Polacy zagrają o medale mistrzostw Europy!

2019-09-23 19:30:20(ost. akt: 2019-09-24 13:25:52)
Polska pokonała Niemcy 3:0 i awansowała do półfinału ME

Polska pokonała Niemcy 3:0 i awansowała do półfinału ME

Autor zdjęcia: cev.eu

To nie był jakiś wielki mecz polskich siatkarzy, którzy sporą (jak na nich) liczbą błędów „zaprosili” Niemców do w miarę zaciętej walki w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Ale najważniejsze, że i tak odnieśli siódme z rzędu zwycięstwo, meldując się w czołowej czwórce turnieju. O finał zagrają ze... Słowenią!
* Polska - Niemcy 3:0 (19, 21, 18)
POLSKA
: Drzyzga (3 pkt), Kubiak (9), Nowakowski (3), Muzaj (7), Leon (18; 81 proc. w ataku!!!), Bieniek (4), Zatorski (libero) oraz Wojtaszek (libero), Konarski, Komenda, Szalpuk
NIEMCY: Kampa, Schott (6), Boehme (1), Groezer (18), Fromm (2), Krick (4), Zenger (libero) oraz Kaliberda, Hirsch, Zimmermann, Brehme (1), Reichert (8), Karlitzek

W aż trzech ostatnich mistrzostwach Europy (2013, 2015, 2017) to właśnie ćwierćfinał okazywał się barierą nie do przejścia dla Polaków. Tym razem miało być inaczej, w czym upewniała wszystkich dyspozycja Biało-czerwonych w tegorocznym turnieju - sześć zwycięstw i tylko jeden stracony set. Albo inaczej: 17 z rzędu wygranych partii oraz 16 kolejnych, gdzie rywale zdobyli najwyżej 19 punktów! No, ale w poniedziałek ekipa Vitala Heynena w końcu miała się zmierzyć z poważniejszym rywalem, a i stawka spotkania mogła spowodować przyspieszenie tętna...

Już po paru minutach włoski trener Niemców Andrea Giani musiał wziąć jednak czas: dwa punktowe bloki Polaków, autowy atak Rubena Schotta i nasz zespół prowadził 5:2. Krótka przerwa chyba pomogła, bo za moment było już 5:5, po tym jak dwa razy Wilfredo Leon nie poradził sobie z szybującymi zagrywkami rywali. No i zaczęła się walka punkt za punkt, choć o pół kroku z przodu był nasz zespół (9:7, 10:8).
Po nie pierwszym już niedokładnym przyjęciu, które pociągnęło za sobą przełożenie ręki przez Macieja Muzaja, zdenerwowany Vital Heynen poprosił jednak o przerwę (przy 10:10). Niestety, za chwilę na zagrywkę poszedł Christian Fromm i polskie problemy w przyjęciu przyniosły rywalom dwupunktowe prowadzenie (12:10). Które od razu się odwróciło (na 13:12 dla Polski), bo dwa razy Niemców pogonił bombami serwisowymi Michał Kubiak. A że w jego ślady poszedł Mateusz Bieniek, więc po chwili zrobiło się nawet 16:13...

No i to wystarczyło do złamania oporu Niemców, czego nie mogły zmienić ani pojedyncze efektowne akcje (zwykle) Gyorgy Groezera, ani permanentne kłopoty Leona na przyjęciu zagrywki. Było więc 18:14, 20:15, 21:16 i 23:18, a drużyna Heynena, żeby utrzymać dotychczasową tendencję, znów nie dała przeciwnikowi dobić do granicy 20 punktów (25:19)!

Druga partia zaczęła się od bloku Macieja Muzaja i Bieńka na Frommie, ale Niemcy nie zamierzali ułatwiać sprawy Biało-czerwonym. Prowadzili nawet 5:4 i 6:5, co zwiastowało twardą walkę, no i faktycznie tak było. Choć więcej jakości w grze zachowywali Polacy, krok po kroku budując w miarę bezpieczną przewagę (9:7, 12:9, 14:9, 16:11). Byłoby jednak znacznie spokojniej niż 18:14, gdyby nie przestrzelony atak Bieńka czy nieporozumienie na linii Fabian Drzyzga - Bieniek, Leon. Na szczęście, w ważnym momencie Piotr Nowakowski złapał pojedynczym blokiem Tobiasa Kricka (21:16), a ten zapas przydał się o tyle, że dwa razy z rzędu w ataku pomylił się Muzaj i zrobiło się tylko 21:18. Seta wygrali ostatecznie Polacy, a swego rodzaju „wydarzeniem” stało się to, że w meczu z mistrzami świata komuś udało się wreszcie wyjść z 20 punktów (25:21)...

Trzeci set zaczął się od prowadzenia naszej drużyny 3:0, 5:2 i 7:3 (po potrójnym bloku na Moritzu Reichercie), ale to, co było chyba największym mankamentem Polaków w tym meczu - czyli słaba skuteczność na kontrach - nadal pozwalało Niemcom utrzymać się w grze. Rywale, mimo że seryjnie psuli zagrywki, przegrywali więc m.in. tylko 11:13, 12:14 i 14:16. I to były najmniejsze straty, jakie udało im się „wykręcić”, bo ostatnia partia meczu w Apeldoorn zakończyła się wynikiem 25:18 dla Polski. Ekipa Vitala Heynena zagra o medale ME!

Teraz Biało-czerwonych czeka lot do Ljubljany, a w czwartek półfinał ze Słoweńcami (g. 20.30), którzy sensacyjnie wyrzucili za burtę Rosję, pokonując obrońców tytułu 3:1 (23, 22, -21, 21)!

Nasza reprezentacja ma raczej kiepskie skojarzenia z ekipą z Bałkanów. Dwa lata temu, w swoim „domowym” turnieju ME, Polacy przegrali w Krakowie ze Słowenią 0:3, a był to zaledwie baraż o miejsce w cwierćfinale. Z kolei podczas ME 2015 polska drużyna, po grupowej wygranej z tym rywalem (3:1), wpadła na Słoweńców także w ćwierćfinale i... uległa im w Sofii 2:3. No, ale ostatnia konfrontacja zakończyła się po myśli podopiecznych trenera Heynena, którzy w sierpniowych kwalifikacjach olimpijskich wygrali w Ergo Arenie 3:1, pieczętując swój awans na igrzyska w Tokio...