Zwycięstwo tylko w Ostródzie

2019-05-06 11:00:00(ost. akt: 2019-05-06 11:06:08)
Jacek Dzienis (w środku) zapewnił Zniczowi remis w Ursusem, zdobywając gola w ostatniej akcji meczu

Jacek Dzienis (w środku) zapewnił Zniczowi remis w Ursusem, zdobywając gola w ostatniej akcji meczu

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

Sokół Ostróda zrewanżował się Unii Skierniewice za porażkę z jesieni, pewnie wygrywając 3:0. W 25. kolejce III ligi swoje mecze zremisowały Znicz Biała Piska i Kaczkan Huragan Morąg, a porażki z wiceliderem doznał Mazur Ełk.
* Sokół Ostróda – Unia Skierniewice 3:0 (1:0)
1:0 – Dampc (30), 2:0 – Lisiecki (49), 3:0 – Łyszyk (61)
SOKÓŁ: Bąbel – Wenglorz, Maternik, Otręba, Wojciechowski – Kowalski (60 Łyszyk), Paczkowski, Lisiecki (80 Danilczyk), Stryjewski (46 Tomkiewicz) – Kajca, Hirsz (15 Dampc)

Sokół zrewanżował się Unii za wysoką porażkę w pierwszej rundzie (1:5), a przy odrobinę lepszej skuteczności mógł zanotować naprawdę efektowną wygraną. Ostródzianie z łatwością przedostawali się pod bramkę rywali, ale zaliczyli parę niecelnych strzałów albo na miejscu był bramkarz gości. Unia też miała swoje okazje, tyle że Maciej Bąbel bronił bardzo pewnie, a raz uśmiechnęło się do niego szczęście.
– Na swoim boisku gramy zdecydowanie lepiej niż na wyjazdach. Widać, że atmosfera na naszym stadionie, może gra przy sztucznym oświetleniu, wyzwala w zawodnikach jeszcze więcej woli walki i charakteru – mówi Jarosław Kotas, trener Sokoła. – Wygrana z Unią cieszy, bo jesienią, gdy mieliśmy swoje wewnętrzne problemy, zostaliśmy przez nich mocno wypunktowani. Przed nami kolejny mecz na wyjeździe, w dodatku u lidera i znów będziemy chcieli sięgnąć po zwycięstwo. Po słabych występach w Ełku i Warszawie, nasza strata do Sokoła Aleksandrów Łódzki ponownie jest duża, ale nie skreślamy tego sezonu. Mamy o co grać, bo jeśli za rok chcemy być w gronie faworytów do awansu, to już teraz musimy eliminować słabe punkty i budować kadrę. Zawodnicy, którzy są w Ostródzie, muszą pokazać, że warto znów na nich postawić...
Aż do soboty na pierwsze ligowe trafienia czekali sprowadzeni zimą napastnicy Mateusz Dampc i Andrzej Łyszyk, którzy pojawili się na boisku jako rezerwowi.
W następnej kolejce ostródzianie zagrają na wyjeździe z Sokołem Aleksandrów Łódzki (sobota, g. 17).

* Kaczkan Huragan Morąg – Victoria Sulejówek 3:3 (1:0)
1:0, 2:0, 3:0 – Joao Augusto (34, 46 karny, 55), 3:1 – Dobkowski (56), 3:2 – Zawistowski (68), 3:3 – Maciążek (75 samob.)
KACZKAN HURAGAN: Lawrenc – Paliwoda, Maciążek, Biedrzycki, Mroczkowski – Bogdański (65 Śledź), Michałowski, Galik, Mroczkowski – Bartkowski (83 Tomasz), Joao Augusto

– Prowadząc 3:0 na swoim boisku, trzeba wygrać spotkanie i zainkasować trzy punkty. Nam się to nie udało i wszyscy czujemy z tego powodu ogromny zawód – przyznaje Czesław Żukowski, trener Kaczkana Huraganu. – Jedyny pozytyw jest taki, że utrzymaliśmy przewagę punktową nad Victorią.
Kaczkan Huragan jest naprawdę w kryzysie. Wydawało się, że w sobotę – po hat-tricku Joao Augusto – nic nie jest w stanie odebrać morążanom drugiego zwycięstwa w rundzie, a jednak sytuacja wymknęła im się spod kontroli. Victoria bardzo szybko odpowiedziała składną akcją i golem na 1:3, a piłkarze gości uwierzyli, że wcale nie muszą wracać do domów z niczym. A że wiosną morążanom wybitnie nie idzie, to najpierw przydarzył im się błąd w wyprowadzeniu piłki, po którym przyjezdni zdobyli kontaktową bramkę, a po siedmiu minutach Rafał Maciążek skierował piłkę do własnej bramki i zrobiło się 3:3. Nie koniec na tym, bo Kaczkan Huragan miał w końcówce jeszcze dwie piłki meczowe, ale Rafał Kruczkowski w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie trafił w bramkę, a strzał Pawła Galika w dogodnej sytuacji zablokowali obrońcy Victorii.
Morążanie w niedzielę zagrają na wyjeździe z Legią II Warszawa (g. 12).

