Filipek: Awans wspominam z łezką w oku

2019-02-05 16:00:00(ost. akt: 2019-02-05 16:12:35)
Krzysztof Filipek (z prawej) z Warmii Olsztyn

Krzysztof Filipek (z prawej) z Warmii Olsztyn

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Klub się rozwija i to powinno cieszyć kibiców piłki w regionie. Niech wszyscy rosną w siłę, bo tylko tak możemy budować dobry wizerunek piłki nożnej na Warmii i Mazurach — mówi 34-letni Krzysztof Filipek z Warmii Olsztyn.
— Co słychać u Krzyśka Filipka?
— Po staremu, wszystko dobrze. Pracuję, trenuję i jak jest chwila, to odpoczywam. System jednozmianowy: 6-20 (śmiech).

— Warmia Olsztyn przygotowuje się już do rundy rewanżowej klasy okręgowej. Jak to wygląda?
— Trenujemy od 7 stycznia, za nami już dwa sparingi, w których przegraliśmy z rezerwami Wisły Płock i wygraliśmy z trzecioligowym MKS Ełk. Poza tym klub rozpoczął współpracę z trenerem od przygotowania fizycznego Tomkiem Olszewskim (pracował wcześniej w Stomilu Olsztyn i Pogoni Siedlce — red.), a na samym początku przeszliśmy profesjonalne badania wydolnościowe przeprowadzone przez 4Sport LAB. Jednym słowem: nie ma lekko (uśmiech). Warmia chce się rozwijać i tylko się cieszyć z tego powodu. Zwłaszcza, że wszystko to robi się z myślą o licznej młodzieży w naszej drużynie.

— Lubisz te zimowe przygotowania?
— Klimat mamy taki, jaki mamy, a że do tego warunki do treningu u nas, w Olsztynie są dramatyczne, więc raczej ciężko o optymizm. Jednak świadomość tego, po co to robimy, jest najważniejsza. No i jeśli się normalnie pracuje, to trening jest taką odskocznią, relaksem na koniec dnia. Jeśli cię to przestaje cieszyć, to lepiej dać sobie spokój...

— A młodzi piłkarze jak podchodzą do ciężkich treningów? Jako najbardziej doświadczony zawodnik w zespole, możesz chyba ocenić, czy jest jakaś różnica pomiędzy tym, co jest dzisiaj, a tym, co było 10-15 lat temu.

— Teraz jest moda na bycie „fit”. Młodzież ma ogromny dostęp do wiedzy i może się sama dokształcać, są trenerzy personalni, dietetyczne kateringi itp. Wszystko spoko. Tylko jedno, co mnie martwi, jeśli chodzi o szatnię piłkarską, to te proporcje, które zostały zaburzone: zamiast więcej czasu spędzać na boisku, młodzież leci na siłownię. Ja bym wolał, żeby więcej było „selfie” z boiska niż z siłowni. Oczywiście, jeżeli ktoś chce być piłkarzem i wiąże z tym przyszłość.

— Warmia jest liderem grupy drugiej klasy okręgowej. Te przygotowania to już pewnie będą procentować w IV lidze...
— Praca zimą jest na cały rok, zawsze trzeba myśleć krok do przodu. Klub ma swój cel i chcemy pracować tak, żeby być gotowymi na kolejne wyzwania.

— Ciężko sobie wyobrazić, że nie wygracie swojej grupy (Warmia ma osiem punktów przewagi nad drugą Olimpią Olsztynek — red.).
— Na pewno mamy bardzo dobrą pozycję wyjściową, ale to jeszcze nie koniec sezonu. Chłodna głowa, pełna koncentracja i chęć wygrywania do końca rozgrywek — tak musimy być nastawieni. Myślę, że to normalne podejście.

— Skoro masz jeszcze zdrowie grać w lidze okręgowej, to chyba niełatwo jest rozstać się z futbolem?
— Oj, nie łatwo! Dlatego mimo że ledwo chodzę, to jakoś daję radę (śmiech). Sport wyczynowy to „kalectwo”: jak coś mnie nie boli, to zaczynam się martwić... Trenuję od szóstego roku życia, piłka jest całym moim życiem i nigdzie nie czuję się tak dobrze, jak na boisku i w szatni piłkarskiej. Uwielbiam ten klimat i emocje. Dalej sprawia mi to radość, tym bardziej że jeszcze coś mam do zaoferowania na boisku. Jak tego zabraknie, wyrzucę korki i dam sobie spokój.

— Myślałeś może o tym, żeby sprawdzić się w trenerce?
— Przymierzam się do tego: jeszcze grając w Stomilu, ukończyłem kurs UEFA B, a niedawno zdobyłem uprawnienia UEFA A. Jak już skończę grać, na pewno zostanę przy piłce. Na samym początku rozmawiałem z Marcinem o takich rozwiązaniach, ale wspólnie uznaliśmy, że na razie skupię się tylko na grze (mowa o Marcinie Wincelu, trenerze olsztyńskiej drużyny — red.).

— Czujesz, że Warmia jest gdzieś na uboczu? Praktycznie całe zainteresowanie seniorskim futbolem w Olsztynie skupia się na Stomilu...
— To normalne, jesteśmy na peryferiach futbolu. Widzimy jednak, że klub się rozwija i to powinno cieszyć... wszystkich kibiców piłki w regionie. Jak najwięcej silnych ośrodków piłkarskich w województwie: Stomil, Warmia, Jeziorak, Sokół czy Huragan – niech wszyscy rosną w siłę. Tylko tak możemy budować dobry wizerunek piłki nożnej na Warmii i Mazurach.

