Teraz priorytetem jest junior

2018-12-08 15:00:00(ost. akt: 2018-12-08 14:54:20)
Kryterium Asów na ulicy Karowej: na trasie Wojciech Chuchała i Sebastian Rozwadowski

Kryterium Asów na ulicy Karowej: na trasie Wojciech Chuchała i Sebastian Rozwadowski

Autor zdjęcia: Tomasz Filipiak

- Barbórkę traktuję jako wspaniałą zabawę, a nie zaciętą rywalizację — przyznaje Sebastian Rozwadowski. Olsztyński pilot rajdowy sposobiąc się do czwartego startu w Rajdzie Dakar, zaliczył niedawno start w Rajdzie Barbórka.
— Jakie masz odczucia po warszawskim przerywniku w przygotowaniach do Dakaru?
— Rajd Barbórka zawsze jest taką wisienką na torcie zmagań rajdowych w naszym kraju, a ja startowałem w nim bodajże po raz 17., więc za rok będę obchodził pełnoletność (uśmiech). I fajnie, bo ja bardzo lubię ten rajd, a ostatnio podchodzę do niego bardzo na luzie, podczas gdy większość zawodników jest mega pospinanych, stara się bardzo mocno, walczy... Oczywiście, jestem sportowcem, ja również chcę się pokazać z jak najlepszej strony i to nie jest tak, że odpuszczam. Natomiast ja lubię się dobrze bawić na Barbórce, uwielbiam atmosferę ulicy Karowej i czerpię z tego tyle zabawy, ile tylko mogę. To jest święto rajdów, święto kibiców, okazja do podziękowania sponsorom, tak że traktuję to bardziej jako wspaniałą zabawę niż zaciętą rywalizację.

— Co do rywalizacji: chyba nieźle wam poszło, zwłaszcza że jechaliście autem, które ma swoje lata i technologicznie jednak odstaje od czołówki.
— Sam się zastanawiam, czy to szóste miejsce jest niezłe czy jednak złe, bo zawsze mogło być gorzej, ale i lepiej też. Natomiast rzeczywiście: „nasze” Subaru, które jest doskonałym autem i ma fantastyczną historię w rajdach samochodowych — w tym i w Rajdzie Barbórka, bo przypomnę, że z ostatnich 15 edycji Subaru wygrało kiedyś siedem — to jest już 10-letnia konstrukcja. Dokładnie takim egzemplarzem Imprezy w 2008 roku startował w Barbórce Kajetan Kajetanowicz. No, ale to było dekadę temu, więc od tego czasu technologia w markach konkurencyjnych poszła mocno do przodu. Z tego wychodzi, że to szóste miejsce faktycznie nie jest złe, tym bardziej że to jest pierwsze miejsce w autach N-grupowych, którą to klasyfikację — gdyby ją prowadzono — byśmy wygrali. Natomiast w tych warunkach atmosferycznych, czyli gdy nie ma śniegu ani deszczu, nie jest ślisko, więc przyczepność jest dobra, to tym autem już, niestety, wyżej nie podskoczymy. Liczyliśmy bardzo na śnieg, mróz, deszcz, bo w takich warunkach te różnice technologiczne dobry kierowca mógłby mocno zniwelować. I tylko wtedy byłaby szansa na walkę o podium...

— A propos kierowcy: czy jest szansa w sezonie 2019 na częstsze występy z Wojciechem Chuchałą (załoga Chuchała/Rozwadowski to rajdowi mistrzowie Polski z 2014 roku — red.)?
— My zawsze bardzo chcemy razem jeździć w rajdach i jak tylko nadarza się okazja, to wskakujemy do samochodu rajdowego. Natomiast realia są takie, że cały czas są potrzebne na to bardzo duże fundusze. A dodatkowo: rok 2019 będzie dla mnie dość trudny logistycznie, ponieważ... rodzi mi się potomek. Przyjeżdżam z Dakaru i pojawi się drugi młody Rozwadowski na świecie (uśmiech). Trzeba będzie się nim zaopiekować i na pewno w nowym roku tego czasu z rodziną chciałbym spędzić trochę więcej. Dlatego wszelkie plany rajdowe na razie odkładam, a decyzję o tym, co będę robił, z kim będę jeździł i w jakich cyklach, podejmę pewnie w połowie lutego. Na razie moim priorytetem jest ten młody człowiek, który przyjdzie na świat w przyszłym roku. Mam nadzieję, że poczeka na mnie, aż wrócę z Dakaru.

— Skoro o Dakarze mowa, to pewnie już wyszedłeś z namiotu tlenowego.
— No, właśnie nie, bo nawet do niego nie wchodziłem. Na szczęście w tym roku ta wątpliwa przyjemność, czyli nocowanie w tym namiocie gdzieś w piwnicy na łóżku polowym przez 45 nocy, mnie ominęła. Po prostu: tym razem Dakar nie wjeżdża do Boliwii, więc nie ma tych wysokości, do których muszę się wcześniej zaadaptować. Poza tym przygotowania idą sprawdzonym torem, czyli dwa razy w tygodniu core stability i trzy razy treningi aerobowe w saunie. Z wagą zszedłem do 70 kg, tkanka tłuszczowa na poziomie ok. 8 proc., więc też nieźle. Krótko mówiąc, forma jest (uśmiech).
pes