Historia sportu autografami wybitnych mistrzów opisana

2019-08-01 12:00:00(ost. akt: 2019-08-01 10:01:46)
Marek Kojro w towarzystwie Chorwatów, mistrzów Europy w plażowej piłce ręcznej

Marek Kojro w towarzystwie Chorwatów, mistrzów Europy w plażowej piłce ręcznej

Autor zdjęcia: Jacek Piech

- Teresa Ciepły, trzykrotna medalistka olimpijska, gdy poprosiłem ją o autograf, poradziła, bym nie podchodził do sportowców tuż po biegu, bo wtedy są bardzo zmęczeni lub niezadowoleni z wyniku, więc mogą odmówić - wspomina olsztynianin Marek Kojro.
Dzisiaj nie wiadomo, kto i kiedy jako pierwszy wpadł na pomysł zbierania autografów, wiadomo natomiast, że hobby to staje się coraz popularniejsze. Tym bardziej że - poza przyjemnością obcowania ze znanymi osobistościami - pasja ta może przynieść całkiem wymierne korzyści. Na przykład za czarno-białe zdjęcie z podpisami wszystkich członków zespołu The Beatles trzeba dzisiaj zapłacić około... 20 tysięcy funtów. A że ostatnio obchodziliśmy 50. rocznicę lądowania na Księżycu, więc autografy kosmonautów z misji Apollo 11 wyceniane są na 10 tysięcy funtów. Trochę mniej trzeba zapłacić za księżnę Dianę (7,5 tys. funtów) i Winstona Churchilla (7 tys. funtów), natomiast w Europie rekord należy do autografu Ludwiga van Beethovena, który został sprzedany za... kilkaset tysięcy euro.
Jednak na początku lat 60. XX wieku jedenastoletni Marek Kojro nie miał o tym najmniejszego pojęcia. Właśnie przeprowadził się z Barczewa do Olsztyna, który natychmiast go oczarował. - Tramwajami jeździłem między innymi do WDK-u (Wojewódzki Dom Kultury - red.), a tam niedaleko był Stadion Leśny, na którym Józef Szmidt ustanowił rekord świata w trójskoku (5 sierpnia 1960 roku Polak skoczył 17,03 m, bijąc poprzedni rekord aż o 33 cm - red.) - wspomina dzisiaj pan Marek. - Nie widziałem tego na własne oczy, ale słyszałem w radiu. Dlatego po przeprowadzce do Olsztyna stałem się częstym bywalcem przepięknego Stadionu Leśnego, bo odbywało się tam wiele międzynarodowych zawodów lekkoatletycznych. Przyjeżdżali Niemcy, Rosjanie, ale przede wszystkim mogliśmy zobaczyć w akcji najlepszych polskich zawodników. Na przykład mistrza olimpijskiego Zdzisława Krzyszkowiaka. Dlatego dzisiaj serce mi krwawi, gdy widzę, co się z tym cudownym stadionem stało...

Ponad 30 tysięcy autografów zebrał mieszkaniec Knurowa, który w swojej kolekcji ma m.in. podpisy Jana Pawła II, eks-beatlesa Ringo Starra, Fidela Castro, Hansa Riegla (twórca miśków Harribo), Rocusa Mischa (osobisty ochroniarz Hitlera) i Millvin Dean (najdłużej żyjąca pasażerka pechowego „Titanica”).

Czy sportowcy chętnie dawali autografy? - Nie było z tym większych problemów - twierdzi Kojro. - Wystarczyło podejść do niewielkiej barierki, która oddzielała trybuny od bieżni, i poprosić. A gdy trzeba było, to po prostu przechodziło się przez barierkę i szło się po ten autograf. Dzisiaj byłoby to niemożliwe, bo wszędzie obowiązują procedury bezpieczeństwa, a porządku pilnują dziesiątki ochroniarzy i kamery. Pamiętam tylko, że Teresa Ciepły, trzykrotna medalistka olimpijska, gdy poprosiłem ją o autograf, popatrzyła na mnie jak matka na dziecko i poradziła, bym nie podchodził do sportowców tuż po biegu, bo wtedy są bardzo zmęczeni lub niezadowoleni z wyniku, więc mogą odmówić. W ten sposób pani Teresa pokazała mi drogę, którą jako łowca autografów powinienem się poruszać.
Dzisiaj nagabywani sportowcy zazwyczaj zbywają kibiców jakimś ptaszkiem lub esem-floresem, które równie dobrze mogą uchodzić za bazgroły trzylatka lub schemat konstrukcyjny skobla. Raz, bo nie mają czasu lub są zmęczeni, a dwa, bo tych kibiców często jest bardzo wielu. - W tamtych czasach zawodnicy bardziej się do tego przykładali - przyznaje pan Marek. - Na przykład zmarli niedawno Ireneusz Kluczek oraz Zenon Begier poza autografami napisali też mi swoje rezultaty.

Pewien Hindus wysyłał do Johna Lennona, słynnego lidera grupy The Beatles, trzy prośby o podarowanie tysiąca dolarów. Otrzymał jednak trzy odmowne odpowiedzi, w których Lennon radził mu, żeby zamiast pisać listy, zabrał się do jakiejś roboty. Minęło trochę czasu i Hindus sprzedał te listy na aukcji za 80 tysięcy dolarów.

- Ale zbierałem nie tylko autografy lekkoatletów, bo na przykład mam też podpisy uczestników mistrzostw Europy... kolejarzy w piłce ręcznej, które zorganizowano w hali Łyna między Kortowem a jednostką wojskową. Poza tym odwiedzałem prestiżowe międzynarodowe zawody jeździeckie CSIO, które najpierw odbywały się na stadionie Warmii, a potem zostały przeniesione do Kortowa (były organizowane od 1964 do 1981 roku - red.). Startowali w nich najlepsi jeźdźcy z Europy zachodniej oraz cała polska kadra, na czele z Marianem Kozickim i Janem Kowalczykiem, którzy w 1980 roku w Moskwie zdobyli srebrny medal olimpijski w drużynowym konkursie skoków przez przeszkody. A Kowalczyk dołożył do tego złoto w konkursie indywidualnym! Mam w kolekcji jego autograf, chociaż wtedy jeszcze nikt nawet nie marzył o tym, że ten sportowiec za kilkanaście lat zostanie dwukrotnym medalistą olimpijskim.

Autografy znanych osobistości niespodziewanie stały się znakomitą formą inwestycji. Na przykład podpis Paula McCartneya, kolejnego eks-beatlesa, w ciągu siedmiu lat zdrożał ze 125 do 1250 funtów! Natomiast autograf George'a Harrisona, zmarłego w 2001 roku gitarzysty zespołu The Beatles, można kupić za jedyne 1750 funtów. Angielski dom aukcyjny Stanley Gibbons wyliczył, że rocznie ceny autografów celebrytów rosną aż o 28 procent!

- Jednak z biegiem lat wyrosłem ze zbierania autografów, bo dorosłem do innych spraw - przyznaje ze śmiechem Marek Kojro. - Zainteresowałem się m.in. fotografią, bo stałem się posiadaczem aparatu marki Druh (jeden z najpopularniejszych w tamtych czasach prezentów komunijnych - red.). Dzisiaj aparat mam już zdecydowanie lepszy, co przydaje mi się na przykład podczas fotografowania porannej mgły nad bagnami, ale oczywiście interesuję się też fotografią sportową - kończy Marek Kojro, a my jeszcze dodamy, że niektóre ze zdjęć jego autorstwa były publikowane na łamach „Gazety Olsztyńskiej”.
ARTUR DRYHYNYCZ