Rozwadowski: Nowy Dakar? Będzie ciekawie

2019-06-09 19:00:00(ost. akt: 2019-06-09 19:44:58)

Autor zdjęcia: Archiwum teamu

- Widoki zapierają dech w piersiach, a ja myślałem, że czeka nas sam piach, piach i piach – po spotkaniu promującym debiutancki Rajd Dakar w Arabii Saudyjskiej mówi Sebastian Rozwadowski, olsztyński pilot rajdowy i "dakarowiec". Kliknij w zdjęcie!
– Przeddakarowe spotkanie w Warszawie, firmowane przez głównego organizatora Rajdu Dakar, to chyba coś nowego...
– Na pewno nowością jest to, że to była konferencja międzynarodowa. Jasne, były już takie spotkania, jak wtedy, gdy przyjechał do nas, bodaj w 2016 roku, ówczesny dyrektor rajdu Marc Coma, tyle że to były spotkania o zasięgu lokalnym, zorganizowane tylko dla naszych zawodników. A teraz A.S.O. (Amaury Sport Organisation, firma będąca głównym organizatorem tak wielkich imprez sportowych, jak Rajd Dakar czy kolarski wyścig Tour de France – red.) wymyśliła Dakar Tour, gdzie David Castera wraz ze „świtą” jeżdżą po świecie i prowadzą takie spotkania (David Castera na ostatnim Rajdzie Dakar był pilotem Stephane'a Peterhansela, a od niedawna jest dyrektorem tej imprezy – red.). No i pierwsza taka konferencja, skierowana do krajów Europy Zachodniej, odbyła się w Paryżu, natomiast drugą zlokalizowano w Polsce. I to cieszy, że na organizatora konferencji dla Europy Wschodniej, krajów nadbałtyckich i Rosji, wybrano właśnie nasz kraj. Bo to pokazuje, jak bardzo się z nami liczą. Trzecie takie spotkanie to Buenos Aires i kraje latynoamerykańskie...
– Jak wyglądał „grafik zajęć” na tej konferencji?
– Pierwsza część to była taka ogólna prezentacja Dakaru 2020 oraz Arabii Saudyjskiej jako kraju i gospodarza rajdu. A poza tym zorganizowano bardzo fajne trzygodzinne warsztaty, które nazwano Dakar Workshop. Podzielono je na cztery różne, tematyczne działy, no i tam nowy dyrektor rajdu David Castera najpierw przedstawił swoich współpracowników, po czym przystąpiono do omawiania już bardziej szczegółowych zagadnień sportowych i logistyczno-organizacyjnych, a poza tym całkiem osobno omówiono nową koncepcję przygotowywania roadbooków czy szerzej: nową filozofię podejścia do trasy. Czwarty dział poświęcono regulaminom technicznym. Trochę miejsca zajęły też social media i komunikacja.
– Z czego jakoś specjalnie nie trzeba było cię szkolić...
– Szczególnie, że socialmediowego guru mam u siebie w samochodzie dakarowym (uśmiech). Zdjęcia, filmiki – Ben świetnie to wszystko ogarnia (mowa o Benediktasie Vanagasie, litewskim kierowcy tworzącym z Sebastianem Rozwadowskim dakarową załogę – red.).
– Reasumując: to całe spotkanie przyniosło całkiem konkretne treści?
– Zgadza się i to było super. Organizatorzy rajdu na czele z Davidem Casterą opowiadali nam o tym, jak to będzie wyglądało, o nowych przepisach, nowych koncepcjach i naprawdę bardzo z tego skorzystaliśmy. Zwłaszcza że po każdej prelekcji danego specjalisty była sesja pytań i odpowiedzi, gdzie zaczynały się żywiołowe dyskusje nasze, czyli kierowców i pilotów, z organizatorami. I to było najlepsze, bo na bieżąco otrzymywaliśmy wyjaśnienia wszelkich wątpliwości.
– Jak pokrótce streściłbyś te zmiany?
– Przede wszystkim zmienia się koncepcja trasy, która będzie tworzona przez Davida Casterę, czyli przez byłego znakomitego zawodnika. I – z tego, co sam opowiada – będzie to trasa, którą on, jako zawodnik, chciałby sam przejechać. Czyli bliska także naszym oczekiwaniom: możliwie bezpieczna, ale posiadająca wszelkie aspekty tej imprezy, czyli i trudną nawigację, i fajne szybkie odcinki. Każdy znajdzie coś dla siebie. Co dalej? Kwestia tworzenia roadbooka zostanie ogarnięta przez byłego zawodnika, który też borykał się przez wiele lat z problemami roadbookowymi. Czyli z pewną niekonsekwencją osób, które to opracowywały, przez co później tworzyły się na trasie sytuacje niebezpieczne. Przypomnijmy: na przykład to miejsce, w którym na ostatnim Dakarze Carlos Sainz totalnie zdemolował zawieszenie swojego Buggy i przekreślił szanse na dobry wynik, było błędnie opisane w roadbooku. A tak nie może być, że niebezpieczne miejsce nie jest zaznaczone w roadbooku. I na to też David Castera będzie kładł wielki nacisk.
Dodatkową nowością będzie to, że roadbooki będą... przygotowywane przez organizatorów, a więc już pokolorowane, z naniesionymi wszystkimi informacjami. Tak naprawdę, nie będziemy więc musieli już spędzać – my, piloci – wielu godzin na ich przygotowywaniu.

* Cały wywiad w poniedziałkowej "Gazecie Sportowej".