Nawet nie ma gdzie się pokazać

2019-02-26 13:00:00(ost. akt: 2019-02-26 19:44:09)
Henryk Pach (w czapce)

Henryk Pach (w czapce)

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Mamy sporo klubów w regionie, dużo osób trenuje rugby, ale nie ma gdzie prowadzić rozgrywek. Żeby się rozwijać, musimy mieć boisko — mówi Henryk Pach, prezes powołanego ponad rok temu Warmińsko-Mazurskiego Okręgowego Związku Rugby.
— Jak pan podsumuje ten rok działalności związku?
— To był bardzo intensywny okres, dużo się udało osiągnąć. Mam tu na myśli powstanie nowych klubów oraz przyciągnięcie do uprawiania rugby nowych osób. Nasze struktury się rozbudowują, wzrosła liczba trenerów rugby w naszym województwie, więc mamy też trenera koordynatora, a tę ważną rolę pełni Marcin Fijałkowski. Na przykład niedawno szkoliło się u nas 40 trenerów w regionu. Zaczęliśmy też budowę naszego „domu”, czyli stadionu przy Gietkowskiej. Zdobyliśmy z Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego pieniądze na ogrodzenie terenu, ale cały czas pracujemy nad powstaniem projektu całego stadionu. A wracając do nowych klubów i sekcji: mamy drużyny m.in. w Giżycku, Szczytnie, Kętrzynie, Stawigudzie czy w Nidzicy. Trzeba było pozyskać sporo środków na sprzęt sportowy, bo samych piłek dla naszych klubów kupiliśmy 300 sztuk, a nie są one tanie. No, ale taka jest potrzeba i dobrze, że jest dla kogo kupować. Działamy na wielu polach, bo chcemy się rozwijać. Wprowadziliśmy zmiany w naszym statucie tak, żeby od 2020 roku pozyskiwać pieniądze z jednego procenta podatku. Co jeszcze? Utworzyliśmy drużynę kadry województwa młodzików, a do tej pory takiego zespołu nie było. Trzeba też przypomnieć, że w 2017 roku zorganizowaliśmy w Olsztynku turniej mistrzostw Polski w siódemkach oraz pierwsze mistrzostwa województwa młodzików.

— A jakie są największe bolączki, z jakimi musi się borykać związek?
— W Olsztynie nie ma gdzie trenować i to jest największy problem. Nie tylko nasz, bo muszą sobie z tym radzić także inne dyscypliny sportowe w tym mieście. Jest tłoczno, są „przepychanki” na boiskach... Na szczęście, jak ruszymy z grodzeniem boiska przy Gietkowskiej, to już nam dziki nie zryją boiska ani nikt obcy nie rozpali ogniska. Na początek chcemy tak przygotować murawę, żeby dzieci sobie tam nóg nie połamały.
Jesteśmy jedynym miastem wojewódzkim w Polsce, gdzie nie ma boisk. I ja już nie mówię o stadionach, bo to są poważne nakłady finansowe. Nie, mam na myśli zwykłe boiska dla dzieci i młodzieży. Mamy odpowiednie tereny wokół Olsztyna, ale tych boisk nikt nie chce robić. Jest jeden pełnowymiarowy orlik na Dajtkach, gdzie wszyscy chcą trenować od rana do wieczora... Zresztą, podobnie jest na pozostałych orlikach w naszym mieście.

— Dlatego boisko na Gietkowskiej jest waszym głównym priorytetem...
— Zgadza się. Mamy sporo klubów w województwie, dużo osób trenuje rugby, ale nie ma gdzie prowadzić rozgrywek. Żeby się rozwijać, musimy mieć to boisko. Bo to nie chodzi o to, żeby natworzyć jak najwięcej sekcji, skoro i tak nie możemy zorganizować rozgrywek. Musimy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej dało się tam wpuścić naszych zawodników. Plan jest taki, żeby w tym roku pojawiła się tam tymczasowa murawa. Tymczasowa, bo docelowo chcemy zbudować stadion, tyle że najpierw musi powstać projekt, a potem trzeba znaleźć żródła finansowania. Na tę chwilę boisko jest wysprzątane, czyste i niedługo ruszy budowa ogrodzenia.

— Ile drużyn skupia na dziś związek?
— Są cztery licencjonowane kluby — z Olsztyna, Elbląga, Purdy i Stawigudy — ale mamy też sporo sekcji, takich jak drużyna dziewcząt z Olsztyna czy akademia szkoląca młodzież w stolicy regionu. Ponadto w Giżycku są trzy sekcje rugby: wojskowa, cywilna i dziecięca, no i szykujemy dla nich papiery rejestrowe. Mamy też sekcje w Kętrzynie i Szczytnie.

— Macie jakiś pomysł na turniej mistrzostw województwa drużyn młodzieżowych?
— Poprzedni rok poświęciliśmy na rekrutacje oraz trenowanie dzieci i młodzieży, choć w Olsztynku zdążyliśmy rozegrać już pierwszy turniej mistrzowski rugby TAG (bezkontaktowa alternatywa klasycznego rugby, idealna dla dzieci — red.). W maju planujemy turniej mistrzostw drużyn młodzieżowych, no i przygotowaliśmy także ofertę dla szkół, żeby prowadzić rozgrywki międzyszkolne. Chcemy, żeby nasza młodzież zaczęła jeździć na turnieje poza województwo.

— A seniorów będzie można zobaczyć gdzieś w akcji?
— Tak, w lipcu odbędzie się tradycyjny turniej plażowego rugby Ukiel Beach Rugby Cup. Natomiast miesiąc wcześniej chcemy też zorganizować turniej międzynarodowy na plaży, który miałby uczcić pewną rocznicę, ale na razie wolałbym za dużo o tym nie mówić, mówić, bo sprawy są w fazie dogrywania szczegółów (uśmiech). Jak wszystko się ułoży, to może przyjadą do Olsztyna zespoły z Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii czy... Fidżi.

— Jak pan oceni popularność rugby w naszym regionie?
— Z piłką nożną nie możemy się równać, bo rugby nie jest aż tak masowym sportem. Jesteśmy niszową grupą, choć uważam, że są pewne widoki na przyszłość. Zwłaszcza w regionie, bo w Olsztynie to zainteresowanie rugby jest jednak zdecydowanie mniejsze. Chcemy ściągać do stolicy województwa najzdolniejszych zawodników i wspierać ich w nauce po to, żeby u nas trenowali. Mam na myśli sportowców w wieku licealnym. Musimy mieć swój stadion, na którym będzie można organizować mecze, i wtedy można zabiegać też o kibiców. Bo teraz nawet nie mamy się gdzie pokazać...
Emil Marecki