W Lidzbarku realizują swój plan

2019-03-28 13:00:00(ost. akt: 2019-03-28 13:29:27)
Zbyszek Pietkiewicz

Zbyszek Pietkiewicz

Autor zdjęcia: Marcin Tchórz

- Jesteśmy w stanie stworzyć drużynę, która zdetronizowałaby Siarkę i zdobyła mistrzostwo kraju, jednak do tego potrzebny jest drugi sponsor – mówi Zbyszek Pietkiewicz, trener pingpongistek Polmleku Lidzbark Warmiński.
- 3 kwietnia zaczynacie walkę o awans do finału żeńskiej ekstraklasy. To znaczy, że plan sprzed sezonu jest skrupulatnie realizowany?
- Przed sezonem założyliśmy sobie występ w finale, więc jesteśmy na najlepszej drodze do realizacji naszego planu. A trzeba przyznać, że na początku sezonu mieliśmy splot wielu niekorzystnych dla nas zbiegów okoliczności. Przez to realizacja celu stała pod wielkim znakiem zapytania, jednak sportowo obroniliśmy się, bo skończyliśmy sezon na trzecim miejscu.
- W pierwszej rundzie niewiele wskazywało na to, że Polmlek powalczy o medal...
- Mieliśmy swoje kłopoty. Szukając środków, żeby nasze zawodniczki grały na pewnym poziomie,,, musiałem iść na pewne ustępstwa. Zgodziłem się na występy Ma Wenting w lidze japońskiej. Przystałem też na to, by co jakiś czas Dong Rui Fang mogła wyjeżdżać do Chin w swoich sprawach. Obowiązki reprezentacyjne realizowała też Daria Trigolos, do tego doszła jej choroba, przez co opuściła pięć meczów. W związku z tymi ustępstwami w pierwszej rundzie wiele razy zagraliśmy bez naszych najlepszych zawodniczek, a z Wrocławiem przegraliśmy nawet walkowerem, bo przedstawiciele KU AZS UE nie chcieli zgodzić się na zmianę terminu meczu. Dlatego nasza sytuacja w pewnym momencie wyglądała słabo, strata punktowa była duża i wydawało się, że play-offy nie będą dla nas. Jednak przed rundą rewanżową wszystkie tenisistki zapowiedziały, że zrobią wszystko, by znaleźć się w najlepszej czwórce ekstraklasy. Naszym celem było zajęcie trzeciego miejsca i dziewczyny stanęły na wysokości zadania.
- W drugiej części sezonu Polmlek odpalił prawdziwą petardę, wygrał siedem meczów i przegrał tylko z Siarką Tarnobrzeg i KU AZS UE Wrocław...
- Pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo mocni. W Tarnobrzegu niewiele zabrakło do sprawienia niespodzianki i ogrania mistrzyń Polski. A z Wrocławiem przegraliśmy ze względów... oszczędnościowych. Mieliśmy już pewne trzecie miejsce na koniec sezonu, dlatego nie zagrała Ma Wenting, przez co przegraliśmy 1:3. W drugiej rundzie pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną: jak jedna z zawodniczek miała słabszy dzień, to wtedy inna wchodziła na wyższy poziom, w ten sposób uzupełniały się w trudnych momentach. Poza tym jestem zbudowany tym, jak starsze zawodniczki traktują 12-letnią Natalię Bogdanowicz. Są dla niej dużym wsparciem, uczą zachowań przy stole, nie niańczą, ale wymagają. Dzięki temu nasza młodziczka systematycznie podnosi swój poziom - efektem tego było zwycięstwo Natalii w ostatnim spotkaniu z MRKS Gdańsk. Zagrała z dwa razy starszą Martą Krajewską, która osiem lat była objęta centralnym szkoleniem. Ten przykład pokazuje, że warto inwestować w żeńską ekstraklasę w Lidzbarku Warmińskim oraz w tenis stołowy kobiet w całym regionie.
- Z Wrocławiem bilans po sezonie macie ujemny. Czy ma pan już plan na dwumecz, który zacznie się w Lidzbarku za tydzień? Jak będziecie się przygotowywali do konfrontacji z zespołem z Dolnego Śląska?
- Wszystkie dziewczyny szybciej pojawią w Hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim. Ma Wenting już jest. Całą drużyną przez kilka dni popracujemy nad planem na półfinałowy dwumecz. Trzeba podjąć decyzję, kto na kogo może zagrać, a przede wszystkim zadbać o odpowiednie nastawienie przed tymi spotkaniami. W dwumeczu bardzo ważne są te decyzje. Zagramy dwa spotkania i wszystko w nich jest możliwe. Ważne jest też wprawne trenerskie oko, bo przed rewanżem będzie wiadomo, kto w jakiej jest dyspozycji oraz czy trzeba coś zmieniać. W juniorskiej reprezentacji Polski miałem okazję pracować z Natalią Bajor i siostrami Węgrzyn, więc znam słabe i mocne strony tych zawodniczek. Niestety, wiem też, że czeka nas bardzo trudne zadanie. Ale cały czas naszym celem jest wejście do finału.
- Załóżmy, że ograliście Wrocław i w finale zagracie z Siarką Tarnobrzeg, dream teamem ekstraklasy. Czy zespół Zbigniewa Nęcka jest w jakiś sposób do ugryzienia?
- Tarnobrzeg ma pięć równorzędnych zawodniczek o najwyższej klasie europejskiej, dzięki czemu szkoleniowiec Siarki może mieszać składem. Podczas naszego ostatniego meczu na pewno zorientował się, że Ma Wenting radzi sobie z obrończyniami, więc przygotuje odpowiedni wariant. Jeśli zagramy w optymalnym składzie, to, nie mając nic do stracenia, możemy powalczyć.
- Jak to możliwe, że w małym Lidzbarku Warmińskim przez lata jest zespół, który skutecznie rywalizuje z drużynami z o wiele większych miast?
- Bo mamy stabilną sytuację i to jest duża zasługa ludzi pracujących w tym mieście i działających na rzecz tenisa stołowego. Stabilizacja jest możliwa dzięki głównemu sponsorowi, czyli firmie Polmlek, wspierają nas też samorządy miejski i powiatowy w Lidzbarku Warmiński oraz samorząd województwa warmińsko-mazurskiego. Bardzo wspiera nas też Hotel Krasicki. Wszystkim dziękujemy za pomoc.
- Rozgrywki mają się już ku końcowi, więc czym trener Pietkiewicz zaskoczy nas w następnym sezonie, bo zapewne są już jakieś plany?
- Co roku - dzięki wspomnianym sponsorom – staramy się zbudować najsilniejszą drużynę, na jaką nas stać. Dzięki temu, że Ma Wenting dobrze promuje naszą pracę i klub w całej Europie, to teraz kontaktują się z nami naprawdę mocne tenisistki. Na przykład ostatnio zgłosiła się zawodniczka, która była mistrzynią Europy juniorek. Przedstawiła swoją ofertę, jednak na tę chwilę nie stać nas na spełnienie jej oczekiwań. Ale jak widać nasza dobra robota jest dostrzegana nie tylko w Polsce, więc warto nas wspierać. Jesteśmy w stanie stworzyć drużynę, która zdetronizowałaby Siarkę i zdobyła mistrzostwo kraju. Jednak do tego potrzebny jest drugi sponsor na poziomie Polmleku.
MARCIN TCHÓRZ


