nie wymyslaj tego karnego bo to zenujace jak Sopel moze by strzelil w poprzeczke czy bramkarz obrobronil ze karny to sa juz 3 pkt dla was.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz