Święto przyjaźni w Naterkach

2019-08-05 12:00:00(ost. akt: 2019-08-04 18:02:10)

Zespoły tuż przed rozpoczęciem spotkania

Zespoły tuż przed rozpoczęciem spotkania

Autor zdjęcia: Lech Janka

W sobotę na boisku leśnym w Naterkach po raz 29. rozegrano piłkarski mecz „Polska — Niemcy”. Gospodarze wygrali 12:9 (7:3). — Chodzi nam nie tyle o wynik sportowy, co o kolejne spotkanie przyjaciół — powiedział sołtys Naterek Zbigniew Kukuć.
Wszystko zaczęło się w 1980 roku, kiedy to amatorzy kopanej piłki z Naterek spotkali się ze swymi kolegami z boiska, którzy wyjechali do Niemiec. A stawką tego pamiętnego meczu była… skrzynka piwa. Tak narodziła się historia, która przetrwały do dzisiaj, choć z wiadomych względów składy personalne grających drużyn poważnie się zmieniły. Na uroczym boisku leśnym w Naterkach pojawiają się więc przedstawiciele kolejnych pokoleń aktualnych i byłych mieszkańców tej wsi. Spotkania mają zawsze, i tak było teraz, doniosłą oprawę. Rozpoczynają się hymnami Niemiec i Polski oraz wciąganiem na maszt obu flag państwowych. Mecz zawsze jest najważniejszym elementem festynu, podczas podczas którego nie brakuje występów artystycznych, degustacji wyrobów kulinarnych i napojów, ciekawych zajęć dla najmłodszych, a nawet zabaw tanecznych na boisku.

Atmosferę tego niezwykłego wydarzenia genialnie wzbogacał spiker imprezy, którym był nasz były redakcyjny kolega Paweł Jarząbek. Przed rozpoczęciem meczu przedstawił wszystkich głównych wykonawców tego niezwykłego sportowego widowiska.
Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył w drugiej minucie meczu Sebastian Sokół, a po kolejnych trzech minutach było już 2:0. Zapowiadał się więc pogrom ekipy z Niemiec. Ostatecznie do przerwy Naterki prowadziły czterema bramkami, ale druga część meczu miała już zupełnie inny charakter. Coraz częściej do głosu dochodzili bowiem goście, którzy po przerwie zdobyli aż sześć bramek, przy pięciu gospodarzy.

— Jestem mieszkańcem Naterek od 1990 roku i już 29 razy występowałem w takich meczach — poinformował z dumą Arkadiusz Żukowski. — Te pojedynki mają swój niepowtarzalny urok, więc nadal gram, choć już jestem bliski sześćdziesiątki. Czy żyję z piłki nożnej? O nie, chyba że grałbym w Bayernie, a tak jestem pracownikiem naukowym na naszym uniwersytecie, a moją specjalnością są nauki społeczne, a dokładniej politologia.

Podobnym stażem może się pochwalić Krzysztof Buśko, który na dodatek został uznany największą osobowością sobotniego spotkania. — Też gram od tamtego pierwszego historycznego meczu. Nigdy nie liczyłem, ile to już w sumie zdobyłem bramek, ale pewnie blisko setki, a może nawet więcej. Ponad 20 lat temu był taki mecz, w którym aż sześć razy pokonałem bramkarza. Dzisiaj zagrało dwóch moich synów Kacper i Szymon, a pewnie wystąpiłby też trzeci syn, ale Igor jest teraz w Bułgarii na obozie sportowym, bo trenuje piłkę ręczną w Szczypiorniaku. Jednak w ubiegłym roku zagrał i nawet zdobył bramkę — przypomniał pan Krzysztof.

W zespole gospodarzy zagrał, wprawdzie krótko, wójt gminy Gietrzwałd Jan Kasprowicz: — Jest to wydarzenie fenomenalne. Ciągnie się bez przerwy od trzydziestu lat, więc chyba nie ma czegoś podobnego w Polsce, a może nawet i w Europie. Dzień wcześniej nasi goście z Niemiec wręczyli nam taką specjalną blaszaną instalację, w której pokazano rzekę i przerzucony przez nią most. Nie muszę chyba tłumaczyć, co to oznacza. Takie symbole, a szczególnie ich przesłanie, powinniśmy wszyscy popierać bez względu na takie czy inne sympatie polityczne — podkreślił Jan Kasprowicz.
Gościem specjalnym imprezy był Petlef Hannemann, wiceburmistrz zaprzyjaźnionego z gminą Gietrzwałd 30-tysiecznego miasta Rietberg. — Sport łączy narody — powiedział Hannemann. — No i od prawie 30 lat ta nasza więź nie słabnie, a nawet się umacnia. Już nie możemy się doczekać rewizyty polskiej drużyny u nas — przyznał.

Najmłodszym zawodnikiem w zespole gospodarzy był 11-letni Kacper Kaczmarczyk: — To był mój drugi taki mecz w Naterkach, dzisiaj zagrał też mój tato Leszek, a w tamtym roku również mój brat — dodał uczeń VI klasy Szkoły Podstawowej nr 18 w Olsztynie.
Głównym organizatorem imprezy było Stowarzyszenie Kulturalno-Sportowe Diament w Naterkach, na którego czele stoi od wielu już lat sołtys Naterek Zbigniew Kukuć, z zawodu nauczyciel. — Chodzi nam nie tyle o wynik sportowy, co o kolejne spotkanie przyjaciół, którzy potrafią się razem wspaniale bawić i cieszyć — podkreślił. — Nasze stowarzyszenie powstało w 2001 roku i od tej pory organizuje życie społeczne Naterek i okolic. Wiele trudu kosztowało nas przygotowanie murawy na ten mecz, bo wszystko robiliśmy sami bez żadnych kosztów. Do niedawna była to polana zarośnięta chwastami, a teraz takiej murawy nie powstydziłoby się wiele boisk w Olsztynie — zaakcentował sołtys Naterek.
Lech Janka
l.janka@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. olsztyniak #2772430 | 5.172.*.* 5 sie 2019 12:39

    Arek nie postarzaj się 1962 rok to sama młodość.Z brodą wyglądasz poważniej od swojego brata Włodka 1957.Fajnie że się bawisz sportem,choć w latach 70 w dawnej 12 trenowaliśmy u Czesia piłkę siatkową.Jestem w posiadaniu zdjęć z tamtych lat.Autor tekstu nie napisał że przez wiele lat mecze sędziował sędzia Jurek Buga.Pozdrawiam

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Sąsiad #2772724 | 81.219.*.* 6 sie 2019 07:31

    Ale gdyby p.redaktor załączył parę fotografii z tak miłej imprezy artykuł był by kompletny

    odpowiedz na ten komentarz