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Obesrwator #2705819 | 195.136.*.* 28 mar 2019 22:25

    "Dostają kupę pieniążków od mleczarni, hotelu 4*, samorządu ! A pracownikom nie ma na godne podwyżki, zaś samorząd musi brac milionowe kredyty zamiast szukać oszcządności ! M.in w tego rodzaju fanaberiach ping pongowych topi spore pieniądze ! Samozachwyt tego pana przekracza granice dobrego smaku .Nasciagaja zawodniczek z innych klubów i z innych panstw , praktycznie rokroczna rotacja, a brudzaca mleczarnia(ich sponsor) lokalne samorządy płaca ogromne pieniądze na ten klub zajmujący m.in dwa razy 4-3 miejsca w lidze za które dają brązowy oraz raz drugie .Na trybunach pusto. Trenujesz w ping pong dostajesz mieszkanie i prace.Skandal . Ok 12 lat ping ponga lokalny samorząd wpakował ok 2mln złotych? Do tego ten zakład mleczarski, który tymi pieniążkami mógłby zrekompensować mieszkańcom ich uciążliwości za to co robi z lokalną flora i fauną tego miasta . To ma być promocja miasta , to jest mylna "promocja" czy dzięki ping pongowi do miasta przyjdzie jakiś nowy inwestor, turysta , czy lokalny przedsiębiorca da podwyżkę swoim pracownikom ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Janusze tenisa stolowego #2706051 | 213.5.*.* 29 mar 2019 10:41

    Jeden wygrany pojedynek mlodej lidzbarczanki w ekstraklasie na tyle lat funkcjonowania tenisa stolowego w tym miescie nie swiadczy dobrze o tym klubie

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz