Piotr Głowacki: Rozstaliśmy się w zgodzie

2019-01-22 12:00:00(ost. akt: 2019-01-21 17:11:17)
Piotr Głowacki (z prawej)

Piotr Głowacki (z prawej)

Autor zdjęcia: Emil Marecki

- Czuję się zawiedziony, bo jest mi szkoda tego, co zbudowaliśmy z trenerem Kamilem Kieresiem i co mogliśmy pod jego przewodnictwem osiągnąć - mówi Piotr Głowacki, do niedawna zawodnik Stomilu, który przeniósł się do Stali Rzeszów.
- Wywiało cię znów na drugi koniec Polski. Jak to się stało, że trafiłeś do Stali Rzeszów?
- Z zamiarem opuszczenia Stomilu nosiłem się od początku listopada, gdy ponownie zaczęły się piętrzyć problemy finansowe. To głównie one skłoniły mnie do odejścia. No i tym czasie odezwała się Stal. Od samego początku rzeszowscy działacze byli bardzo konkretni i starali się za wszelką cenę przekonać mnie, abym to na ich ofertę się zdecydował. Miałem dylemat, bo początkowo martwiło mnie to, że Stal gra w III lidze. Moje wątpliwości rozwiały się jednak, gdy otrzymałem zaproszenie do Rzeszowa na kilka dni. Wówczas obejrzałem klub, rozmawiałem z trenerami, dyrektorem i prezesem o całej wizji budowania zespołu. Organizacja, perspektywy sportowe oraz profesjonalizm, z którym się spotkałem, zaimponowały mi do tego stopnia, że zacząłem poważnie rozważać tę ofertę. Pod koniec roku byłem już pewien, że chcę swoją karierę sportową kontynuować w Stali. Dziś mogę z przekonaniem powiedzieć, że cieszę się, że tu jestem. Ten klub, mimo że jest na razie w III lidze - choć jestem przekonany, że już niedługo - jest zbudowany na stabilnych podstawach.
- Już wspomniałeś o wątpliwościach związanych z poziomem ligi. Co ostatecznie zadecydowało, że jednak się na tę ofertę zdecydowałeś? Perspektywa szybkiego awansu do II ligi?
- Wiele czynników zdecydowało o tym wyborze. Choć nie będę ukrywał, że to wiara w awans - której podstawą jest profesjonalizm Stali - miała duży wpływ na moją decyzję. Gram od dłuższego czasu w I lidze. Mimo tego mam wrażenie, że nie doświadczyłem sportowej euforii, pomijając ogromną radość z utrzymania Stomilu w poprzednim sezonie. Niemal przez całą karierę sportową byłem związany z klubami, które walczyły o utrzymanie. Chciałem w końcu doświadczyć przyjemności zwyciężania i awansu. Jestem przekonany, że to było także możliwe w Stomilu – początek sezonu mieliśmy bardzo dobry, zakładaliśmy z trenerem Kamilem Kieresiem wysokie cele. Jednak problemy finansowe odbiły się na naszej psychice, a to na naszej formie piłkarskiej – także mojej. Podpisałem ze Stalą długi kontrakt (2,5 roku – red.), ponieważ widzę szansę na dojście z tym zespołem do I ligi w naprawdę krótkim czasie. Mam nadzieję, że dzięki ciężkiej pracy będę pisał nie tylko swoją historię, ale także historię tego klubu.
- W jednym z wywiadów dyrektor sportowy Stali mówił, że odmówiłeś kilku klubom. Komu konkretnie?
- Myślę, że to nie moment na wyjawianie nazw pierwszo- czy drugoligowych klubów, z którymi prowadził rozmowy mój menedżer. Zdecydowałem się wybrać Stal i to jest w tej chwili najważniejsze. To osoby związane z tym klubem wykazali się największą inicjatywą, ich wizja była najatrakcyjniejsza, a oferta najkonkretniejsza. Powtórzę jeszcze raz, Stal, choć obecnie znajduje się w III lidze, jest znacznie stabilniejszym klubem od wielu klubów z wyższych lig. Muszę także podkreślić, iż bardzo dużą rolę odegrały wielogodzinne rozmowy z trenerem Januszem Niedźwiedziem, którego spojrzenie na piłkę nożną mnie przekonały. Zaimponowało mi to, jak wiele uwagi przykłada do wyszkolenia technicznego, sposobu prowadzenia piłki. Widziałem sparingi Stali z klubami z wyższych lig, w których to właśnie Stal prowadziła grę (sparing z Gónikiem Łęczną Stal wygrała 4:2 - red.).
- Na jakiej pozycji będziesz grał w Stali? Wspomniany wcześniej dyrektor sportowy mówił, że jesteś przymierzany do innej pozycji niż skrzydłowy.
- Trener Niedźwiedź widzi mnie na dwóch-trzech pozycjach. Ma określoną wizję tego, jak powinienem grać, aby wykorzystać swoje umiejętności i atuty. Jego pomysł przemawia do mnie w stu procentach. Nie chciałbym zdradzać więcej, niech to będzie niespodzianka dla przeciwników.
- Wspominałeś o profesjonalizmie w Stali. Za chwilę jedziecie na pierwszy obóz, macie mieć ich więcej, a mówiło się, że jeden nawet za granicą. To chyba niezbyt częste w III lidze?
- Rzeczywiście przewidziane są trzy obozy, wszystkie mają odbyć się w ośrodkach zlokalizowanych niedaleko Rzeszowa. Podczas pierwszego mamy mieć do dyspozycji pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią pod balonem. Drugi obóz będzie w doskonałych warunkach, na bardzo dobrej sztucznej murawie. Na trzeci pojedziemy tuż przed rozpoczęciem rundy. Podczas ostatniego z obozów, w odróżnieniu od poprzednich, będziemy trenować na boiskach z naturalną nawierzchnią.
- W Stali Rzeszów grał były zawodnik Stomilu Paweł Alancewicz. Pytałeś go już o to, jak się mieszka w Rzeszowie?
- Muszę przyznać, że początkowo zupełnie o tym zapomniałem. Ale rozmawiałem z wieloma innymi osobami na temat Rzeszowa. Każda z nich podkreślała, że jest to bardzo fajne miasto do życia, które bardzo szybko się rozwija. Nie bez przyczyny Rzeszów nazywa się stolicą innowacji. Muszę dodać, że nie było to zupełnie obce dla mnie miasto. Gdy grałem w Stali Mielec, to parokrotnie odwiedziłem Rzeszów.
- Zadomowiłeś się już w nowym miejscu?
- Z każdym dniem zadomawiam się coraz bardziej, a to dzięki temu, że jesteśmy tutaj razem z żoną i córeczką. Z pewnością brakuje nam codziennych kontaktów z najbliższymi, którzy zostali w Olsztynie. Brakuje nam też naszego pieska, który na czas przeprowadzki został z moimi rodzicami. Na szczęście wynajęliśmy już mieszkanie, dzięki czemu będziemy mogli sprowadzić psa do Rzeszowa, a rodzina będzie mogła nas odwiedzić.
- Rozwiązałeś umowę ze Stomilem za porozumieniem stron. Ciężko było się rozstać z macierzystym klubem?
- Oczywiście, zwłaszcza że to kolejne już rozstanie, którego jeszcze pół roku temu nie planowałem. Niestety, życie zweryfikowało moje oczekiwania, nie byłem w stanie dłużej ignorować problemów finansowych i organizacyjnych. Ostatnie trzy miesiące odbiły się zarówno na mnie, jak i na moich najbliższych. W pewnym momencie po prostu coś we mnie pękło. Trenując w Stali na nowo odżywam. Chciałbym dodać, że mimo iż nie jestem już zawodnikiem Stomilu, to wierzę, że informacje o nowym poważnym inwestorze się potwierdzą. Życzę tego Stomilowi, piłkarzom i działaczom skupionym wokół niego, a którym jego dobro rzeczywiście leży na sercu, a także, może przede wszystkim, kibicom, którzy już wielokrotnie pokazali, jak bardzo im zależy na klubie. Chciałbym, żeby Stomil był istotnym punktem na piłkarskiej mapie Polski.
- U Kamila Kieresia grałeś więcej niż u Piotra Zajączkowskiego...
- Bez wątpienia współpraca z trenerem Kieresiem była dla mnie źródłem cennej nauki. Cieszyłem się z zaufania, którym mnie obdarzył – jeden słabszy mecz nie wpływał na moją ocenę, w kolejnym spotkaniu otrzymywałem kolejną szansę. To wpływało na poczucie pewności siebie na boisku, a w efekcie na to, że odpłacałem się dobrą grą. Dzięki Kieresowi byliśmy bardzo dobrze przygotowani do sezonu. Jestem przekonany, że gdyby nie problemy finansowe, to wyniki byłyby o wiele lepsze. O czym świadczą pierwsze mecze – wygraliśmy na wyjazdach z trudnymi przeciwnikami, czyli z Podbeskidziem i Tychami. Gdyby nie późniejsze przeciwności, to Stomil pod koniec rundy jesiennej pod przewodnictwem Kieresia mógłby być w pierwszej szóstce I ligi.
- Czujesz się oszukany, że tak się wszystko posypało?
- Nie, czuję się raczej zawiedziony, bo jest mi szkoda tego, co zbudowaliśmy z trenerem Kieresiem i co mogliśmy pod jego przewodnictwem osiągnąć.
- Ze Stomilu odszedłeś w zgodzie? Mostów za sobą nie spaliłeś?
- Inne odejście niż w zgodzie nie wchodziło w rachubę. Nie chciałem działać na niekorzyść Stomilu. Dlatego też rozwiązałem umowę za porozumieniem stron. Z prezesem Maciejem Radkiewiczem rozstaliśmy się w pełnej zgodzie.
EMIL MARECKI

