Pierwsze, czyli jednak czwarte

2019-06-13 11:00:00(ost. akt: 2019-06-12 22:27:34)
Maciej Marcinkiewicz i Łukasz Kręski

Maciej Marcinkiewicz i Łukasz Kręski

Autor zdjęcia: Archiwum teamu

Olsztyński kierowca wyścigowy Maciej Marcinkiewicz i Łukasz Kręski wygrali wyścig GT4 European Series na torze Paul Ricard w Le Castellet. Był hymn i szampan na podium, a po czasie... kara, przesuwająca Polaków na 4. miejsce.
Po zeszłorocznych sukcesach w serii GT4 Central European Cup (wicemistrzostwo teamów oraz tytuł Macieja Marcinkiewicza w klasie Am Cup!), polski zespół eSky WP Racing Team wrócił we Francji do ścigania. I to wrócił w pięknym stylu, bo Marcinkiewicz i Łukasz Kręski – zmieniający się za kierownicą Maserati Granturismo MC GT4 z numerem 77 – byli widoczni na torze Paul Ricard od pierwszych treningów do drugiego wyścigu o punkty.

– W tym sezonie weźmiemy udział w kilku wybranych rundach serii GT4, przy czym będziemy się starali wybierać nowe dla nas tory – mówił, jeszcze przed rywalizacją we Francji, Maciej Marcinkiewicz. – Na Paul Ricard ani ja, ani Łukasz nie mamy żadnych wyścigowych doświadczeń, więc to idealny układ pod kątem przygotowań na kolejny sezon, bo właśnie tak „poznawczo” traktujemy ten rok. Kto wie, być może w drugiej połowie sezonu uda nam się wyjechać na tor już nowym samochodem, bo zespół planuje taki zakup... – dodaje olsztynianin, którego zmiennikiem nadal jest Łukasz Kręski. – Mamy za sobą wiosenne treningi na torach w Moście, Poznaniu i Paul Ricard, choć wiadomo, że rywale spędzili całą zimę na przygotowaniach i są już po dwóch weekendach wyścigowych. Na pewno będziemy jednak walczyć o jak najwyższe miejsce. Dostaliśmy bardzo surowe obostrzenia od organizatora na ten wyścig, pierwsze takie od trzech lat: nie tylko zwężka, podniesienie zawieszenia, balast, ale nawet obroty silnika nam ograniczyli. To będzie naprawdę duże wyzwanie, no, ale już w zeszłym sezonie pokazaliśmy, że Maserati – mimo że jest najstarsze w stawce – ciągle może być groźne dla najnowszych konstrukcji.
Marcinkiewicz i Kręski jak zapowiedzieli, tak zrobili: przy każdym wyjeździe na tor z powodzeniem walczyli o czołowe lokaty. Już pierwsze treningi pokazały wysoką formę kierowców eSky WP Racing Team, bo okazali się oni najszybsi w swojej kategorii. W kwalifikacjach Polacy wywalczyli drugie i trzecie miejsce, no i właśnie z takich pól startowych przyszło im ruszać do godzinnych wyścigów na Paul Ricard. Pierwszy wyścig, w którym wystartowały aż 42 samochody, miał niezwykle emocjonujący przebieg. Jako pierwszy w Maserati zasiadł Maciej Marcinkiewicz, który podczas ostrej walki o miejsce zderzył się z jednym z rywali i stracił kilka pozycji. Na szczęście, uszkodzenia auta nie były na tyle poważne, żeby powstrzymać kierowcę z Olsztyna przed ruszeniem w szaleńczą pogoń za liderem. Na parę minut przed obowiązkowym pit stopem Maserati z numerem 77 było już na prowadzeniu! Łukasz Kręski odparł wszystkie ataki przeciwników i z bezpieczną przewagą dotarł na pierwszym miejscu do mety!

– Ależ walka! Od startu do końca mojej zmiany cały czas walka – mówił na mecie uradowany Maciej Marcinkiewicz. – Po pierwszych okrążeniach awansowałem na pozycję lidera, ale później spadłem na trzecią po zderzeniu z BMW innej klasy. Dalej naciskałem rywali i powróciłem na pierwsze miejsce na kilka okrążeń przed zmianą.

– Auto trochę ucierpiało po „kontakcie” Maćka – przyznał Łukasz Kręski. – Mimo że nie prowadziło się pewnie i stabilnie, to starałem się utrzymywać równe tempo. Świetny wyścig! Po cichu liczyliśmy na podium, a to zwycięstwo bardzo cieszy. Usłyszeć kolejny raz Mazurka Dąbrowskiego to miłe uczucie.
Już po fakcie, jak zwykle w tego rodzaju rywalizacji, za rozpatrywanie wszelkich „stykowych” sytuacji z wyścigu wzięli się sędziowie. No i okazało się, że – za wspomniany kontakt z innym autem na zmianie Marcinkiewicza – polski duet ukarano 30-sekundową karą. A to zepchnęło załogę eSky WP Racing Team nie tylko z pierwszego miejsca, ale i w ogóle z podium. Była więc wielka radość, hymn i polewanie szampanem na podium, ale – koniec końców – skończyło się na przesunięciu na czwartą pozycję...

Drugi wyścig z trzeciego pola startowego zaczął Kręski, który podczas zaciętej walki w połowie dystansu wyszedł nawet na prowadzenie! Marcinkiewicz miał utrzymać tę pozycję, ale podczas pit stopu „polskie ”Maserati minimalnie przekroczyło prędkość dozwoloną w alei serwisowej, co zaskutowało karą przymusowego przejazdu przez boksy i końcem marzeń o zwycięstwie. W ostatniej fazie wyścigu Maciej Marcinkiewicz awansował jeszcze z czwartego na trzecie miejsce, więc polscy kierowcy ponownie stanęli na podium. Przynajmniej wtedy wydawało się jeszcze, że ponownie... pes