W Morągu późno zaczęli gasić pożar

2019-06-10 12:00:00(ost. akt: 2019-06-09 19:17:28)
Arkadiusz Bogdaniuk (z prawej) zdobył piękną bramkę w meczu z Pelikanem, ale jego Znicz uległ zespołowi z Łowicza 2:3

Arkadiusz Bogdaniuk (z prawej) zdobył piękną bramkę w meczu z Pelikanem, ale jego Znicz uległ zespołowi z Łowicza 2:3

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

Trzecioligowy Kaczkan Huragan po golach Joao Augusto i Dawida Bogdańskiego wygrał 2:1 z Ruchem, dzięki czemu morążanie odskoczyli od strefy spadkowej. W efekcie w bardzo trudnej sytuacji znalazł się Mazur Ełk, który przegrał 0:4.
* Kaczkan Huragan Morąg – Ruch Wysokie Mazowieckie 2:1 (0:1)
0:1 – Gajewski (43 k), 1:1 – Joao Augusto (65), 2:1 – Bogdański (78)
KACZKAN HURAGAN: Lawrenc - Mroczkowski, Maciążek, Paliwoda, Stankiewicz (46 Boczko), Kruczkowski (87 Grzybowski), Michałowski, Łysiak, Bogdański, Bartkowski (46 Śledź), Augusto

Morążanie na zwycięstwo na swoim stadionie czekali od... początku rundy wiosennej. Nic więc dziwnego, że w sobotę w meczu z Ruchem potrzebowali punktów niczym powietrza.
- Długo czekaliśmy na tę wygraną, więc teraz możemy się trochę pocieszyć, ale zdajemy sobie sprawę, że dopiero zaczęliśmy gasić pożar i pewnie potrwa to do końca sezonu – mówi trener Czesław Żukowski.
– Dobrze zaczęliśmy mecz, ale potem oddaliśmy inicjatywę Ruchowi i w końcówce połowy straciliśmy gola po rzucie karnym za ewidentne zagranie ręką. W przewie zrobiłem dwie korekty w składzie. Powiedzieliśmy sobie, że musimy zrobić wszystko, żeby odwrócić losy meczu. Do wyrównania doprowadził Joao Augusto, który dostał prostopadłe podanie z głębi pola i wszedł pomiędzy stoperów. Bardzo ładna była druga bramka - Piotr Łysiak zagrał do Dawida Bogdańskiego, a ten lewą nogą oddał mierzony strzał w długi róg. W końcówce skupiliśmy się na bronieniu wyniku i bardzo się cieszę, że poradziliśmy sobie w tym elemencie, bo wiosną w kilku meczach nie potrafiliśmy obronić przewagi i stąd teraz nasze problemy - kończy szkoleniowiec gospodarzy.
Kaczkan Huragan wykorzystał wewnętrzny kryzys w Ruchu - w beniaminku z Podlasia na początku poprzedniego tygodnia doszło do zmiany trenera po serii… trzech zwycięstw. Jako powód odejścia Bartosza Jurkowskiego podano przyczyny osobiste, ale nieoficjalnie mówi się, że dalszej współpracy z trenerem odmówili piłkarze.
Kaczkan Huragan kolejnych punktów potrzebnych do utrzymania będzie szukał w piątkowe popołudnie w Radomiu, mierząc się z Bronią.

* Znicz Biała Piska – Pelikan Łowicz 2:3 (0:3)
0:1 – Kowalczyk (2), 0:2 – Żółtowski (11), 0:3 – Nowicki (22), 1:3 – Guzik (51), 2:3 – Bogdaniuk (57)
ZNICZ: Czajkowski – M. Kossyk, A. Kosiński, Maliszewski, Ruszczyk, Fiederowicz (53 Radzikowski) , Guzik, P. Kossyk, Jambrzycki (68 Sztachański) , Adamiec (46 Bogdaniuk), K. Kosiński (46 Dymiński)

Piłkarze Znicza spotkanie rozpoczęli od straty bramki już w 2. min, po czym z każdą kolejną akcją prezentowali się coraz... słabiej. Goście bez problemu przedostawali się z piłką pod bramkę strzeżoną przez Kacpra Czajkowskiego, a że młody bramkarz sobotniego występu do udanych nie zaliczy, więc w 11. i 21. minucie Pelikan dość łatwo podwyższył prowadzenie. Znicz potrzebował czasu, żeby otrząsnąć się z letargu. Jeszcze przed przerwą udało się odpowiedzieć składną akcją zakończoną strzałem głową Karola Kosińskiego, z którym jednak poradził sobie bramkarz.
Prawdziwą metamorfozę, podobnie jak tydzień wcześniej w meczu z Polonią Warszawa, Znicz przeszedł dopiero po przerwie. Gospodarze w drugiej połowie podeszli wyżej, zaczęli szybkiej grać piłką i efekty przyszły nadspodziewanie szybko. W 51. min Artiom Guzik wykorzystał zamierzanie w polu karnym przy rzucie rożnym i zdobył debiutancką bramkę w barwach Znicza. Ozdobą meczu było natomiast trafienie Arkadiusza Bogdaniuka, który kilka chwil później zdecydował się na strzał zza pola karnego, a że przymierzył w samo okienko, więc bramkarz Pelikana mógł jedynie odprowadził piłkę wzrokiem. Rozpędzony Znicz do końca już ostrzeliwał bramkę rywali, ale więcej goli nie zdobył. Postawą w drugiej połowie gospodarze zmazali jednak plamę, którą dali przed przerwą.
W piątek Znicz zmierzy się na wyjeździe z Olimpią Zambrów.