— Prezes i trener w jednej osobie Marcin Wincel w jednym z wywiadów stwierdził, że celem Warmii jest III liga. Myślisz, że to realne?
— A dlaczego nie? Trzeba sobie zakładać ambitne cele i do nich dążyć. Choć wiadomo, że wszelkie plany zweryfikuje boisko, bo wszystko jest w nogach zawodników, którzy postarają się ten cel zrealizować. Dużo pracy przed nami, ale na tym to polega. Na razie sprawy idą w dobrym kierunku.

— Skoro już jesteśmy przy Stomilu, to pewnie z przykrością słuchasz o tym, co się dzieje w olsztyńskim pierwszoligowcu. Co roku zimą jest praktycznie to samo, ale tak ciężko jak teraz, to chyba jeszcze nie było...
— Co tu dużo mówić: tragedia i tyle. To jest materiał na jakąś książkę. Od lat zero normalności i zero pozytywnego mówienia o Stomilu, który z profesjonalnym futbolem ma jedynie tyle wspólnego, że występuje w takiej lidze, w jakiej występuje. I to wszystko cholernie boli... Na pochwałę zasługuję tylko determinacja zawodników, którzy są związani z tym klubem od lat i utrzymują go na tym poziomie rozgrywkowym, no i kibiców, którzy ratowali Stomil, zbierając pieniądze na przetrwanie i cały czas głośno walczą o dobro klubu.

— Siedem lat temu pod wodzą Zbigniewa Kaczmarka wywalczyłeś ze Stomilem awans do I ligi. Często wracasz wspomnieniami do tego okresu?
— Piękne chwile... A dla wychowanka klubu – najpiękniejsze. Ostatnio mieliśmy okazję powspominać tamte czasy, bo po latach znów spotkaliśmy się z trenerem Kaczmarkiem w szatni piłkarskiej, tym razem w Mławiance. Dziwiliśmy się, że to już tyle czasu minęło... Szkoda, że to nie poszło w dobrym kierunku i w Stomilu nie układa się tak, jak powinno.

— Dość aktywnie udzielasz się na Twitterze. To takie urozmaicenie od świata futbolu czy już wsiąkłeś na dobre i jesteś uzależniony od tego narzędzia social mediów?
— Lubię gadać o piłce i nie tylko. A Twitter jest fajnym narzędziem do bezpośredniej komunikacji z jakimś piłkarzem, działaczem czy znaną osobą, o ile mamy do czynienia z oficjalnym kontem. Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku, bo trzeba umieć się posługiwać takimi narzędziami. Merytoryczna dyskusja zawsze jest potrzebna, choć mnie na przykład zablokowali panowie Tomasz Hajto i Tomasz Lis. Tylko, tak naprawdę, nie wiem za co (śmiech).

— Myślisz, że doczekamy się w Olsztynie nowego stadionu, a na Warmii kompleksu boisk treningowych?
— Pewnie tak, tylko kiedy... Nie mam pojęcia. Przerażający jest ten temat. Warunki do uprawiania sportu w Olsztynie są fatalne. Stadion, hala, trzy sztuczne boiska do treningu, ze trzy naturalne — to jest absolutne minimum. W Olsztynie tyle młodzieży trenuje piłkę nożną, a nie ma gdzie trenować! Zresztą, ostatnio można było zobaczyć w materiale WMZPN to, jak stoi nasza infrastruktura do uprawiania piłki nożnej w Olsztynie. Co tu więcej gadać...

— Skąd u nas w stolicy regionu taki opór w tej materii? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?
— Zastanawiałem, pewnie jak każdy kibic. Wydaje mi się, że jak ktoś nie lubi sportu, to się nim po prostu nie interesuje, skupia na czymś innym. Pan prezydent czy jego doradcy raczej nie mieli w domu plakatów swoich idoli piłkarzy, siatkarzy czy innych sportowców, a areny sportowe omijali szerokim łukiem. Tak mi się wydaje. Sport jest na ostatnim miejscu, tak to wygląda.

— Tak naprawdę, oprócz nowej murawy za sześć milionów oraz jupiterów, to nic się w Olsztynie nie zmieniło, od kiedy w 2003 roku wyjechałeś z Olsztyna do Unii Janikowo.
— Wszystko się zmienia w Olsztynie oprócz obiektów sportowych. To są zabytki, zaraz może być problem z ich zburzeniem, bo Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków zablokuje sprawę i po problemie. Śmiech przez łzy...

— Twój najlepszy okres w karierze to ten uwieńczony awansem ze Stomilem?
— Tak, ten z awansem. Jak mówię, to były piękne chwile, które zostaną w mojej głowie na zawsze. Najlepsze piłkarsko, no i z konkretnym sukcesem. Okres gry w Unii Janikowo w roli młodzieżowca też uważam za udany: tam zostałem zauważony przez Legię Warszawa i zaproszony na testy. Wcześniej dostałem powołanie do kadry U19 rocznika 1985, gdzie było kilka ciekawych nazwisk na liście. Parę dni przed zgrupowaniem, niestety, zerwałem więzadła krzyżowe i było po wszystkim...
Emil Marecki


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kibic #2676490 | 81.190.*.* 5 lut 2019 23:45

    Niech panowie grzymowicz i litwiński przeczytają sobie kilka razy ten ukazujący całkowitą prawdę o olsztyńskim sporcie wywiad!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Pojezierze #2676400 | 37.248.*.* 5 lut 2019 18:55

    Krzysiu jesteśmy z Ciebie dumni.Jesteś dobrym sportowcem i najlepszym przyjacielem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Libic #2676354 | 88.156.*.* 5 lut 2019 18:09

    Krzysiu wracaj do Stomilu razem z Pawłem Lukasikiem

    odpowiedz na ten komentarz