To był szalony sezon Stomilu

2019-05-27 13:00:00(ost. akt: 2019-05-26 20:11:21)

Autor zdjęcia: Emil Marecki

Tydzień temu zakończyły się pierwszoligowe rozgrywki. Stomil zajął 11. miejsce, a mogło być ciut lepiej, bo olsztynianom odjęto trzy punkty. Najważniejsze, że w lipcu Stomil rozpocznie ósmy z rzędu sezon na zapleczu Ekstraklasy.
Jaki to był sezon dla Stomilu? Można go określić jednym słowem - szalony. W momencie rozpoczęcia przygotowań do rozgrywek prezesem był Mariusz Borkowski, ale dzień przed pierwszym meczem z Bytovią Bytów stery przejął Maciej Radkiewicz. Piłkarze byli w tym czasie już w drodze na mecz, który pod wodzą trenera Kamila Kieresia bezbramkowo zremisowali. W kolejnym spotkaniu Stomil na fali entuzjazmu wygrał 3:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, potem przegrał 0:1 w Łodzi, ale bardzo szybko się odbudował, wygrywając 3:0 z GKS Tychy. Niestety, od tego meczu zaczął się zjazd w dół tabeli, co było związane z napływającymi złymi informacjami z klubu. Nowy prezes ujawnił kłopoty finansowe klubu i skalę zadłużenia. Brak wypłat źle podziałał na piłkarzy, którzy w pewnym momencie doznali pięć porażek z rzędu. Na fatalną postawę Stomilu miały wpływ także wyjazdy tydzień w tydzień w Polskę, bo olsztyński zespół pierwsze spotkanie na własnym obiekcie mógł zagrać dopiero pod koniec września. Wszystko z uwagi na wymianę murawy na własnym obiekcie.

Gdy Stomil wylądował w strefie spadkowej, postanowiono pożegnać się z trenerem Kieresiem. Pod jego wodzą Stomil w sezonie 2018/19 odniósł trzy zwycięstwa, jeden remis i zanotował dziewięć porażek.

Pomimo wielu kłopotów organizacyjno-finansowych w klubie uznano, że czas na zmiany w sztabie szkoleniowym. Zatrudniono Piotra Zajączkowskiego, który na swoich asystentów powołał Adama Zejera oraz Sylwestra Czereszewskiego. Po tej zmianie Stomil w rundzie jesiennej zaczął trochę lepiej punktować, by ostatecznie rundę jesienną zakończyć z dorobkiem 22 punktów, z czego w zimie PZPN za zaległości finansowe zabrał olsztyńskiej drużynie trzy punkty. To nie było jednak najgorsze, bowiem olsztyński klub był bardzo bliski upadku. Można powiedzieć, że cud uratował Stomil przed bankructwem. Przełomowym momentem było pojawienie się Michała Brańskiego, przedsiębiorcy, który jest współwłaścicielem Wirtualnej Polski. To on udzielił sporej pożyczki klubowi i tym samym Stomil mógł zgłosić nowych zawodników do rundy wiosennej. W ekspresowym tempie zgłoszono aż 14 piłkarzy!
Mimo to Stomilowi nikt nie dawał szans na utrzymanie się w I lidze, bo cudem było już samo przystąpienie zespołu do rundy wiosennej. Jednak podopieczni Piotra Zajączkowskiego od początku nie dawali za wygraną i konsekwentnie zdobywali punkty pozwalające myśleć o korzystnym rozstrzygnięciu na koniec sezonu. Zaczęło się od zwycięstwa na własnym stadionie z GKS Tychy, potem był remis z Sandecją Nowy Sącz, a następnie bardzo ważne zwycięstwo z Wigrami Suwałki. Potem przytrafiła się seria remisów i porażka u siebie z Chrobrym Głogów. Ostatecznie pod koniec sezonu Stomil odniósł trzy zwycięstwa z rzędu i po meczu w Krakowie można było świętować pozostanie w lidze. Ostatni przegrany 2:5 mecz ze Stalą Mielec nie miał już żadnego znaczenia. Stomil pozostał w lidze, a do tego zgarnął jeszcze 200 tysięcy złotych (brutto) za zajęcie siódmego miejsca w klasyfikacji Pro Junior System.

Od tygodnia piłkarze Stomilu przebywają na urlopach. Na pierwszych zajęciach po przerwie mają pojawić się w połowie czerwca. Teraz wszyscy czekają na ostateczne rozstrzygnięcia na temat zmian właścicielskich w klubie. Michał Brański jest bardzo bliski odkupienia od miasta 85 procent akcji spółki - jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to do podpisania umowy ma dojść w tym tygodniu. W nowym sezonie zespół nadal ma prowadzić Piotr Zajączkowski - teraz ma przygotować drużynę, która będzie w stanie spokojnie rywalizować w rozgrywkach I ligi. Nikt w Olsztynie nie wyobraża sobie kolejnego sezonu, w którym Stomil znowu miałby do końca bronić się przed spadkiem.
Swoją drogą, kolejny raz przekonaliśmy się, że duży budżet nie gwarantuje dużych sukcesów, bo klepiący biedę Stomil obronił pierwszoligowy status, tymczasem GKS Katowice, który miał wielokrotnie większe fundusze, spadł do II ligi, chociaż miał awansować do Ekstraklasy.
Powoli mówi się już o zmianach kadrowych w drużynie. Piotr Zajączkowski chciałby bardzo zatrzymać w zespole swoich kluczowych zawodników, dzięki którym zespół pozostał w lidze. Szymon Sobczak, Mateusz Gancarczyk czy Płamen Kraczunow - to są nazwiska wyróżniających się na wiosnę zawodników Stomilu.

Olsztyński klub po zmianach właścicielskich nie zamierza szastać pieniędzmi - budżet płacowy będzie solidny, ale to nie oznacza, że w Stomilu będą tzw. kominy płacowe. Trzeba się więc liczyć z tym, że niektórzy piłkarze mogą otrzymać lepsze kontrakty w innych klubach.

Trudno będzie zatrzymać w Stomilu wypożyczonego ostatnio ze Śląska Wrocław Macieja Pałaszewskiego, a wypożyczony z Zagłębia Lubin Kamil Mazek nie spełnił oczekiwań w oczach sztabu szkoleniowego. Trener Zajączkowski po zakończeniu sezonu przedłożył prezesowi plan przygotowań do nowego sezonu oraz nazwiska piłkarzy, których chciałby sprowadzić do Olsztyna. Na liście znajdują się m.in. Artur Siemaszko (GKS Tych), Wiktor Biedrzycki (Wigry Suwałki) i Daniel Świderski (Widzew Łódź). W kuluarach mówi się także o powrocie do Olsztyna obrońcy Rafała Remisza.
EMIL MARECKI









Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. serpiko #2739171 | 37.248.*.* 28 maj 2019 14:01

    Siemaszko pokazał się z solidnej pracy w Tychach również - świetny zawodnik -

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)