* Sokół Ostróda – Olimpia Zambrów 1:2 (0:0)
0:1, 0:2 – Zalewski (60, 79), 1:2 – Łyszyk (90)
SOKÓŁ: Bartkowiak – Wenglorz, Panek, Wojciechowski, Pietkiewicz, Wasiak, Mikołajczyk, Tomkiewicz (66 Łyszyk), Rybicki, Ziółkowski, Wojewoda

Tym razem trener Jarosław Kotas posłał na boisko 10 młodzieżowców w wyjściowym składzie, a w drugiej połowie najstarszego na boisku Pawła Tomkiewicza zastąpił Andrzej Łyszykiem, oczywiście młodzieżowcem!
Ostródzka młodzież została tym samym wystawiona na ciężką próbę, bo Olimpia wiosną punktuje bardzo regularnie i ma w swoich barwach Kamila Zalewskiego, najskuteczniejszego zawodnika ligi w tej rundzie. I to właśnie ten napastnik, który w przeszłości przez sezon grał w Sokole, zdobył dla gości zwycięskie gole.
Sokół bronił się dzielnie przez godzinę. W pierwszej połowie arbiter słusznie nie uznał gola Olimpii, dopatrując się pozycji spalonej nie strzelca, a zawodnika, który utrudnił interwencję Michałowi Bartkowiakowi. Kilka dobrych interwencji zanotował bramkarz Sokoła, broniąc m.in. w sytuacji sam na sam z Kamilem Zalewskim. Po przerwie zmobilizowani przez trenera młodzi gracze Sokoła próbowali groźniej zaatakować, ale ich próby były nieprecyzyjnie. W końcu w bramkę wstrzelił się Kami Zalewski, który najpierw ze środka pola karnego dopełnił formalności po dobrym dograniu, a kilka minut później wysilił się nieco bardziej, ogrywając obrońcę i bramkarza Sokoła, zanim skierował piłkę do pustej bramki.
Ostródzianie za swoje starania zostali nagrodzeni golem honorowym w 90. min, gdy Andrzej Łyszyk wykorzystał błąd obrońcy, który nie potrafił wybić kozłującej piłki.
W 32. kolejce Sokół powalczy na wyjeździe z Legionovią Legionowo, liderem rozgrywek.

* Mazur Ełk – Sokół Aleksandrów Łódzki 0:4 (0:2)
MAZUR: Radzikowski – Gołaszewski (50 D. Kalinowski), Kalicki, Molski, Berezowskyi, Jagłowski (60 Gosiewski), Gużewski, Łapiński, Famulak (46 Rosiński), Zieniewicz (71 Radaszkiewicz), R. Kalinowski
0:1 – Kasperkiewicz (11), 0:2 – Miller (28), 0:3 – Kasperkiewicz (57) – Miller (75)

Sokół w rywalizacji z zespołami z Warmii i Mazur w tej rundzie zanotował cztery zwycięstwa przy bilansie bramkowym 15:1! Jednak w piątek wicelider zdobył w Ełku cztery gole. Dwa były autorstwa pochodzącego z naszego regionu Michała Millera, który w weekend zmienił stan cywilny.
- Sokół to bardzo mocny zespół, ale problemem jest nasza postawa w kilku ostatnich meczach – mówi Przemysław Kołłątaj, trener Mazura. – Kilku zawodników sprawia wrażenie, jakby już było myślami na testach w innych klubach. Grają słabiej, nie pokazują takiego zaangażowania jak we wcześniejszych meczach. Szkoda, że nasza dobra passa skończyła się w takim momencie. Porażkę z Sokołem można było wkalkulować, ale mieliśmy dwie-trzy akcje, z których powinny paść bramki i wówczas wynik wyglądałby inaczej.
Odpowiedź na pytanie, czy Mazurowi uda się zachować ligowy byt, powinny dać dwa najbliższe mecze z udziałem ełczan. W sobotę zespół Przemysława Kołłątaja zagra na wyjeździe z Ruchem Wysokie Mazowieckie, a ostatnim meczu przed własną publicznością podejmie Broń Radom.

* Pozostałe wyniki 31. kolejki: Legia II Warszawa – Ursus Warszawa 1:0, Lechia Tomaszów Mazowiecki – Legionovia Legionowo 1:6, Victoria Sulejówek – Unia Skierniewice 1:1, ŁKS Łomża – Polonia Warszawa 1:1, Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Broń Radom 5:1.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI

PO 31 KOLEJKACH
1. Legionovia 70 73:31
-----------------------------------
2. Sokół A. 68 54:23
3. Unia 59 49:25
4. Lechia 57 55:41
5. Sokół O. 52 47:42
6. Polonia 50 54:38
7. Legia II 50 47:39
8. Olimpia 48 59:46
9. Znicz 42 45:51
10. Pelikan 41 41:46
11. Ursus 38 44:48
12. Świt 37 48:41
13. Broń 34 47:63
14. Ruch 34 39:63
15. Kaczkan 32 50:65
----------------------------------
16. Mazur 29 34:53

17. Victoria 28 41:58
18. Łomża 9 22:73