Wielkie granie w małym Lubominie

2019-04-03 12:00:00(ost. akt: 2019-04-03 09:59:01)

Autor zdjęcia: organizatorzy

Od piątku do niedzieli w Lubominie odbędzie się memoriał Krzysztofa Bądera i Zbigniewa Zemanowicza. - Chyba przyjadą wszyscy najlepsi polscy brydżyści, oprócz Gawrysia i Klukowskiego - twierdzi Adolf Bocheński, główny organizator turnieju.
Memoriał Krzysztofa Bądera, czyli Grand Prix Polski Teamów, zostanie rozegrany już po raz czwarty, natomiast memoriał Zbigniewa Zemanowicza (okręgowy turniej par) odbędzie się po raz pierwszy.
Lubomino to niewielka miejscowość, a mimo to co roku zjeżdżają tam najlepsi polscy brydżyści. Ale co się dziwić, skoro organizatorzy zapewnili im nawet specjalny autokar z Warszawy, który wyruszy o godz. 13.30 w piątek. Oczywiście zadbano także o powrót.

- Nasz turniej jest ewenementem, bo zazwyczaj podobne zawody odbywają się w większych ośrodkach. W naszym regionie grano kiedyś w Miłakowie, które jednak jest odrobinę większe od Lubomina - przyznaje Adolf Bocheński, organizator memoriału.

W pierwszej edycji memoriału Bądera wzięło udział aż 85 par, które bez wątpienia przyciągnęły stosunkowo wysokie nagrody, bo trzy najlepsze pary otrzymały kolejno cztery, dwa i jeden tysiąc złotych.
Tym razem z frekwencją też nie będzie kłopotów, ponieważ do Lubomina przyjedzie ponad 20 teamów, w składach których tradycyjnie nie zabraknie najlepszych polskich brydżystów. - Chyba będą wszyscy oprócz Gawrysia i Klukowskiego - twierdzi główny organizator memoriału. - W efekcie spodziewamy się, że w turnieju par zagra około dwustu brydżystów.
Piątek i sobota są przeznaczone na turniej teamów, po czym dwa najlepsze awansują do niedzielnego finału (32 rozdania). Tego samego dnia pozostali mogą wziąć udział w turnieju par. Brydżyści będą mieli o co grać, bo najlepszy team otrzyma aż 10 tysięcy złotych, natomiast zwycięska para „przytuli” cztery tysiące.

- Ale do Lubomina przyjeżdżają nie tylko dla nagród. Bo ważny jest też poziom organizacji, czyli sprawne sędziowanie, niedrogie noclegi i smaczne jedzenie, czyli to wszystko, co w Lubominie mamy - uważa Bocheński. - Jest też taki turniej w Bolesławcu, gdzieś na końcu świata, bo nawet z Wrocławia jest tam ponad sto kilometrów, a mimo to gra tam więcej par niż w Krakowie. I dzieje się tak, chociaż turniej nie jest organizowany w jakimś luksusowym hotelu, tylko w szkole. Ale wszystko jest tam zapięte na ostatni guzik. Tak jak u nas w Lubominie - twierdzi Bocheński, dodając: - Amatorzy życzą kierowcom szerokiej drogi, ale zawodowcy życzą im, by zawsze widzieli drogę. I tego też należy życzyć organizatorom imprez sportowych, by zawsze „widzieli drogę” i w porę mogli zareagować. Na koniec za pomoc w organizacji chciałbym podziękować marszałkowi województwa Gustawowi Markowi Brzezinowi, wójtowi Lubomina Andrzejowi Mazurowi, sędziemu Maciejowi Czajkowskiemu, Józefowi Jurkiewiczowi, Januszowi Rogowskiemu oraz Wieśkowi Podleckiemu - kończy Adolf Bocheński.
ARTUR DRYHYNYCZ

Nagrody
* Turniej teamów: 1. m - 10 000; 2. m - 5000; 3. m - 2400; 4. m - 2000; 5. m - 1400; 6. m - 1200; 7. m - 1000; 8. m - 800
* Turniej par: 1. m - 4000; 2. m - 2000; 3. m - 1200