Elblążanie zawojowali Pragę

2019-10-08 10:00:00(ost. akt: 2019-10-08 10:27:21)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Kickbokserzy Adrian Durma i Igor Abrusiewicz z Elbląga wystartowali w weekend w Pucharze Europy Czech Open w Pradze. Na samym udziale się nie skończyło, bo – mimo że walczyli nie tylko z rywalami – obaj cieszyli się z pierwszych miejsc.
Zarówno Igor Abrusiewicz w kategorii wagowej do 89 kg, jak i utytułowany Adrian Durma (kat. do 74 kg), powalczyli w Pradze w formułach light contact oraz kick light. Mnóstwo powodów do zadowolenia miał zwłaszcza ten drugi, który okazała się najlepszy w obu formułach. W kick light Durma w drodze do złota pokonał Węgra, Słowaka i w finale Czecha, natomiast w light contact elblążanin wygrał z Chorwatem oraz dwoma zawodnikami gospodarzy. Ciekawostką jest to, że finał rozegrano w formie gali i była to jedna z walk wieczoru.
Z kolei Abrusiewicz, mimo że dopiero zaczyna swoją przygodę ze sportem, to również już wygrywa turnieje. W jego przypadku ciężka praca zaowocowała w stolicy Czech zdobyciem Pucharu Europy w kick light. W pierwszej rundzie elblążanin dostał wolny los, a później spotkał się z mocnym Węgrem, wygrywając zacięty pojedynek o wejście do finału. W pojedynku o złoto Abrusiewicz pokonał przed czasem reprezentanta Czech. Natomiast w formule light contact zawodnik z Elbląga najpierw jednogłośnie wypunktował rywali z Czech i Słowacji, a w finale uległ 1:2 Węgrowi. Mimo że na koniec trochę mu zabrakło doświadczenia i spokojnej głowy, to jego postawa dobrze rokuje na przyszłość.

– Turniej stał na wysokim poziomie, a ja – pomimo wygranych – nie jestem zbytnio zadowolony ze swojego startu. Przyjechałem do Pragi na przetarcie przed mistrzostwami świata, bo uznałem, że to będzie dobra forma sprawdzenia się – przyznał już po wszystkim Adrian Durma.

– Najciężej walczyło mi się z gospodarzami, bo wyraźnie czułem, że sędziowie ich faworyzują. W finałach, moim zdaniem, nie było walk z przeciwnikami, tylko z sędziami, którzy koniecznie chcieli dać wygraną swoim zawodnikom. Dzięki temu smak zwycięstwa jest jeszcze lepszy.

– To był mój pierwszy start w takiej imprezie i jestem pod wrażeniem tego, co tu zobaczyłem. Poziom walk jest niesamowity... – stwierdził z kolei Igor Abrusiewicz. – Cieszę się, że mogłem reprezentować nasz kraj i... wygrać (uśmiech). Jeszcze bardziej napędza mnie to do cięższej pracy. Do niedawna nawet nie myślałem o takich startach, ale to się zmieniło dzięki Adrianowi, który „zaraził” mnie pasją do tego sportu i pokazał na czym to polega. Możliwość trenowania z Adrianem doprowadziła mnie do tego miejsca, w którym teraz jestem. A to dopiero początek mojej przygody z kickboxingiem...
Jerzy Kuczyński, pes