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Stomil #2669909 | 213.76.*.* 26 sty 2019 14:48

    Stal Rzeszów to nie przypadek. Proszę brać pod uwagę kto jest menagerem zawodnika i jak jest powiązany z władzami Stali. Jak widać Prezes Radkiewicz również dogaduje się z "przyjacielem" menagerem.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. nie spamuj nam piotr #2668954 | 188.146.*.* 24 sty 2019 15:45

    nie spamuj nam piotr wywiadem poziom masz 3 ligi i tam graj pozdrawiam co Ty do Stomilu wniosles nic moze padeke swoja

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. nio #2667846 | 188.147.*.* 23 sty 2019 09:39

    No i dobrze! Won!

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  4. Kibic #2667662 | 88.156.*.* 22 sty 2019 21:04

    Tylko pozazdrościć samouwielbienia. Piotrze Głowacki... jedyne z czego można cie zapamiętać z boiska to... getry podciągnięte pod udo, zrobione włoski i ten wspaniały bieg ala sarenka ranna ugodzona w tylne racice a to chyba nie o to chodzi. Ogladalem Twoje występy i w Ostródzie (w Sokole) i w Stomilu i niestety prawda jest jedna, w Stali powinieneś sobie poradzić a do wyższej ligi to i manager by się musiał później mocno wstydzić.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. kolo #2667632 | 89.64.*.* 22 sty 2019 20:11

    weź jeszcze brata i idzcie płaczki jak najdalej

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (12)