* Mazur Ełk – Legionovia Legionowo 0:4 (0:2)
0:1, 0:2 – Więdłocha (26, 43), 0:3 – Paczuk (80), 0:4 – Podliński (90)
MAZUR: Radzikowski – Gołaszewski Molski, Kalicki, Żęgota (70 D. Kalinowski), Zieniewicz, Łapiński, Woźniak (85 Ryszkiewicz), Famulak, Radaszkiewicz (55 Gosiewski), R. Kalinowski (75 Krupiński)

Legionovia przerwała dobrą serię Mazura, który punktował w aż pięciu meczach z rzędu. Wicelider odniósł wysokie zwycięstwo, ale ełczanie swoją postawą zasłużyli choćby na gola honorowego.

– Zagraliśmy otwartą piłkę i chyba zaskoczyliśmy tym gości – mówi Przemysław Kołłątaj. – Nie chcieliśmy bronić bezbramkowego remisu. Chłopcy mieli zaatakować od pierwszej minuty i na początku meczu prezentowali się lepiej od rywali.

Niestety, brakuje nam skutecznego napastnika, który potrafiłby przekuwać nasze akcje na bramki. Dwie czy trzy sytuacje w meczu z Legionowem powinny zakończyć się golami, a wtedy wynik wyglądałby inaczej. Trzeba też uczciwie powiedzieć, że Adam Radzikowski uratował nas w kilku sytuacjach, choć i tak nie był w stanie naprawić wszystkich błędów naszej obrony. Legionovia była najlepszym zespołem, z jakim graliśmy w tej rundzie. Tak rutynowani zawodnicy potrafią wykorzystać najmniejsze pomyłki, a nasza gra w defensywie ciągle pozostawia wiele do życzenia – przyznaje trener Mazura.
Przed Mazurem mecz o życie: w sobotni wieczór (g. 19) ełczanie zagrają na wyjeździe z Victorią Sulejówek i jeśli chcą jeszcze wygrzebać się z dna tabeli, to muszą wygrać z bezpośrednim sąsiadem w tabeli.

* Znicz Biała Piska – Ursus Warszawa 2:2 (0:0)
0:1 – Skowroński (49 karny), 1:1 – Adamiec (59), 1:2 – Zych (69), 2:2 – Dzienis (90+3)
ZNICZ: Rudneu – Denert, Dzienis, Maliszewski, M. Romachów, Jambrzycki (75 K. Romachów), Furman, P. Kossyk, K. Kosiński, Adamiec, Gondek (44 Fiedorowicz)

Znicz uratował punkt w meczu z Ursusem w ostatniej akcji meczu. Przy rzucie wolnym w pole karne rywali wybrał się nawet bramkarz Pavel Rudneu, ale bohaterem został obrońca Jacek Dzienis, który jeśli już strzela gole, to właśnie głową po stałych fragmentach.
– Ursus piłkarsko wyglądał bardzo dobrze, a my dostosowaliśmy się do ich poziomu – ocenia Ryszard Borkowski, trener Znicza. – Stworzyliśmy kilka ciekawych sytuacji, potrafiliśmy szybko przejść z defensywy do ofensywy. Zapracowaliśmy na ten punkt. Zespół do końca wierzył, że uda nam się odwrócić losy meczu i zostaliśmy za to nagrodzeni.
Problemy Znicza zaczęły się tuż przed przerwą, gdy z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Patryk Gondek. Chwilę po zmianie stron sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym gospodarzy i po precyzyjnie wykonanej jedenastce Ursus objął prowadzenie. Miejscowi ruszyli do zdecydowanych ataków i już po chwili Karol Kosiński trafił w słupek. Bardziej dokładny był Paweł Adamiec, który doprowadził do wyrównania strzałem z woleja, po podaniu Mateusza Maliszewskiego z okolicy linii środkowej boiska. Po kilku minutach wynik znów uległ zmianie. Znicz ponownie musiał gonić i dopiął swego w trzeciej minucie doliczonego czasu gry.
Następne spotkanie Znicz rozegra w sobotę w Skierniewicach z Unią (g. 17).

* Inne mecze 25. kolejki: Olimpia Zambrów – Sokół Aleksandrów Łódzki 1:1, Pelikan Łowicz – Ruch Wysokie Mazowieckie 1:0, ŁKS Łomża – Lechia Tomaszów Mazowiecki 0:1, Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Legia II Warszawa 4:5; mecz Polonia Warszawa – Broń Radom przełożono na 8 maja.
ŁSz


PO 24 KOLEJKACH
1. Sokół A. 54 38:21
2. Legionowo 52 59:27
3. Lechia 47 41:29
4. Unia 46 36:19
5. Sokół O. 46 42:31
6. Legia II* 43 43:28
7. Znicz 38 39:39
8. Polonia** 36 38:28
9. Olimpia 35 45:38
10. Pelikan 32 30:33
11. Broń* 30 41:47
12. Ursus 30 34:40
13. Świt 29 36:38
14. Huragan 28 43:50
15. Ruch 25 31:56
16. Victoria 23 35:49
17. Mazur 19 28:44
18. Łomża 7 21:63
* mecz zaległy, ** 2 mecze zaległe