Jest dobrze, będzie lepiej?

2019-11-16 12:00:00(ost. akt: 2019-11-15 10:36:35)
 Paolo Montagnani, włoski szkoleniowiec Indykpolu AZS

Paolo Montagnani, włoski szkoleniowiec Indykpolu AZS

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Czuję się dobrze w Olsztynie. Co prawda jest to dla mnie nowe miejsce, lecz mam tutaj wszystko, czego mi potrzeba – po kilku miesiącach pobytu w stolicy Warmii i Mazur mówi Paolo Montagnani, włoski szkoleniowiec Indykpolu AZS.
- W pięciu kolejkach Indykpol AZS odniósł cztery zwycięstwa. Jak pan ocenia taki początek sezonu PlusLigi?
- Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Cztery zwycięstwa cieszą, a mogło być jeszcze lepiej, bo w Zawierciu byliśmy blisko doprowadzenia do tie-breaka. Mimo to nie zamierzamy popadać w zachwyt, bowiem zdajemy sobie sprawę z tego, że wciąż mamy wiele elementów, które wymagają poprawy.
- We wtorek bez straty seta ograliście na wyjeździe Jastrzębski Węgiel. Czy to było najlepsze spotkanie Indykpolu AZS w tym sezonie?
- Zdecydowanie. Wszyscy byli skoncentrowani od pierwszej do ostatniej piłki. Zawodnicy w pełni realizowali taktykę, którą przekazaliśmy im przed spotkaniem. Poza tym na bieżąco reagowaliśmy na boiskowe wydarzenia, dlatego mecz zakończył się naszym zwycięstwem 3:0.
- Jednak liga pędzi jak szalona, więc pański zespół gra średnio co trzy dni (w niedzielę olsztynianie zagrają w Gdańsku z Treflem - red.). Czy w tej sytuacji można odpowiednio przygotować zawodników do kolejnego meczu?
- Na pewno jest to bardzo trudny okres dla naszego zespołu. Pragnę zauważyć, że z pierwszych siedmiu meczów aż pięć rozegramy na wyjeździe. Żyjemy więc z dnia na dzień, nie wybiegamy zbyt w przyszłość, bowiem nasze treningi skupiają się na taktyce pod kolejnego rywala. W niedzielę czeka nas ciężki mecz z Treflem i to jest nasz główny cel.
- To dla pana pierwszy sezon w naszym kraju. Czy zauważył już pan jakieś różnice między polską i włoską ligą?
- We Włoszech jest kilka zespołów, które mają niższy budżet, a co za tym idzie, odbiegają od reszty stawki reszty poziomem sportowym. Z drugiej jednak strony, najlepsi zawodnicy na świecie wybierają właśnie włoskie kluby. A co do poziomu czołowych drużyn z Włoch i Polski, to uważam, że nie ma między nimi większych różnic.
- Odejdźmy na chwilę od spraw sportowych. Jak się pan czuje w Olsztynie?
- Bardzo dobrze. Jest to dla mnie nowe miejsce, lecz mam tu wszystko, czego mi trzeba. Olsztyn jest nowoczesnym miastem, w którym żyje dużo młodych ludzi, głównie studentów, i to je wyróżnia na tle innych polskich miast.
- Ma pan już jakieś swoje ulubione miejsca?
- Nawet kilka! Jednak zawsze czekam na przyjazd swojej rodziny, aby razem z nią pozwiedzać miasto oraz jego okolicę. Bliscy nie mieszkają ze mną na co dzień, do tej pory przyjechali na dłuższy okres dwa razy: w sierpniu, gdy zaczynaliśmy przygotowania, oraz w październiku, czyli przed początkiem sezonu. Gdy jesteśmy razem, wtedy czujemy się komfortowo, przebywając w tak pięknym miejscu. Zwiedziliśmy stare miasto, byliśmy na plaży miejskiej - generalnie byliśmy zaskoczeni sporą liczbą jezior oraz zieleni.
- W tym tygodniu czasu na zwiedzanie nie będzie, bowiem już w niedzielę mecz w Gdańsku. Co musicie zrobić, by zwyciężyć po raz czwarty z rzędu?
- Musimy popracować nad serwisem, co prawda w meczu z Jastrzębiem wyglądało to już trochę lepiej, ale wciąż w tym elemencie mamy jeszcze spore rezerwy. Trefl to zespół złożony z młodych zawodników, więc jeśli wywrzemy na nich presję mocną zagrywką, wtedy będziemy mogli narzucić swój styl gry. Musimy jednak uważać, bo rywale grają na wysokiej skuteczności w ataku. Jeśli jednak będziemy realizować założenia taktyczne, to olsztyńscy kibice powinni być spokojni o wynik
MATEUSZ LEWANDOWSKI