Trochę stracili, ale przeżyli

2019-01-12 10:00:00(ost. akt: 2019-01-11 19:39:42)
Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski na trasie trzeciego etapu Rajdu Dakar 2019

Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski na trasie trzeciego etapu Rajdu Dakar 2019

Autor zdjęcia: Archiwum teamu

Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski dojechali na metę pierwszej części maratońskiego etapu Rajdu Dakar na dobrej 18. pozycji. Przed piątkowym najdłuższym odcinkiem tej edycji litewsko-polska załoga była na 12. miejscu.
Przypomnijmy: dzień wcześniej Benediktas Vanagas zmagając się z jakimś zatruciem pokarmowym, ostatkiem sił dojechał do mety trzeciego etapu. Mimo to załoga General Financing team Pitlane spisała się lepiej niż dobrze, uzyskując dziesiąty czas dnia oraz awansując na dziesiąte miejsce w klasyfikacji generalnej! Na czas długiej, sześciogodzinnej dojazdówki na biwak obaj panowie z konieczności zamienili się jednak miejscami: Vanagas zajął miejsce pilota, a za kierownicą Toyoty Hilux z numerem 330. zasiadł Sebastian Rozwadowski. Już na biwaku przed czwartym odcinkiem (664 km z Arequipy do Tacny, gdzie 352 km przypadało na OS) olsztyński pilot rajdowy większość nocy przesiedział nad roadbookiem. Trzymając kciuki za to, żeby dolegliwości zdrowotne jego kolegi z teamu odeszły w niepamięć...

— Niestety, nie udało się dakarowemu personelowi medycznemu uleczyć Benediktasa. A że nocne kroplówki i lekarstwa za bardzo nie pomogły w walce z panującym tu „peruwiańskim” wirusem, plan na dzisiaj mógłbyś tylko jeden: przeżyć, stracić jak najmniej się da i w pełni sprawnym aucie zameldować się na mecie — relacjonuje kolejny dzień Dakaru Sebastian Rozwadowski. — Odcinek był miejscami dość trudny nawigacyjnie, szczególnie w korytach wyschniętych rzek, ale tu wszystko poszło OK. Raz zatrzymały nas tylko bardzo miękkie wydmy, w zasadzie zaraz na początku odcinka, no i tam straciliśmy sporo czasu i raz zmienialiśmy przebite koło. Niestety, książka drogowa znowu nie była najlepsza, więc parę razy trafiliśmy na zupełnie nieopisane w niej dziury czy kompresje, co nie było najmilsze dla naszych kręgosłupów. O kiepskim przygotowaniu roadbooka wczoraj boleśnie przekonali się ubiegłoroczny zwycięzca Dakaru Carlos Sainz, który wpadł w taką właśnie potężną, nieopisaną w roadbooku, dziurę, kompletnie demolując zawieszenie swojego Mini, a także Sebastian Loeb, który stracił prawie pół godziny na szukanie waypointa w miejscu, które — delikatnie mówiąc — było niezbyt precyzyjnie opisane w książce drogowej. Dla nas najważniejsze po czwartym etapie jest to, że auto jest całe i że Benediktas trochę odżył. Dzisiaj jeszcze tylko przejrzymy „Blacka Hawka”, ja przygotuję roadbooki, a jutro walczymy dalej. To etap maratoński, więc musimy sami „pochodzić” koło auta, bez pomocy naszych mechaników, którzy zostali na biwaku w Arequipie i cieszą się zasłużonym odpoczynkiem — kończy Sebastian Rozwadowski.

Dodajmy, że przez wspomniane powyżej kłopoty z miękkimi wydmami litewsko-polska załoga zaczęła czwarty etap od obsuwy na 33. pozycję ma pierwszym pomiarze czasu. Jednak już na drugim waypoincie Vanagas i Rozwadowski zanotowali 21. wynik, a później były kolejne przesunięcia w górę klasyfikacji: na 19., 17., a nawet na 16. miejsce. I to wszystko w sytuacji, kiedy litewski kierowca nie doszedł jeszcze do siebie po ciężkim zatruciu pokarmowym... Ostatecznie załoga General Financing team Pitlane zakończyła ten morderczy etap na 18. pozycji, co dawało jej po czterech dniach rajdu bardzo dobrą 12. lokatę w „generalce”.

Swoje 32. etapowe zwycięstwo w karierze odniósł Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który na trasie do Tacny wyprzedził o 1 min i 52 sek. otwierającego w tym dniu rywalizację Stephane'a Peterhansela z Francji. Już po raz trzeci w tegorocznym rajdzie na podium wdarł się Jakub Przygoński z Orlen Teamu (+8.32), awansując dzięki temu na czwartą pozycję w łącznej klasyfikacji. Tym razem wielkie problemy na trasie miał Bernhard ten Brinke, w którego Toyocie na 63. kilometrze urwał się wahacz. A że na maratońskim etapie załogi nie mogą korzystać z pomocy serwisu, więc Holender i jego belgijski pilot Xavier Panseri musieli sami sobie radzić z poważną awarią. W efekcie stracili na tym etapie prawie trzy godziny do zwycięzcy. Nadal znakomicie wiedzie się natomiast debiutującemu w Dakarze Aronowi Domżale (pilot Maciej Marton), który uzyskał 13. czas, przesuwając się na ósme miejsce w rajdzie!

W piątek dakarowa „karawana” miała do pokonania drugą część etapu maratońskiego — najdłuższy w tej edycji odcinek specjalny liczący aż 517 km (z Tacny do Arequipy), uzupełniony dojazdówką o długości 197 km. Zakończył się on już po zamknięciu tego wydania gazety. W sobotę na zawodników czeka dzień przerwy, a w niedzielę — 6. etap z Arequipy do San Juan de Marcona i do pokonania aż 810 km, w tym 309 km oesu.

* Samochody, 4. etap (Arequipa - Tacna 664 km, w tym OS 352 km): 1. Nasser Al-Attiyah/Mathieu Baumel (Katar/Francja; Toyota Hilux) 3:48.49; 2. Stephane Peterhansel/David Castera (Francja; Mini Buggy) +1.52; 3. Jakub Przygoński/Tom Colsoul (Polska/Belgia) +8.32; 4. Nani Roma/Alex Haro (Hiszpania; obie Mini) +8.49; 5. Sebastien Loeb/Daniel Elena (Francja/Monako; Peugeot 3008 DKR) +12.23; 6. Yazeed Al-Rajhi/Timo Gottschalk (Arabia Saudyjska/Niemcy; Mini) +18.11, (...) 13. Aron Domżała/Maciej Marton (Toyota Hilux) +45.41, (...) 18. Benediktas Vanagas/Sebastian Rozwadowski (Toyota Hilux) +59.10.
Po 4 etapach: 1. Al-Attiyah 12:12.57; 2. Peterhansel 8.55 min straty; 3. Roma +20.51; 4. Przygoński +22.17; 5. Al-Rajhi +24.59; 6. Loeb +50.22, (...) 8. A. Domżała +1:28.37, (...) 12. Vanagas/Rozwadowski +1:38.30.
pes